5. Marigold

5.3K 828 85
                                    

#ppzLS

Z niedowierzaniem cofam się o krok, pewna, że te słowa musiały mi się przesłyszeć. Jednak nic w postawie czy wyrazie twarzy Sainta na to nie wskazuje. Mężczyzna patrzy na mnie wyczekująco, jakby spodziewał się jakiejś odpowiedzi. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że nigdy jej nie otrzyma, bo zupełnie nie wiem, co powiedzieć, poza stanowczym „NIE".

Silver Lodge to całe moje życie. Urodziłam się tutaj i pracowałam tu, odkąd odrosłam od ziemi wystarczająco, żeby w czymkolwiek pomagać. Sprzedanie pensjonatu byłoby świętokradztwem. Czymś, co nigdy, nawet przez ułamek sekundy, nie postało mi w głowie.

A Saint Ashford mówi o tym tak, jakby chodziło o zjedzenie śniadania.

– Dziękuję ci za propozycję, ale nie – odpowiadam ostro, kiedy już jestem w stanie. – Jeśli to wszystko, to zostawię cię samego...

– To nie jest żart, Mari – przerywa mi stanowczo Saint i robi krok w moją stronę. Kiedy o tyle samo się cofam, zatrzymuje się i wzdycha. – Posłuchaj, nie chciałem z tym wyskakiwać od razu po przyjeździe, ale nie wiedziałem, kiedy znowu się zobaczymy, a chcę się z tobą umówić, żeby omówić konkrety. Mam dla was bardzo dobrą propozycję i chcę, żebyś jej wysłuchała, zanim odmówisz.

On chyba sobie żartuje.

– Nie ma nic, co mógłbyś mi zaoferować, żebym zgodziła się oddać Silver Lodge – zapewniam ze złością. – Obraża mnie sam fakt, że w ogóle uważasz, że mogłoby być inaczej.

Saint wznosi oczy do sufitu, jakbym była małolatą, z którą musi wytrzymywać.

– Gwarantuję, że pomyślisz inaczej, kiedy przedstawię ci wszystkie okoliczności – upiera się. – Proszę tylko o odrobinę twojego czasu, Mari. Chyba tyle możesz mi dać po tych wszystkich latach?

Prycham z niedowierzaniem, cofając się o kolejny krok, aż wpadam na drzwi do pokoju.

– Serio? – pytam drżącym głosem. – Używasz tego argumentu, prosząc mnie o czas, żebym dała się przekonać do sprzedaży pensjonatu, który jest całym moim życiem? Jezu, Saint. Wiesz co... życzę ci miłego pobytu.

Otwieram drzwi i wyślizguję się na korytarz, czując, jak płoną mi policzki. Gardło znowu mam zablokowane i możliwe, że się popłaczę, jeśli szybko się od niego nie oddalę. A Saint mi tego nie ułatwia, bo wybiega za mną z pokoju i chwyta mnie za rękę, po czym do siebie odwraca.

– Puść mnie – syczę, a on natychmiast to robi.

Chociaż tyle.

– Po prostu się ze mną spotkaj – upiera się. – Wszystko ci wtedy wyjaśnię. Proszę, Mari.

Prawie się łamię, słysząc ten ton i wypowiedziane nim moje imię. Prawie.

– Nie sprzedam pensjonatu – odpowiadam stanowczo. – Nigdy. Na tym możemy zakończyć tę rozmowę.

Saint przewraca oczami.

– I właśnie dlatego wolałbym rozmawiać z twoim ojcem niż z tobą – mamrocze. – Kobiety zawsze są takie cholernie sentymentalne.

Och, chyba zaraz go uderzę.

– No tak, bo faceci bez mrugnięcia okiem zostawiają za sobą wszystko, co było kiedyś dla nich ważne, i zaczynają nowe życie? – pytam uszczypliwie. Saint marszczy brwi, zapewne rozumiejąc, że mam na myśli jego, ale nie daję mu dojść do słowa, tylko dodaję: – Gwarantuję ci, że mój ojciec zareagowałby tak samo jak ja. Mogę być tego pewna, w końcu to ja znałam go lepiej niż ty.

Prędzej piekło zamarznie | ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz