"O Willu amatorze rzeczy penisaśnych, stosowaczu sosu do celów wielce mraśnych, o mistrzu skojarzeń niebanalnych, aktorze w pewnych kręgach jeno znanych"
Część piąta, w której Will znów wykazuje się talentem wokalnym; zostaje elfem; przyjmuje niechętnie konieczne lekarstwa, delektując się po tym zasłużonym czochrankiem; stosuje sos żurawinowy w sposób, który nie przyszedłby do głowy jego wynalazcy; ma zaciesz z powodu penisaśnego kolorku swego prezentu; raz jeszcze wyznaje uczucia do swego Pana; dostaje zapowiedź ciekawych zabaw w saunie; a także — Pan przypomina mu o zabawie z rurą odkurzacza i uświadamia go, że widziało go więcej osób, niż mógłby przypuszczać; zostaje poinformowany również o swym pseudonimie artystycznym (Napalonykundelek69) i o filmie ze swym udziałem, o tytule wielce znaczącym Dojenie kundelka, co z podniety kwęka; dowiaduje się także o swej łatwowierności i przekonuje, że miesiąc to wcale nie tak dużo, a dziupla to niekoniecznie zaraz odbyt, parówka nie musi kojarzyć się z robieniem loda, tak samo jak banan z głębokim gardłem... Dodajmy do tego ogrom miłości i oto jest, para idealna i bynajmniej niebanalna!
Will nasłuchiwał, jak jego Pan rozmawia z kimś, kto dostarczył im jedzenie. Był to chyba jeden z jakichś jego pracowników, bo wyglądało na to, że doskonale się znali — śmiali się, żartowali, poklepywali po plecach. Odczuwał lekkie ukłucie zazdrości, wszak ten wielki silny niedźwiedź należał do niego, a jednocześnie cieszył się z radości dominanta. Stwierdził, że nieznajomy nie zagraża mu. Uśmiechnął się pod nosem i opatulił szczelniej kocem, leżąc na sofie w salonie, prawie nic na sobie nie miał, jedynie białe bokserki w różowe peniski i podobne skarpetki. Nucił jedną ze swoich piosenek, szczerząc się na myśl, że najbliższe wiele dni spędzi tylko z Panem. Powiedział mu, że zostaną tu aż do czwartego stycznia. Czy mogła być lepsza wiadomość?
Kolejny rok się zaczyna
Lecz tylko na kalendarzu
Bo w moich myślach ciągle on
I jego wspaniały głosu ton
Wciąż pamiętam jego dotyk
Pamiętam różowe usta
Pamiętam niebieskie oczy
I jak ku mnie kroczy
Cudowny silny męski zapach
Ogarnia z każdej strony mnie
Jeśli mój Pan bliżej podejdzie
Zbierze omdlałego z zachwytu mnie
Gdy spogląda na mnie władczo
Spod swych gęstych czarnych rzęs
Pragnę opaść na kolana
Adorując mego Pana
Delikatnie gładzi mnie po plecach
Całując czule wargi me
Pod jego dotykiem wspaniałym
Topnieje serduszko me
Przygryza uszko z uwagą