Mało kto pragnął być blisko chłodu w podziemiach, który czasami docierał do szpiku kości, doprowadzając do drgania szczęki i zesztywnienia palców szczególnie z samego rana, niedługo po wschodzie słońca. Jednak mimo tego, myśl o podziwianiu zmiany barwy na nieboskłonie i warzeniu eliksirów innych niż te z podstawy programowej, pozwalała Juniper wstać o wczesnej porze z łóżka, by w podskokach naładować energię widokiem budzącego się do życia świata i móc ją wykorzystać w sali Magicznej Miksologii, a przy okazji podenerwować Ivana Powella.
Spóźniona wpadła do pomieszczenia i zatrzymała się w progu, zauważając nieobecność profesora Grahama. Zacisnęła palce na ciepłej, papierowej torbie i powoli podchodząc do kolegi, siedzącego na krześle przy ławce, zapytała:
— Dlaczego jesteś sam?
— Musi coś załatwić. Mamy całą salę i składzik dla siebie przez dwie godziny — odpowiedział, odgarniając czarne, proste włosy, które opadły mu na twarz, przykrywając oczy. — Przyniosłaś jedzenie?
— Przecież była moja kolej — burknęła, kładąc pakunek. Wyjęła z niego dwa kubki, a także parujące jeszcze placuszki, tosty i kilka różnych smarowideł. Machnęła dłonią i po chwili naczynia zostały napełnione herbatą. — Pamiętam, jakim jesteś głodomorem, Iv. I na pewno nie chciałabym spędzić ranka, słuchając twojego marudzenia za każdym razem, gdy zaburczy ci w brzuchu.
— Miałaś nie mówić na mnie Iv.
— Ja przyniosłam jedzenie, ja rządzę — zaśmiała się. — Możemy robić, co chcemy czy coś konkretnego?
Nastolatek spojrzał na Juniper, przełknął gryz tostu i uśmiechnął się paskudnie.
— A widzisz, aby zostawił jakieś książki lub recepturę? — zakpił, a gdy blondynka przewróciła oczami, dodał: — Mamy tylko nie wybuchnąć siebie i sali.
— Chyba ty masz nie wybuchnąć sali, Iv.
— To było tylko raz, Morcant!
Uśmiechnęła się, przypominając sobie dokładnie całe wydarzenie, w którym, na jej nieszczęście, musiała brać udział. Dobrze pamiętała, gdy Powell niechcący pomylił proporcje składników, gdy go zagadała. Zawartość kociołka zaczęła wtedy gwałtownie bulgotać i podchodzić do góry, by w ostatecznym momencie, gdy ona przechodziła obok, wybuchnąć. Mogła powiedzieć, że miała wtedy niesamowite szczęście, ponieważ paplała bez opamiętania, zapominając o świecie i gdyby nie chłopak, który pociągnął ją za sobą na ziemię, zapewne skończyłaby u pielęgniarki. Pechowo dla Ivana, Juniper upadła centralnie na niego, traktując go jako poduszkę.
— Jeżeli będziesz chciał to powtórzyć, to zacznij nabierać kilogramów, bo lądowanie na tobie było... twarde.
Spuścił głowę, czując na policzkach pojawiające się rumieńce. Włosy opadły mu dookoła twarzy, tworząc barierę uniemożliwiającą zauważenie zmiany, jaka w nim zaszła. Nastolatek miał problemy z jakimikolwiek bliższymi relacjami, a zwłaszcza z płcią przeciwną. Dlatego bliskość, jakiej wtedy doświadczył, niepokoiła go i zawstydzała. Choć mimo tego, cieszył się, że uratował Morcant. Bez niej te sobotnie poranki mogły stać się nie tyle, co nudne, a samotne. Dzięki niej spędzał czas w towarzystwie drugiej osoby, nawet będąc zadowolonym z tego faktu.
CZYTASZ
Wylosuj sobie miłość na święta
RomanceJuniper Morcant zawsze marzyła o odwzajemnionej miłości, co było jedną rzeczą, która pozostawała niespełniona w jej życiu. Miała świetnych rodziców, najlepszą przyjaciółkę oraz niesamowite zdolności w Magicznej Miksologii, co gwarantowało jej świetl...