Snow of crows

61 6 4
                                    

one shot autorstwa mzawka

Kaz Brekker w swej złodziejskiej karierze dopuścił się kradzieży wielu rzeczy, lecz jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się skraść choinki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kaz Brekker w swej złodziejskiej karierze dopuścił się kradzieży wielu rzeczy, lecz jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się skraść choinki. To właśnie dlatego słowa, które usłyszał, lekko wytrąciły go z równowagi, wcale nie przez osobę, która je wymówiła.

— Kaz, co chciałbyś dostać pod choinkę? — spokojny głos Inej przebił się niczym jeden z jej sztyletów przez gęsty mrok. Mglista ciemność o zapachu zimy napływała wraz z lodowatym powietrzem do gabinetu Brudnorękiego przez otwarte na oścież okno. Sulijka niezauważalnie przycupnęła na parapecie, niby jedna z wron, które o tej porze z pewnością znalazły już cieplejsze schronienie. Zadrżał lekko, wcale nie na dźwięk jej głosu, lecz przejęty grudniowym chłodem. Nie zaskoczyło go pojawienie się Inej, zawsze wiedział, że była obok. Kaz Brekker nie wierzył w świętych, ale Inej Ghafa była jego aniołem stróżem. Niewidzialna, nie odstępowała go na krok, niby cień. Zawsze wyczuwał jej obecność, a chłód przejmował jego serce bezustannie, gdy Inej nie było w pobliżu, choć w życiu by się do tego nie przyznał nawet przed sobą.

— Wejdź, Zjawo — zaprosił ją do środka beznamiętnym głosem.

All I want for Christmas is you, Inej.

— Chciałbym dostać górę pieniędzy i zemstę.

Dziewczyna obrzuciła go spojrzeniem swych ciemnych, kocich oczu, jak gdyby właśnie z typowym dla siebie spokojem oznajmił, że właśnie kogoś zamordował. Znowu.

— Zjawo, dobrze wiesz, że nie obchodzę świąt. W Baryłce nie mamy choinki — powiedział obojętnie. Jedynym świętem, jakie

uznawał Kaz, był Dzień Matki (Ketterdamu) i Dzień Ojca (zysku) oraz dzień, w którym wreszcie dopełni się jego zemsta na Pekkce Rollinsie.

— W Baryłce może nie, ale na rynku stoi mnóstwo choinek! — ni stąd, ni zowąd do rozmowy dołączył się podekscytowany Jesper, opierający się beztrosko o framugę drzwi. — Musimy tam pójść! Nie chcecie chyba ominąć tak wspaniałej atrakcji, jaką jest ketterdamski świąteczny jarmark? To tylko raz do roku!

Kaz z Inej jednocześnie odwrócili głowy w stronę chłopaka, wlepiając w niego oczy, niczym rodzice niepodzielający entuzjazmu dziecka nad tym wspaniałym pomysłem. Na szczęście Jesper nie przyszedł sam.

— Inej, kochana, musisz nam pokazać te piernikowe gofry, które tak zachwalałaś — dodała Nina. Dla niej i Matthiasa były to pierwsze święta w Ketterdamie. Nie mogli spędzić ich cały czas otuleni kocami z ciepłym kakao w ręku, podziwiając śnieg jedynie zza okna, choć ta wizja także była dość kusząca.

— Ale na dworze jest tak zimno… — rozległ się cichy sprzeciw Wylana, który wysunąwszy się zza Matthiasa i Niny, stanął tuż przy Jesperze i objął się ramionami, aby pokazać, jak bardzo zdążył zmarznąć podczas spaceru do Listewki. Policzki chłopaka były mocno zaróżowione, chyba nie tylko od chłodu.

Multifandomowy Kalendarz Adwentowy 2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz