Od mojej rui minęły dwa tygodnie. Siedziałem w mieszkaniu Kenmy z nim i naszą ciężarną sową no i oczywiście z Daishou.
Kenma położył na stół test ciążowy i przysunął go w moją stronę. Westchnąłem ciężko i poszedłem do łazienki, zrobiłem go , wziąłem go w papier i wróciłem do nich
- naprawdę chcecie patrzyć na osikany kawałek plastiku?- zamarszyłem brwi
- tak. siadaj.- Kenma Spojrzał na mnie poważny, Spojrzałem na Akaashiego
- na mnie nie patrz, mnie też tak sprawdzałeś z wężem.- powiedział i pogłaskał swój brzuch, Spojrzałem na węża, który pił kawę zmieszaną z energetykiem
-blondi wiesz, że ja to lubię takie momenty- zaśmiał się i czekaliśmy wszyscy jak debile patrząc na test Kilka minut i w końcu postanowiłem go odwrócić... Dwie kreski, zbladłem i złapałem się za głowę- oho sowa będzie miał rówieśnika - wąż poklepał mnie po plecach
- o japierdole, niby spodziewałem się tego...ale i tak jestem w szoku - westchnąłem i wytarłem dokładnie test i schowałem go.
- oj to ciekawą miałeś tą ruję jak takie skutki - Kenma uśmiechnął się wrednie- no pochwal się ile godzin cię męczył? 6?9?
- ...72?- powiedziałem pod nosem, a on aż odłożył kawę
- ROBILIŚCIE TO TRZY DNI BEZ PRZERWY?!- no tak on i Lev są zwykłą parą u nich ruja z seksem trwa max 10 godzin ... Trzy dni to trwa bez seksu
- Kenma to normalne u klasycznych rodzin - Keiji powiedział spokojnie, no tak on też jest z klasycznej rodziny...on tak, ale Bokuto nie, ale rzucił dla niego wszystko by móc być razem... gdybym ja miał wcześniej odwagę powiedzieć Tadashiemu, że go kocham może dało by się coś z tym zrobić...ale teraz rozmyślanie nie ma sensu, spodziewam się dziecka mojej alfy mojego Toshiego.
Spędziłem Z nimi jeszcze trochę czasu i pojechałem po Toshiego na trening, zaparkowałem pod stadionem, od razu zauważyłem samochód Tadashiego. Wyszedłem z samochodu jak nigdy nic, mój przyjaciel również wyszedł ze swojego, fakt, że byłem totalnym wrakiem przez kilka lat trochę go ominął, nie spędziliśmy ze sobą już dnia jak kiedyś... On ma swojego Tobio i swoją firmę, a ja jestem omegą Toshiego i "dbam o dom"
- Tsukki!- uśmiechnął się do mnie jak dawniej, trochę urósł? No tak alfy dłużej rosną niż omegi. - dawno cię nie widziałem , masz dłuższe włosy?
- mhm... Ty za to chyba pod kosiarkę wpadłeś - powiedziałem spokojnie, przytulił mnie...- jej uważaj nie tak mocno- odsunąłem go- muszę teraz uważać - powiedziałem pod nosem
- nie mów, że ty...- spojrzał na mój brzuch, przytaknąłem- Gratulacje! Tsukki to świetnie! - jest taki pocieszny...
Ze stadionu wyszedł akurat Wakatoshi i Tobio z innymi, Toshi od razu do mnie podszedł, nie wiem co sobie teraz myśli... Nie wiem czy jest świadomy, że naprawdę pogodziłem się, że nie jestem z Tadashim.
- część Tadashi - przywitał się bo tak należy. Widzę że go nie trawi...
- część Wakatoshi - Tobio na szczęście zgarnął go do samochodu, usiadłem do swojego i Wakatoshi siedział już obok mnie
- o czym rozmawialiście?- zapytał, jest zazdrosny?
- w sumie o niczym... i trochę o tym - pokazałem mu test- zrobiłem go kilka godzin temu... - Spojrzałem na niego dopiero po chwili bo długo milczał. ON PŁACZE?!- złapałem go za policzki - Toshi....
- jestem taki szczęśliwy...- pocałowałem go w czoło- pojedźmy do mamy.- no tak jego mama jest lekarzem. Zgodziłem się i pojechałem z nim do jego mamy, zbadał mi krew i tym podobne, na USG jest jeszcze za wcześnie.
Ale inne badania potwierdziły, że jestem w ciąży. Toshi nie odrywał odemnie wzroku, ciągle się uśmiecha...Wróciliśmy do mieszkania nocą bo byliśmy jeszcze u moich rodziców, leżałem na łóżku głaszcząc włosy Wakatoshiego, nagle zaśmiałem się, spojrzał na mnie zdziwiony
- gdyby ktoś w pierwszej liceum powiedział, że będę spodziewał się dziecka chłopaka, który prawie mi palce połamał na meczu i którego pierwszy zatrzymałem nie uwierzył bym.- pogłaskałem go
-ja bym uwierzył...bo już wtedy wiedziałem, że nas połączą... kłamałem wtedy w kawiarni, że nie wiedziałem że jesteś z klasycznej rodziny. Tak na prawdę wiedziałem od naszego pierwszego spotkania. I szczerze mówiąc było mi bardzo źle, że przeze mnie masz problemy z ręką nawet teraz...
- nie powinno...to nie było przecież specjalnie- pocałowałem go w usta - wybaczyłem już dawno i nie jest już tak źle z moją ręką.
Pół nocy rozmawialiśmy, byłem taki zadowolony, że w końcu jesteśmy szczęśliwi razem
CZYTASZ
łzy
RandomPół nocy leżałem na łóżku prawie dusząc się łzami pod kołdrą... Nienawidzę tego, że jestem zakochany w najlepszym przyjacielu