Wyjść stąd,
Wyjść jak najszybciej.
Mówił że pokaże jej swój dom, zapozna ze swoim tatą.- Choć on cię już zna- bredził-Wszystko mu mówię, o Tobie też. Bardzo Cię Kocha-.Tak powiedział "BARDZO CIĘ KOCHA". Zimno. Oczywiście że zimno. Spojrzała w górę. Najgorsze wykłady, właściwie jedyne których nie lubi. Bo kto by chciał słuchać o tych "oknach zakończonych maswerkami" czy głupich "sterczynach". Gotyckie ohydztwo. Jeśli ona zostanie architektem nigdy nie zaprojektuje czegoś choć trochę przypominającego te paskudne budowle XIV w. Co ci ludzie mieli w tedy w głowach? Aha, no tak: "Boga". Widać jak strach przed piekłem działał. Były piekielnie brzydkie .
Jednak mimo to wszystko Ona stała teraz w jednym z ich nieestetycznych wytworów. Szybko spojrzała na Niego jakby w obawie czy nie słyszy jej myśli. Nie raczej nie, dalej klęcząc całkowicie pochłonięty swoją modlitwą uśmiechał się w stronę ołtarza. Zachowywał się jakby zupełnie o niej zapomniał.
Najbardziej nie lubiła kiedy mówił o swojej wierze. Spuszczała wtedy wzrok i zaciskała usta. Nie odpisywał kiedy był w kościele.Nie odpisywał przed i po modlitwie. Jego zasada brzmiała "pół godziny wyciszenia". Rzeczywiście ją kiedyś wyciszył .Kiedy pisała zbyt długo. Czasem opowiadał jej też o swoim przyjacielu.Podobno każdy ma swojego, i jest On aniołkiem. Potem przestał jej o Nim opowiadać. Widocznie widział jej zażenowanie i irytację w jednym. Możliwe nawet że czuł się jakby jej opowiadał o tajemniczych ninja-ufo mieszkających na Plutonie. Ale myśleć o tym nie przestał na pewno. To było przecież dla Niego najważniejsze. Ważniejsze od Niej. Dziecko. Ignorantka. On może przecież wierzyć w co chce! Powinna go słuchać zawsze.
Cholernie zimno.Co On tam tak długo gada do tego obrazu?Swoją drogą strasznie brzydki. Lepiej by narysowała. Ale malować nie umie.Niestety. O,macha ręką. Ma przyjść? Podejść do Niego? W życiu! On może sobie klęczeć przed tym głupim obrazkiem, ale ona nie będzie tego robić. Przez taką wiarę są tylko wypadki.Tylko. Nie rozumiesz? Tylko! Tylko,słyszysz? Pewnie oświadczył by się najchętniej na stojąco żeby tylko nie obrazić swego kochanego pana.
Wyjdzie stąd. Po prostu teraz stąd wyjdzie. Nie wyszła.
Idzie do niej. -Ewa, co Ci?- pyta. Głupek.Naiwny.Uciec.
-Ewa....- bierze jej dłoń w swoją. Jemu coś chyba jest. Gadać do obrazka?Nazywać domem kościół a tatą kogoś kogo NIGDY nie widział? Po co pisała rozszerzoną maturę z fizyki, żeby wierzyć w te bajki? Nigdy nie lubiła bajek.
Wyjdzie stąd,wyjdzie w tej chwili. Wyszła. Na dworze padał śnieg.Było zimno.Jeszcze zimniej.Szalik chyba został w kościele. - Ewa-pobiegł za nią. - Ewa! -. Wszystko dobrze?-położył swoją ciepłą dłoń na jej ramieniu. Obróciła się. - Dobrze?- Nie dokończyła. Nagły atak kaszlu jej nie pozwolił. - Mam coś dla Ciebie- Jedną ręką ją objął ją ramieniem drugą podał jej jakiś kartonik.Zimno.Wzięła. Przestałą kaszleć. To był kartonik z Jezusem. - Ładny, prawda? - zapytał. - Sam jego wzrok jakby uspokaja. - Ale to przecież obrazek- spytała głupio. Podarła go. -Chodźmy. Mam dreszcze.- powiedziała.
-Twój szalik...?-.
- On mi go zabrał - .
- Był zielony-.
Płatki spadały całując ostatnim oddechem chodnik. Pod wpływem tych pieszczot załamał się on nagle pod jej nogami. Upadła. Mogła mu powiedzieć wszystko. Któremu? Mogła mu powiedzieć że źle się czuje. Ale przecież...było tak cholernie zimno.
***
CZYTASZ
Przykro mi, Boże...
RandomPrzykro mi, Boże... Opowiadania o wierze, Bogu, tym czego nie ma i tym co jest, miłości. To są zlepki...ale takie ważne zlepki. Wierzysz w to? - UWAGA!!! TRIGGER WARNING-