41

3.2K 166 239
                                    

11 tyś. słów
Miłego czytania ❤️

Perspektywa Dylana:

- Myślisz, że do jutra przestanie lać?- krzyknąłem, aby chłopak za drzwiami mnie usłyszał.

Stanąłem przed lustrem w naszej hotelowej łazience, po czym kładąc ręcznik na głowie zacząłem przecierać swoje wilgotne włosy. Gdy byłem pewny, że nadmiar wody został pochłonięty, zawiesiłem ręcznik na nagich ramionach i zgarniając swoje rzeczy ruszyłem do wyjścia.

- Sprawdzałem prognozę pogody i niby do czwartej ma przestać.- krzyknął Thomas, który zapewne nie usłyszał, jak wychodziłem z łazienki.

Stał przy szafce, na której postawił swoją torbę, by nie musieć się schylać podczas szukania koszulki. To takie dla niego typowe. Miał na sobie jedynie czarne dresy, a ja dziękowałem Bogu, za to, że stworzył go taką fleją i nie potrafi się normalnie spakować, bo dzięki temu mogę podziwiać jego smukłe plecy.

- Nie musisz krzyczeć. Nie jestem głuchy.- odparłem na co wzdrygnął się i z lekkim przestrachem obrócił się w moją stronę.

Chwyciłem za rąbek ręcznika, po czym jeszcze raz przetarłem tył swojej głowy. Thomas w tym samym czasie zjechał mnie wzrokiem, a na jego ustach zagościł zadowolony uśmiech, gdy zatrzymał się na mojej nagiej klatce piersiowej. Miałem na sobie jedynie bordowe dresy, a tors pozostał odsłonięty i nagi, ponieważ zapomniałem zabrać ze sobą koszulki.

Ta, yhym....zapomniałem.

Chłopak uniósł swoje spojrzenie, a gdy nasz wzrok skrzyżował się, uśmiechnął się zadziornie i stwierdził.

- Miałem nadzieję, że to ja cię dziś rozbiorę.- przekręcił głowę w bok, a moja brew drgnęła.- Rozpakowane prezenty, już tak nie satysfakcjonują.

Uniosłem brew, jednak o dziwo nie byłem zniesmaczony ty uprzedmiotowieniem.

- Ty też się nie spisałeś.- odparłem zjeżdżając na jego nagą klatkę piersiową.

Thomas parsknął pod nosem, natomiast ja ruszyłem na prawo, aby wyciągnąć z torby swoją koszulkę. Mój wzrok spoczął na świeżo wyścielonym łóżku, a gdy nie dostrzegłem na nim torby, zatrzymałem się i zmarszczyłem brwi.

Chwila...

Obróciłem się w tył, po czym umieściłem swoje spojrzenie na blondynie, który właśnie kończył zakładać na siebie koszulkę. Moją koszulkę.

- Trochę za duża, ale może być.- stwierdził wygładzając przód.

- Czy ty dobrałeś się do mojej torby?- zapytałem zakładając dłonie na piersi.

Thomas przerwał gładzić czarną bluzkę, po czym chwytając za jej kołnierz przyciągnął ją do nosa i zaciągnął się zapachem. Bezwstydnik.

- To przedbiegi. Później zamierzam dobrać się do jej właściciela.- stwierdził zadowolony.

Przewróciłem oczami, po czym ruszyłem do swojej torby i wyciągnąłem z niej zwykłą białą obcisłą bluzkę. Całe szczęście nie zrobił mi w torbie bałaganu. Tak, nie przeszkadza mi to, że zabrał moją koszulkę, bo...tak właściwie nie wiem z jaki wstawić tu powód, a przecież nie lubię, gdy ktoś dotyka moich rzeczy.

Thomas po prostu jest inny. Jest dla mnie kimś więcej, niż tylko przyjacielem z przywilejami.

Zamknąłem swoją torbę, a gdy odłożyłem ją na ziemię, obróciłem się i spojrzałem na chłopaka, który siedział już na swoim łóżku i zakładał buty. Może i jest w stanie ze mną żartować, jednak gołym okiem widać, że jest rozdrażniony. Te momenty, gdy zostaje sam ze swoimi myślami są najgorsze, bo zawsze się w nich niepotrzebnie zatraca. Siedzi wtedy skulony w swoim ciasnym białym pokoju, bez okien i drzwi. A ja nie mogę się z nim skontaktować.

Naucz mnie | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz