Obudziła ją suchość w gardle. Zmarszczyła czoło, nie pamiętając, aby wypiła jakiś alkohol, który tak by ją sponiewierał. W głowie czuła łupanie. Miała wrażenie, jakby w oczach miała piasek. Jęknęła, obracając się na bok i spoglądając przed siebie.
— Obudziłaś się. — Usłyszała nad sobą, a następnie uściśnięto jej dłoń w czuły sposób. — W końcu.
— Margaret, co...
— Zasłabłaś. Ivan przyniósł cię do pokoju. Powiedział, że miałaś niski poziom mocy i ogólnie, że się zaniedbujesz — tłumaczyła spokojnie przyjaciółce.
— Nieprawda!
— Rzucił zaklęcie diagnozujące.
— Aha — prychnęła, wpatrując się pusto w przestrzeń przed nią. Czy Powell znowu zamierzał ją denerwować i nagabywać, jak to się za bardzo zatraca w nauce i magii? Czy ponownie ich weekendowe spotkania w podziemiach miały być areną kłótni o to, kto miał rację?
Nie chciała tego. Nie chciała znowu z nim walczyć na słowa.
— Przekazał ci swoją energię. — Margaret zmarszczyła czoło, zastanawiając się. — Abyś się nie wypaliła, bo nie był pewien, ile będzie jeszcze trwać zaklęcie. A potem pokazał mi, jak mam sprawdzać twój poziom, co pół godziny i cię doładować... Nie sądziłam, że może być takim dobrym nauczycielem.
— Mam w sobie jego moc? — wydukała, zwracając uwagę na swoją dłoń. Zmrużyła oczy, próbując dostrzec swoją aurę i cicho westchnęła.
Jej bladoróżowa miała teraz w sobie czarne drobinki. Czarne jak włosy, oczy czy szaty Ivana. Zacisnęła mocno usta. Była zdenerwowana tym, ale nie mogła ukryć, że podobał jej się ten widok. Jak róż mieszał się z małą ilością czerni.
— Doładuję cię, jeśli będzie trzeba, Juni... Nie mówiłam mu o drugim rzuceniu zaklęcia sortującego, bo chyba by mnie zabił, ale... Jakby coś się działo, to mam po niego przyjść i...
— Nie! Nie będę potem przez kolejne miesiące wysłuchiwać jego narzekania.
Margaret pokiwała głową, po czym obróciła się i spojrzała na stertę karteczek, leżących na podłodze ich pokoju. Był ich ogrom, ale od razu można było zauważyć, że przy sobie leżą dobrane osoby, z odpowiednim numerkiem dopasowania. Było ich ponad sześćset.
— Zaklęciem znalazłam parę Rosie i Noah, a także twoją, ale jej nie otwierałam. Nie wiedziałam, czy chciałabyś wiedzieć przed oficjalnymi wynikami.
— Co z Rosie i Noah? — zapytała Juniper, nie zastanawiając się nad drugim pytaniem. Sama nie znała na nie odpowiedzi.
— Są idealnym dopasowaniem — zaśmiała się. — Nie musisz drugi raz rzucać zaklęcia!
Zamrugała, nie dowierzając. Algorytm ich wybrał razem? Naprawdę Rosie i Noah byli dla siebie idealni spośród wszystkich uczniów w szkole?
Przełknęła ślinę.
CZYTASZ
Wylosuj sobie miłość na święta
RomanceJuniper Morcant zawsze marzyła o odwzajemnionej miłości, co było jedną rzeczą, która pozostawała niespełniona w jej życiu. Miała świetnych rodziców, najlepszą przyjaciółkę oraz niesamowite zdolności w Magicznej Miksologii, co gwarantowało jej świetl...