Rozdział 3: wypadek...

14 2 0
                                    

Lily

Do puki... Do puki julliet nie spadła pod samochód........ To był zwykły dzień.... Byłyśmy na lodach ... W wesołym miasteczku i gdy przechodziłyśmy przez te jebane pasy.... Ona szła wolniej i śmiała się ze mnie że boje się o ich bezpieczeństwo.... Lecz.... Nagle nasz uścisk się zerwał... A ja usłyszałam pisk opon i krzyk.... Zamarłam... Podbiegam do niej i wzięłam telefon zadzwoniłam po pomoc i wzięłam ją w ramiona

-b-błagam.... N-nie z-zostawiaj m-mnie...!
Płacze mocno i trzymam zakrwawioną julliet

-n-nie z-zamiezam...
Mówi przez krztuszenie się, daje jej wodę i gdy już patrzymy na siebie w milczeniu... Całuje ją namiętnie a ona oddaje pocałunek.... Ale kurwa że julliet ma bardzo dużo wrogów.... Ktoś rzucił w nas kamieniami przez co obie leżymy w szpitalu...., budzę się i odpinał od urządzeń i mocno tule julliet która znajduję się na łóżku obok

-prosze się położyć!
Mówi pielęgniarka a ja posłusznie się kładę

-eh... Panna julliet.... Ma amnezję
M

am łzy w oczach a moje serce się rozpada

-a-ale...
Mam łzy w oczach

-pani julliet będzie musiała sobie wszystko przypomnieć ale najpierw musi wybudzić się ze śpiączki....

-m-mhm...
Mówię cicho i siadam po czym biorę telefon

-zaraz przyniosę pani coś do jedzenia

-dziękuje....
Mówię cicho i patrzę jak pielęgniarka odchodzi

Patrzę na julliet i mam łzy w oczach które wpływają po policzkach i na brodę "błagam... Żeby wszystko było jak dawniej...) Myślę błagalnie po czym kładę się i patrzę w sufit rozmyślając
__________________________

CDN.

Mam nadzieję że się podoba i popełniłam najmniej błędów ortograficznych
(Przepraszam że tak długo heh)

Tylko ty traktujesz mnie poważnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz