Okienko 19

29 9 9
                                    

W dzisiejszym okienku o tym... jak zacząć powieść?

Pomysł na okienko nadesłany przez 

– Dziękuję

Sposobów na rozpoczęcie pisania powieści jest cała masa. Niektórzy czekają aż w ich głowie rozwinie się historia, a później siadają przed laptopem/ zeszytem i przelewają swoje myśl, zamieniając je w piękną historię.

Inni siadają przed ekranem/ zeszytem i po prostu zaczynają pisać co im umysł na palce przeniesie.

Jeszcze inni chwytają pomysł, który akurat zrodził się w ich głowie i zaczynają tworzyć obszerny plan powieści, porządnie opisując każdą postać oraz scenę i dopiero z planem siadają do pisania.

Sposobów jest całe mnóstwo i pisarze od pokoleń spierają się o to, który jest najlepszy. Ja myślę, że to sprawa całkowicie indywidualna. Niech każdy tworzy i zaczyna jak chce, oby rezultat był zadowalający.

Ale ja dziś nie o takim zaczynaniu. Bowiem chciałam poruszyć temat pierwszego zdania, o którym krąży legenda, że jest wizytówką całej powieści.

Ale czy to prawda?

Moim zdaniem coś w tym jest, aczkolwiek nie mogę do końca się zgodzić i to nie jako pisarz, a jako czytelnik. Otóż według mnie to zależy.

A od czego?

Ano od tego czy w ogóle na nie spojrzałam, wybierając książkę. Czasem zdarza się, że patrzę na okładkę i po niej wybieram, po którą książkę sięgnę. Nie oszukujmy się, że tak nie można, bo niemal każdy tak robi. W końcu, gdy wejdziemy do księgarni czy nawet na stragan, pierwsze co rzuca się w oczy to tysiące kolorowych okładek. No i (o ile nie przyszliśmy po konkretną sztukę) to właśnie po okładce dokonujemy wstępnego wyboru, do której książki podejdziemy i którą chwycimy do rąk. To trochę smutne, bo czasem pod mniej interesująca okładką może kryć się prawdziwa perełka (dlatego popieram księgarnie, które zawijają okładki w papier i pozwalają wybrać książkę po opisie). Ale wracając, to gdy już mam na oku kilka egzemplarzy, patrzę na opis na okładce. No i wtedy, jeśli zainteresują mnie tak samo dwie lub trzy książki, dopiero patrzę na pierwsze zdanie, aby ocenić, który styl pisania bardziej do mnie przemawia. A jeśli zainteresuje mnie tylko jedna, też zwykle czytam pierwsze zdanie, a nawet kilka kolejnych, żeby wiedzieć czy ja i autor gramy na tych samych falach, czy jego język nie jest dla mnie zbyt brutalny lub zbyt lekki, choć zwykle ciężko mnie zniechęcić.

Podobnie sprawa się ma, gdy szukam czegoś w księgarniach internetowych.

Od moich znajomych wiem, że robią podobnie.

Inaczej sprawa wygląda, gdy książkę dostanę i nie wybiorę jej sama. Lub jeśli ktoś poprosi mnie o przeczytanie czegoś. Wtedy zwykle po prostu czytam całość lub dotąd, aż treść nie przestanie mnie interesować i nie będę się przy niej męczyła, lub zwyczajnie o niej nie zapomnę (a tak też się zdarza i to często, zwłaszcza kiedy muszę zrobić przerwę w czytaniu).

No więc, czy faktycznie pierwsze zdanie jest takie istotne?

Odpowiedź zostawiam już Wam.

A ja przejdę do przytaczania kilku pierwszych zdań ze znanych powieści i postaram się je odrobinę przeanalizować. Zobaczę, co takiego zawierają, że ludzie tak chętnie po nie sięgają i zatracają się w treści bez reszty.

1. Niemal wszyscy sądzili, że mężczyzna i chłopiec są ojcem i synem. – Stephen King, Miasteczko Salem

Nie wiem, jak Wy, ale ja od razu zaczęłam się zastanawiać „Jaki mężczyzna i chłopiec?", „Kim są i jak wyglądają, skoro ludzie myślą, że są ojcem i synem?", „Może gdzieś jadą albo idą?", „A może chłopiec został porwany przez tego mężczyznę?", „A może został adoptowany?".

W połączeniu z tytułem, w którym zawarte jest jedno z miast, słynących jako najbardziej nawiedzone na świecie, nie jestem w stanie oderwać się od tej książki. Chcę czytać dalej, żeby poznać historię tego chłopca i mężczyzny, dowiedzieć się kim dla siebie są i co mają wspólnego z Salem. S. King wrzucił nas w akcję i pokazał, że chce, żebyśmy zainteresowali się tymi dwiema osobami i udało mu się to. Przynajmniej ze mną, bo nie mogłam się oderwać ; )

2. – Chyba jaja sobie ze mnie robisz – rzucił bramkarz, zaplatając ręce na potężnej piersi. – Cassandra Clare, Miasto kości

I znów wrzuceni w środek akcji, zastanawiamy się, dlaczego bramkarz robi sobie jaja z bohatera. Czy nie chce go wpuścić, a on próbuje się prześlizgnąć? A może to jakiś inny bramkarz? Może w coś grają? A może chce wejść do klubu? CO ON CHCIAŁ ZROBIĆ?!

Nie wiem, jak Wy, ale ja znów chcę czytać dalej (i czytałam).

3. W niedzielę 24 maja 1863 roku wuj mój, profesor Lidenbrock, wrócił w wielkim pośpiechu do swojego domu pod numerem 19 na Königsstrassem jednej z najstarszych ulic wiekowej dzielnicy Hamburga. – Juliusz Verne, Wyprawa do wnętrza Ziemi

I znów wrzuceni w wir wydarzeń, zastanawiamy się, kim był do licha profesor Lidenbrock i dlaczego wrócił w pośpiechu? Czy coś go zatrzymało? Odkrył coś niesamowitego? Czegoś dokonał? Co tam będzie robił?

4. Wszystkie szczęśliwe rodziny podobne są do siebie, każda zaś nieszczęśliwa jest nieszczęśliwą po swojemu. – Lew Tołstoj, Anna Karenina

Niektórzy uważają, że to jedno z najpiękniejszych pierwszych zdań, jakie można znaleźć. Zgadzam się z tym, bo to zdanie jest tak głębokie, a jednocześnie delikatnie kontrowersyjne i po prostu piękne.

Spodziewamy się, że za chwile zostaniemy wciągnięci w historię/ przygody rodziny, która była nieszczęśliwa. Lecz dlaczego? Co jej się stało? Co to za rodzina? Skąd pochodzi?

5. Przyszła do niego nad ranem. – Andrzej Sapkowski, Wiedźmin: Ostatnie życzenie.

Kolejny raz widzimy się nagle, bez ostrzeżenia. Witaj akcjo, dokąd zmierzasz? Kto do niego przyszedł i czemu nad ranem? Ale właściwie do kogo przyszła?

Jak można zauważyć, w większości przypadków (a były to naprawdę losowe książki), zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń i zmuszeni do zastanowienia się nad czymś. Autorzy sprawiają, że od razu zatapiamy się w akcji, rozmyślamy o co może chodzić i chcemy się tego dowiedzieć, chcemy czytać dalej.

Nie musimy od razu rzucać w kogoś mieczem (jak widzimy w przypadku Anny Kareniny), ale warto pokazać czytelnikowi, że mamy coś ciekawego do przekazania, a on powinien chcieć się tego dowiedzieć (np., czemu rodzina jest nieszczęśliwa). Choć rzucenie w kogoś mieczem na początku powieści też mogłoby być ciekawe, jak np. coś w stylu:

Nie spodziewałem się, że mogę umrzeć, póki nie zobaczyłem ostrza wbijającego się w mój ulubiony sweter. (– ja).

Pierwsze zdania wciąż wzbudzają wiele kontrowersji i spędzają sen z powiek pisarzy. No i cóż. Nic w tym dziwnego. Też często myślałam o nim zdecydowanie zbyt długo.

Tak dla kontrastu, jest tak autor, który wyszedł temu naprzeciw i pokazał, że wszystkie słowa są ważne. Był to Jerzy Andrzejewski.

A wiecie w jaki sposób tego dokonał?

Stworzył powieść: Bramy raju, która, mimo że ma kilkadziesiąt stron, to składa się z dwóch zdań, a ostatnie zawiera tylko cztery słowa.

Można?

Można!

Bo wszystkie słowa są ważne.

HISTORIE SPOD PIERWSZEJ GWIAZDKI - PISARSKI KALENDARZ ADWENTOWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz