𓆩Ꝟ𓆪

15 3 0
                                    

°•✮•°

San wyszedł z kajuty pierwszy raz od kilku dni. Był wczesny poranek, dlatego młody mężczyzna miał nadzieję nie spotkać nikogo nieproszonego. Sam wolałby pozostać w swojej kajucie, jednakże potrzebował rozchodzić parę kwestii i pomyśleć na świeżym powietrzu. Poczuć ten jod, którego brakowało w zatęchłym pokoju. 

Szedł pustym, jednak przepełnionym najrozmaitszymi obrazami, czy rysunkami, kolorowymi tapetami w kwiatki i innymi dziwactwami, korytarzem. Mijał pary takich samych drzwi, zastanawiał się, które należą do kogo. 

Nagle jak, gdyby wymanifestowane, jedne z ciemnych drzwi otworzyły się, a w progu stanął rozespany Jung. 

Miał roztrzepane czarne loczki, które zachodziły mu oczy, winietą koszule i przydługie spodnie. Powolnym ruchem zaczął układać sobie włosy. Ziewnął. Przetarł oczy i zauważył stojąca niedaleko postać Choia. Stanął jak wryty i odwrócił się na pięcie, pospiesznie odchodząc. 

- Wooyoungie... możemy porozmawiać? - San dobiegłszy, złapał za ramię, niższego. 

- przepraszam, ale nie mam czasu - szepnął tylko nie patrząc na rozmówcę, po czym lekkim ruchem zdjął dłoń, czarnowłosego. 

A później wpadł jeden z bocznych korytarzy i znikł. 

°•✮•°

Kilka godzin później chłopak powrócił pod kajutę czarnowłosego. Zapukał kilka razy, ze stresu pocierając dłonie.

- nie ma go tam - spojrzał w bok, zauważając uśmiechniętego Yunho. 

Miał drzwi zaraz obok tych Junga. 

- gdzie może być?

- ostatnimi czasy dużo przesiaduje w kuchni, pewnie tam jest. 

Pod drzwiami kuchni z zaskoczeniem wyczytał napisaną na nich kartkę "nie wchodzić, nie przeszkadzać", nie rozumiejąc konceptu jej zamieszczenia, przechylił głowę, wpatrując się w piękną kaligrafię. Nie umknęło jego uwadze, że zaraz pod nią znajdowała się infografika ukazanego powyżej tekstu. 

Stał tak przez dłuższy czas, nie wiedząc, czy zakaz brać na poważnie, czy też zignorować kartkę. 

Z nagła drzwi otworzyły się. Wyszedł z nich niski blondynek. W rękach trzymał niemały stolik książek oraz postawiony na ich szczycie, chwiejący się na boki kałamarz z piórem. 

"Yeosang?" Nie rozumiejąc, o co chodzi, San cofnął się o krok.

- nie wchodź - Kang spojrzał na pirata, ledwo zatrzymując go ręką. Stosik książek prawie wypadł mu z rąk - patrz, tu jest narysowane, żeby nie wchodzić - wskazał palcem na tandetnie wykonane rysuneczki.

- wiem, umiem czytać.

- co ty gadasz?! - San powstrzymał się od komentarza. 

- czemu nie można wejść? Przecież przed chwilą wyszedłeś, to dlaczego "nie można" - spiął się, marszcząc brwi. 

- Wooyoung musi się skupić, mówi, że przeszkadza mu takie chodzenie w tę i we w tę - rzekł zadowolony z siebie Sang.

- żartujesz? - czarnowłosy westchnął, odwracając głowę w bok. 

- tym bardziej, ty nie powinieneś wchodzić.

- czemu? - uniósł do góry prawą brew. 

- no jak to "czemu"? Twój sobowtór bardzo go zranił. Wooyoung cierpiał przez wiele dni. Na jego miejscu zakończyłbym tę relację jak najszybciej. Nie wiesz, ile przeszedł. Bardzo... bardzo, bardzo płakał. Bardzo cierpiał. Bardzo. No... więc nie powinieneś tam iść. Nie idź tam okej? - odparł, odchodząc. 

Fairy Blood [woosan] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz