Siedziała w hotelowym pokoju zastanawiając się jak do tego doszło, że znów polowała z Winchesterami. Co gorsza zdecydowali się zatrzymać w tym samym motelu. Była zmęczona i czuła gniew. Z jednej strony wciąż tęskniła i pożądała Deana Winchestera. Nie potrafiła mu jednak wybaczyć. Bała się ponownego skrzywdzenia, a czuła że dopiero udało jej się pozlepiać. Po śmierci rodziców miała dużo czasu by przemyśleć swoje życie. Z początku próbowała zająć się hotelem. Czuła jednak, że to nie jest to czego potrzebowała. Znalazła sprawę i tak się zaczęło. Wróciła do polowań. Nie polowała jednak często, przez ostatnie tygodnie miała tylko dwie sprawy, a ta była jej trzecią. Nie potrafiła żyć normalnie, wynajmować mieszkania albo siedzieć za hotelową ladą. Potrzebowała adrenaliny, poczucia że nie umrze jak zwykły człowiek z powodu chorób krążenia czy na raka płuc. Swój koniec wyobrażała sobie w walce, a kiedy pojawił się Dean, była gotowa zginąć jeśli to oznaczałoby jego przeżycie. Siedziała przy stoliku w rogu pokoju. Sączyła ciepłą kawę i starała się czytać gazetę. Nie potrafiła się jednak skupić. Wpatrywała się bez celu w skrawek papieru. Tak bardzo próbowała się na tym skupić, że kiedy usłyszała pukanie do drzwi, cała podskoczyła. Położyła dłoń na broni, którą trzymała przy pasku. Podeszła nie pewnie do drzwi i przykładając do nich lufę, rozchyliła je. Dostrzegła w progu Deana. Uśmiechał się zawadiacko i trzymał w dłoni dwie butelki piwa.
-Mogę wejść ?-Zapytał, a ona schowała broń do kieszeni i uniosła wysoko brwi. Wpuściła go, od razu biorąc z jego dłoni jedną butelkę. Od razu otworzył napój, zapalniczką i zaczęła przyglądać się mężczyźnie, który rozsiadł się na jej łóżku, biorąc łyka zimnego napoju. -Powonieniem zbić cię na kwaśne jabłko. - Powiedział wskazując na nią dłonią. Ona uniosła brwi jeszcze wyżej.
-Masz tupet.-Zauważyła.-Przychodzisz do mnie z piwem. Wpraszasz się a potem myślisz, że jakby nigdy nic możesz mi moralizować.
-Miałaś nie polować.-Burknął. Nie był jednak zły, to byłe zwykłe niezadowolenie. Martwił się o nią. Była młoda, niedoświadczona i miała życie przed sobą. Chciał wierzyć, że kiedyś to wykorzysta, kiedy jeszcze nie jest na to za późno.
-Zaciąłeś się jak stara płyta.-Powiedziała niezadowolona, przewracając oczami. Słyszała to już tyle razy, że przestało to do niej docierać. Przyglądała się Winchesterowi, miała nadzieję, że coś się w nim zmieniło. Był jednak tym samym, przystojnym i opiekuńczym mężczyzną, w którym się zakochała a to sprawiło jej zawód. Miała nadzieję, że różowe okulary w końcu spadną z jej nosa, a było na odwrót. Westchnęła ciężko i postanowiła odwrócić kota ogonem.-Może zmienimy temat i zaczniemy rozmawiać o tobie.
-O mnie ?-Zapytał zaskoczony. Ona zmarszczyła brwi i podeszła bliżej do mężczyzny. Wyglądał na zaskoczonego. Nie wiedział co dzieje się w głowie dziewczyny i o czym będzie chciała rozmawiać. Wzięła dużego łyka napoju i westchnęła.
-Tak o tobie. Porozmawiajmy o tym jak traktujesz kobiety.- Burknęła, a on uniósł brwi jeszcze wyżej. Chwilę zajęło mu nim zrozumiał, o co jej chodzi. Nie sądził, że wciąż będzie mu wypominać ostatnie wydarzenia. Już miał otworzyć usta by coś jej odpowiedzieć, ale ona podeszła jeszcze bliżej i gestykulując powiedziała.- Serio Dean? Serio? Buzi w czółko na pożegnanie po wspólnej nocy ? Masz ty w ogóle jaja czy boisz się co pomyśli twój brat?
-Serio chodzi ci o to, że pocałowałem cię czoło ? -Powiedział skonfundowany.-Myślałem, że wytykasz mi to, że nie zostałem do rana?
-To też było kutasiarskie zagranie. No ale dobrze, rozumiem, boisz się przywiązania i dobrej zabawy. Bo w twoim świecie albo sypia się z przypadkowymi kobietami albo się cierpi. Tak czy inaczej zachowałeś się jak pajac.-Mówiła, a on cały czas wpatrywał się w jej wściekłą twarz. Starał się nabrać trochę powietrza w płuca, by odeprzeć atak.

CZYTASZ
Carry on.|| Supernatural FF
FanfictionRenesme jest przybłędą wychowaną przez łowców. Jednego dnia wszystko w jej życiu ulega diametralnej zmianie. Postanawia zrezygnować z życia łowcy i zacząć prowadzić normalne życie. Ten plan ulega jednak zmianie gdy spotyka w barze dawnego znajomego...