-II-

16 2 0
                                    

~*śmieje się lekko, ciesząc się, że porozumiał się z Empatią.*
Konkretnie, gdzie chciałbyś pójść?...
*łapie go za kolana, wyglądając przez okno z ciekawością. Chce dotknąć tego męskiego ciała.*

~Wiesz...czy mogę cię przytulić?...mżemy uśpić się, jakby było to pierwsze spotkanie... *śmieje się lekkiej propozycji.*

~Może park..? Sam nie wiem, gdzie miałbyś ochotę? *patrze na niego i uśmiecham się lekko*

~*śmieje się ciekawie.*
Możemy usiąść w parku...
Czy mogę...przytulić się do twoich kolan?...
...czy mogę odpocząć na twoich kolanach, Henry? *pyta delikatnie.*

~Tak..*szepcze po czym patrze w dół*
Więc chodźmy..

~*wychodzimy z kawiarni, wchodzimy do parku.*
*sadzam się na jego kolanach, oglądając się w jego oczy. Czasami delikatnie mu przytula się.*
*śmieje się ciekawie w myśleniu się, że dotknąłem jego kolan. Oglądając się w jego usta.*
...czy mogę cię przytulać, Henry?
*śmieje się lekko.*

~*przytulam go mocno*
*jest on taki miły i delikatny...zamykam oczy i biorę głęboko wdech*
Nie chciałem mówić w kawiarni..na świeżym powietrzu czuje sie taki wolny.....
*spoglądam na niego*
Dużo by opowiadać szczerze mówiąc...

~*śmieje się ciekawie, dotykając cicho jego ramion.*
Nie chciałeś mówić o czym, Henry?
*spoglądam na niego z ciekawością, ciesząc się z jego bliskości.*
Powinieneś mówić o tym, co chcesz. Jakie to twoje marzenie? *szepczę delikatnie.*

~*patrzę na niego i uśmiecham się*
Moje marzenie powiadasz..*spogkadam na niego i wpatruje się głęboko w jego błękitne oczy*

~*płyną mnie ciepłe uczucia, które chcę podzielić z nim. Spoglądam na jego usta.*
*uśmiechem, czekając na jego reakcję.*
Powiedz mi swoje marzenie, Henry...
Będę słuchał... *szepczę do jego ucha.*

~*patrzę w jego oczy i uśmiecham się szeroko*
Czasem nie da się pewnych rzeczy zmienić ale wiesz...znajomość z Tobą daje mi naprawdę otuchy *chichocze*
*dlaczego on tak na mnie patrzy..*

~Pozwolisz mi Cię poznać, Henry?...
*delikatnie go przytulam, czekając na odpowiedź.*
Spoko, jak chcesz...*śmieje się ciekawie.*
Powiedz mi... Co chciałeś zmienić, Henry?...
*delikatnie szepczę, dotykając jego ramion, uśmiechając się podniośle.*

~Jesteś ciekaw mnie..? *śmieje się lekko*
Dobrze, poznasz mnie...*poprawiam swoje włosy, pokazuje mu swoje przedramienie*
~Zobacz..to jest taki sporawy uraz, niektóre rzeczy bolą a ślad nie przeminie mimo zapomnienia rana wciąż zostaje...

~*patrzę na jego przedramię, uśmiechając się lekko.*
To prawda... *na chwilę chuchnę, zanim zaczynem cisić się do jego ucha.*
...dlaczego miałeś taki uraz, drogi? *szepczę delikatnie.*
...jak to się stała? *spoglądam na jego wzrok, patrząc na jego oczy.*

~Ciekawski mój...*spogkadam na niego i się uśmiecham*
Gdy byłem mały, tak wiem...więc jak byłem młody moja mama chciała zrobić mi niespodziankę..były to moje urodziny, lecz to była w sumie moja wina..chociaż nie chciałem źle, był wypadek samochodowy gdzie ja przeżyłem....a ona nie..*mój głos cichnie*
Odkąd jej nie ma a minęło 13 lat mój ojciec wciąż uważa że to moja wina..sam nie wiem dlaczego, oskarża mnie o to...
~*zamykam oczy i dotykam swojej twarzy*
Tak bardzo jest ona podobna do mojej mamy..

~*patrzę w jego oczy, uśmiechając delikatnie. Dotykam jego ręki.*
Chciałbym ci pomóc, Henry...
Nie jest to twoja wina. *szepczę podniośle.*
Przytula go mocno.
*po chwilach myślenia, szepcze do jego ucha.*
Jak sobie radzisz, Henry?
*śmieje się ciekawie, dotykając jego prawej łopatki.*

~*moja twarz się lekko rumieni, spogkadam na niego po czym odchylalam głowę do tyłu*
Jakoś to leci o ile nie zapomniałem kluczy do domu...*sprawdzam kieszenie..szlag nie mam co jest do cholery!*
Umm..wiesz czasem zdarza mi się je zawieruszyć i w takim momencie staram się nie panikować ale ja je miałem..chyba..

~*śmieje się lekko, delikatnie śpiewając, dotykając jego twarzy.*
Hej, co ty się denerwujesz Henry?
Jesteś mój drogi... *dotykam delikatnie jego twarzy, uśmiechając się. Łapie go za policzek.*
...to nie jest twoja wina. Nie bój się, ja tu jestem. *szepczę podniośle delikatnie.*

~Miałem je gdzieś...tylko..o nie.. *zdałem sobie sprawę że zapomniałem o nich znów..*

~*śmieje się lekko, przytula się do niego.*
A jak nie będzie, to...możesz się do mnie zakraść...
*wzdycham, ciesząc się z jego bliskości, oglądając go przez całuszenie.*

~Zostawiłem je w moim pokoju na biurku..mialem je wziąść jak wychodziłem szlag..
*patrzę na niego*
Mówisz t-tak na poważnie..? Nie chce robić problemu jak coś mogę zakraść do mojego domu *śmieje się* o ile okno jest wciąż otwarte..

~*uśmiecham się na niego.*
Tak, na poważnie.
*dotykam cicho jego policzka, chcę go zbliżyć...*
...czy mogę cię do siebie zaprosić...
*wzdycham, ciesząc się ciemnością nocy.*

~J-jasne *jąkam się lekko, moje policzki się rumienią..co ja robię dlaczego powiedziałem że tak..*
*patrzę na jego oczy a moje dłonie lekko drżą*

~*chwycam go za twarz, przytuliając go do siebie, dotykając jego policzka, oglądając go w jego oczy...*
Czy mogę cię...
...odwieść do mnie...
*szepczę z ciekawością podniośle.*
Wiesz, ciekawi mnie, jaki jesteś...
*śmieje się lekko, chcę go na chwilę zbliżyć...*

~*patrzę mu głęboko w oczy*
Tak...*mój głos się zacina nie jestem w stanie nic powiedzieć jest on zbyt blisko mnie...*

~*delikatnie szepczę do jego uszu, chcę go zbliżyć, dotykając delikatnie jego szyi...*
...czy mogę cię odwieźć do mnie? *szepię ciekawie lekko podniośle.*
Czekam z niecierpliwością, żeby zobaczyć jak się zapadasz...
*śmieje się lekko, ciesząc się jego ciepłymi ruchami za mną, wzorem do przybliżania się do każjej części jego ciała.*

~Tak chodźmy..*mówię cicho*
*przelykam ślinę, czuję się gorący w środku a moja twarz się rumieni*

~*wychodzimy z parku, ciesząc się bliskością z Henrym...*
Chodź do mnie. *dostaję oddechu, ciesząc się z jego bliskości. Wzdycham cicho, chcę go dotknąć delikatnie...*

~*idę z nim do jego domu*
*patrze na niego..jest taki ładny..*

~*prowadzę go do mojego mieszkania, szepcząc do jego uszy...*
Chodź do mnie, mój kochany...*szepczę delikatnie, jednocześnie przytula go mocno, ciesząc się czułością z nim...*

~*czuje się gorący...stresuje sie lekko mam nadzieję że nic się nie stanie, niby w sumie czemu miałoby się coś stać...*
*patrzę mu w oczy i się uśmiecham, moje policzki są cake czerwone*

• • •

Winter Delight Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz