Sage stanął jeszcze chwilę na zewnątrz przed drzwiami stojąc do nimi plecami. Już nic nie będzie takie samo. Westchnął. Gdy miał ruszyć dalej usłyszał jak Soru podbiega do niego po czym mówi.
"Chce iść z tobą."
Sage oglądnął się za siebie i pokiwał głową. Poszli razem pod dom Soru. On czekał na zewnątrz na nią żeby się spakowała.Po chwili Soru wyszła spojrzała się na swój dom ostatni raz po czym powiedziała.
"Możemy iść. "Ruszyli w drogę. Postanowili udać się lasku w poszukiwaniu jej.
- - - - - - - -
Onio błądziła dalej przez las. Zaczęła wątpić czy marchewki są w ogóle tutaj.
Nagle poczuła zapach. Marchewki?! Był wyjątkowo silny jak na takie warzywo. Postanowiła podążyć za zapachem. Stanęła za drzewem i lekko się wychyliła. Zobaczyła młodą marchewkę siedząca na pieńku. Było coś nie tak z jedną z jej nóg. Wyglądała na złamaną i to tak mocno że czuć zapach. Przyjrzała się bliżej. Jej noga była powyginana i nie było tam skóry. Kilka obierek leżało na ziemi. Dlatego ten zapach. Onio rozejrzała się czy nikogo nie ma. Stwierdziła że było czysto jednak wydaję się że marchewka wyczuła jej zapach. Pomarańczowe warzywo rozglądało się na boki.Onio szybkim ruchem wyjęła z plecaka nóż kuchenny po czym podbiegła do marchewki . Przyłożyła jej nóż do twarzy i zakryła jej usta żeby nie mogła krzyczeć po czym zapytała.
"Gdzie jest reszta twoich znajomych?"
Marchewka rozpoznała ją. Zaczęła się szarpać wymachując ciemnozieloną natką i mówić coś w złości. Onio nie mogła zrozumieć jej więc zabrała rękę.
"Nic nie powiem! - wykrzyczała szarpiąc się jeszcze bardziej. Złapała ją mocniej po czym przyłożyła agresywnie do drzewa bokiem. Stała na jednej nodze a druga leżała bezwiednie na ziemi. Przycisnęła mocniej nóż. Właściwe to trochę za mocno bo nacieła ona marchewkę."Gdzie jest reszta. " powiedziała grożąco . Emocja którą było widać na twarzy marchewki była zła i zmęczona.
"Ok ok zaprowadzę cię" - powiedziała jakby lekko podirytowana.
"Świetnie! " - Onio uśmiechnęła się, złapała za jedną z jej rąk po czym szybko i agresywnie ją wykręciła w druga stronę.Marchewka wydała z siebie okropny krzyk. Onio szybko zasłoniła jej usta żeby nikt go nie usłyszał. Przymrużyła oczy po czym polecało z nich kilka łez. Noga na której stała zadrżała ale udało się jej utrzymać. Onio złapała za jej drugą rękę jednak zanim zdążyła coś z nią zrobić marchewka powiedziała podirytowana.
"Moja noga jest złamana, zapomniałaś?! Muszę się czymś podpierać wiesz? Ugh." - prawie co słowo wydawała z siebie dźwięk z bólu. Onio spojrzała na nią przyznając jej tym rację bez słowa. Puściła ją po czym podniosła spory patyk i rzuciła ją w stronę marchewki. Popchnęło ją to mocniej w drzewo. Spojrzała się na nią wściekłe kątem oko. Dmuchnęła natkę żeby nie zasłaniała jej widoczności.
"Więc prowadź" - powiedziała Onio przesuwając ręką w powietrzu.- - - - - - - - -
"Jestem już trochę zmęczona, Sage. Możemy się na chwilę zatrzymać? " - powiedziała Soru z rękami na swoich kolanach
"Tak. Myślę że możemy. " - odpowiedział zdejmując z siebie torbę i kładąc ją na ziemi. Sage usiadł na ściętym pniu a Soru na poziomo ułożonym kawałku pieńka. Pomidorek wyjął z plecaka jedzenie. Zanim wzięła kolejny kęs popatrzyła się na niego.
"A ty nie chcesz jeść? "
"Nie, teraz się mi gorzej patrzy na jedzenie" - powiedział odwracając wzrok.
"Oh... okej. " - patrzyła się na swoje jedzenie. Zrobiła zmieszaną minę po czym odłożyła je z powrotem do plecaka. Przytuliła swoje kolana i zaczęła się pusto patrzeć w jeden punkt.Przez chwilę trwała cisza. Sage widział że zepsuł jej humor jeszcze bardziej. Chociaż jego humor był nie lepszy to chciał by przynajmniej ona się lepiej czuła. Co dalej było trudne. Nieudolnie chciał ją jakoś pocieszyć i jedyne co wymyślił to
"Napewno znajdziemy Tomiego. Wiesz może jednak ży-"
"Nie. Sage..." - przerwała mu - "Każdy wcześniej mi to mówił i nawet wtedy to nie wierzyłam ale teraz... Gdy spałeś ja... Przeszukałam trochę domu" - spojrzała się w dół jakby lekko zawstydzone że przyglądała dom.
Sage spojrzał się nią po chwili uświadamiając do czego zmierza.
"Soru ja... "
"I wtedy zeszłam do piwnicy." - powiedziała drżącym głosem gdy z jej oczy zapełniamy się łzami. Przetarła je rękawem starając się jak najbardziej nie płakać ale to było najgorsze co w życiu widziała. Walczyła z emocjami ale nie wytrzymała i wodospad łez wylał się z jej oczu. Schowała głowę w kolana.
"Naprawdę okłamywałbyś mnie gdybym sama się nie dowiedziała..? " - wyszlochała.
CZYTASZ
Cebularz
HorrorTakie moje głupiutkie małe edgy opowiadanko którego i tak pewnie nie skończę. Nie traktujcie tego poważnie. Sorry za błędy ale nie chce mi się ich poprawiać i przecinki nie istnieją od któregoś rozdziału. To opowiadanie dzieje się w świecie gdzie wa...