.-mi też nalej. -powiedziałam do Amelii gdy ta nalewała do kubka zimnej wody.- tu jest tak cholernie gorąco..
-mogłyśmy wynająć mieszkanie z klimą.. -zaczęła mówić jednak po chwili wpatrując się w telefon ucichła.
-co tam masz? -zapytałam widząc jej dziwną reakcję.Gdy przez chwilę nie odpowiadała obserwowałam jej skupioną minę, po czym wzięłam jej z ręki telefon.
Na ekranie widniała wiadomość od Gonzaleza z zapytaniem Czy chce się dziś z nim spotkać. Gdy to przeczytałam popatrzyłam na nią po czym zaczełam skakać z radości. Moje przeczucia się spełniały.
-nie ma opcji.- powiedziała wyrywając mi telefon.
-co? Czemu?! - zapytałam zdziwiona.
-nie znam go prawie, dopiero widzieliśmy się kilka razy. Po za tym nie zostawię cię samej.
-no chyba cię pogrzało, idziesz tam. - powiedzialam stanowczo. -wydaje się bardzo w porządku, gdyby coś zawsze możesz zadzwonic, ale sama widziałaś jaki jest, a mną się nawet nie przejmuj przecież sobie poradzę.
Przyznaj że on też ci się podoba... -szturnęłam ją w ramię na co się uśmiechnęła.
- nie prawda, po prostu jest... przystojny i.. -zaczęła.
-no właśnie! Podoba ci się!! -zaczelam jej trochę dokuczać.
-no dobra może odrobinke, ale to nie zmienia faktu że nic z tego nie będzie. Przecież to sławny piłkarz, a ja?
-a ty jego przyszła żona. -puscilam jej oczko.
-nie no nie rozmawiam z tobą wiesz. -przewróciła z rozbawieniem oczami.
-ale proszę, pójdziesz? -zapytałam błagalnym głosem. -pójdę.- westchnęła ciężko. -a co ty będziesz robić?
- nie wiem może sobie coś oglądnę, albo gdzieś pójdę. Zobaczymy. -odpowiedziałam.
- z Pablem? - zapytała szturchając mnie.
-co?
-jak to co, przecież widać że wpadłaś mu w oko.
-tak? Nic mi o tym nie wiadomo.
-nie udawaj, to widać.
-kto to mówi.. - parsknęłam śmiechem. -po za tym kto do kogo napisał o spotkanie? Pablo do mnie czy Pedro do ciebie?
-no..
-no właśnie.. więc proszę mi tu nic nie mówić.
-jeszcze zobaczymy...
-powiedzieć ci coś? -zapytałam z uśmiechem.
-no jak musisz. -odpowiedziała ironicznie.
-Amelia Gonzalez.- krzyknęłam ze śmiechem robiąc unik przed lecącą w moją stronę poduszką.Dzień nam szybko zleciał. Amelia z Pedrem umówili się na 19 w restauracji niedaleko naszego mieszkania. Poprosiła mnie, żebym pomogła jej się wyszykować. Widać, że bardzo się cieszyła, ale też stresowała.
Około wpół do 18 zrobiłyśmy w jej pokoju prawdziwy salon piękności.
Najpierw wybrałyśmy jej ubranie. Padło na bardzo ładną, letnią sukienkę w kwiatki. W pasie była dopasowana, a na dole luźna. Według mnie wyglądała ślicznie.Następnie zrobiłam jej makijaż i ogarnęłyśmy włosy. Trochę nam zeszło, pewnie dlatego że w trakcie słuchałyśmy muzyki i trochę nas ona odciągała.
Zostało jej 20 minut do umówionego spotkania. Trochę się śmiałam gdy widziałam jak ona się stresuje. Wiem, że nie powinnam, ale z mojej perspektywy to wyglądało totalnie inaczej, niż z jej. Obydwoje coś do siebie czuli, chcieli coś zrobić, ale nie byli pewni, czy druga osoba myśli tak samo.
-nie mogę po prostu, o czym ja mam z nim rozmawiać niby? - powiedziała krążąc po pokoju.
-wyluzuj, o tym o czym zawsze normalnie rozmawialiście. - odpowiedziałam ze spokojem.
-ale to co innego, zawsze z nami byliście jeszcze wy, albo więcej osób, a teraz? Mam to traktować jako randkę? Czy jako zwykle koleżeńskie spotkanie?
- raczej to pierwsze. -powiedziałam śmiejąc się.
- matko jedyna, do czego to doszło.. - zaczęła rozmyślać.
-uspokój się. Idź tam i zachowuj się tak jak zawsze. Wyobraź sobie że my mamy po prostu później dotrzeć i nawet nie zauważysz kiedy przestaniesz się stresować.
- no dobra, ale co jeśli..
-stara idź bo nie zdążysz, będzie dobrze. Wyglądasz zajebiście, jesteś zajebista a on na ciebie ewidentnie leci, więc idź i udowodnij że tak naprawdę jest. W razie czego pisz albo dzwoń, ale napewno nie będzie potrzeby. - zrobiłam jej wywód po czym widocznie zmieniła nastawienie.
-dobra, to idę, trzymaj kciuki. - uśmiechnęła się wychodząc.
-powodzenia. - odpowiedziałam zamykając drzwi.Pierwszy taki wolny wieczór, odkąd tutaj przyjechałyśmy. Miałam ochotę po prostu ubrać się w dres, związać włosy w niechlujnego koka i coś obejrzeć.
Tak też zrobiłam. Padło na mój ulubiony film "Purpurowe Serca", który oglądałam już chyba z 5 razy, ale nigdy mi się nie znudzi. Mam do niego sentyment.
Za oknami robił się piękny zachód słońca, ja idealnie sobie wszystko przygotowałam i włączyłam film.
Ten wieczór zapowiadał się wspaniale, jednak po niecałej minucie filmu usłyszałam pukanie do drzwi.
Pomyślałam, że to pewnie Amelia czegoś zapomniała. Kliknęłam więc na pilocie przycisk wstrzymawania i poszłam w kierunku drzwi.Już miałam mówić coś do Amelii gdy nagle zobaczyłam, że to wcale nie ona.
Za drzwiami stał nie kto inny, jak Pablo Gavira.
-mogę? -zapytał gdy popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem.
CZYTASZ
señoras de las ventanas
RomanceOliwia wraz ze swoją przyjaciółką przeprowadzają się do Barcelony, aby tam rozpocząć studia. Nie znają tam nikogo, nie znają nawet języka. Co ich tam spotka? Już pierwszego dnia odwalają niezłą akcję...