Obudziłam się ledwo żywa w tej samej sukience, w majkijażu i prawie nie kontaktowałam. Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że mam kilka nie przeczytanych wiadomości.
-Jak po wczorajszej imprezie? :)
-żyjecie wogule?
-haloo
- gdyby coś mam wasze klucze.Gdy przeczytałam ostatnią wiadomość odrazu się przebudziłam. Ktoś miał nasze klucze i nie do końca nawet pamiętam kto...
Gdy rozmyślałam nad tym co wczoraj mogło się wydarzyć, gdy nagle moje drzwi z hukiem się otworzyły, a do pokoju wpadła Amelia.
-jesteś mi może w stanie wyjaśnić czemu jakiś numer do mnie wypisuje, a na Instagramie zaobserwowała mnie z połowa piłkarzy Barcelony?- zapytała przerażona pokazując mi telefon.W tym momencie wszystko mi się przypomniało.
-o cholera. Ty nic nie pamiętasz?- zapytałam rozbawiona.
-właśnie w tym problem, że nie. Co się wczoraj stało?- dopytywała, gdy ja próbowałam jeszcze ustalić, czy to napewno nie był mój jakiś sen.
-ale odjebałyśmy Amelia...- powiedziałam wchodząc na Instagrama i widząc również nowych obserwatorów. -wiesz kto do ciebie pisze? - uśmiechnęłam się na myśl o tym, że chyba wpadłyśmy w oko dwóm sławnym piłkarzom.
-no kto?- dalej nic nie podejrzewała.
-Pedro Gonzalez. -odpowiedziałam sama w to nie wierząc.
-nie rób sobie jaj dobra? Skąd niby... - zaczęła mówić gdy nagle mój telefon zadzwonił.Był to ten sam numer, który do mnie pisał i podejrzewałam kto to mógł być.
Amelia popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem po czym odebrałam.-Halo? Żyjecie po wczoraj? - odezwał się po angielsku, męski głos.
-taaaak, oczywiścieee. - powiedziałam bez przekonania, przez co zabrzmiało sarkastycznie.
-tak myślałem.. hahah Jest ze mną Pedro, jedziemy właśnie na trening.
-czeeść- odezwał się w tle drugi piłkarz. Na co Amelia posłała mi komiczny wzrok.
-hejj- przywitałam się.
-powiedz koleżance, żeby zobaczyła na telefon. -odezwał się ponownie Gonzalez. Na co pokazała mi abym udawała, że jej tam nie ma
-jasne, przekażę, na razie to jeszcze śpi.. - mówiłam odczytując na szybko jej migowe ruchy, które ciężko było zrozumieć.
-nieźle wczoraj się załatwiła. -zaśmiał się Pablo. - zresztą ty też nie byłaś lepsza..- dodał, a my prawie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-ciężki dzień był wczoraj... -chciałam pociagnąć jakoś rozmowę.
-tak jak pisałem mam wasze klucze i jeśli wieczorem się z nami spotkacie, oddamy wam je.Popatrzyłam wielkim wzrokiem na Amelię, która pokazała mi abym mówiła co chce.
-czy to jest szantaż?- zapytałam żartobliwie.
-nie do końca, czysty układ. Hahah muszę kończyć, później dogadamy szczegóły, do usłyszenia!- powiedział entuzjastycznie.
-do usłyszenia.. - powiedziałam dalej niedowierzając, po czym się rozłączyłam.Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu.
-co się wczoraj stało, ze szczegółami.- powiedziała stanowczo rozsiadając się na moim łóżku.Opowiedziałam jej wszystko do momentu, aż film mi się urwał. Ona też nie pamiętała reszty więc ustaliłyśmy, że gdy się z nimi spotkamy, zapytamy co się później działo, i jak znalazłyśmy się w naszym mieszkaniu.
Cały dzień dość szybko zleciał. Musiałyśmy się przede wszystkim ogarnąć, a potem wybrałyśmy się zakupić farby, do naszego mieszkania. Wybrałyśmy żółty kolor, gdyż będzie on idealnie pasował do klimatu Barcelony.
Około 17, Pablo zapytał czy odpowiada nam o 19 w pizzeri niedaleko naszego bloku. Zgodziłyśmy się i chciałam jak najszybciej odebrać od nich klucze.
Zostało jakieś 20 minut do spotkania i gdy już miałyśmy wychodzić, weszłam do kuchni napić się jeszcze trochę wody gdy zastałam Amelię z kieliszkiem w ręce
-co ty robisz?- zapytałam zszokowana.
-ja tam na trzeźwo nie pójdę.-odpowiedziała i wypiła jego zawartość.
-ogarnij się, wczoraj jakoś dałaś radę..
-no właśnie.. wczoraj.. w jakim stanie byłam wczoraj co? -zapytała na co wybuchnęłam śmiechem. -ja dalej nie wierzę w to wszystko, oni są przecież tak sławni, a my takie.. zwykłe, ale z drugiej strony to jest mega fajne, no bo wiesz sama mówiłaś, że chyba wpadłyśmy im w oko, ale ja sama nie wiem... -zaczęła rozkminiać.
- nie ma co się nastawiać, napewno wyjdzie tak, że po dzisiejszym spotkaniu kontakt się urwie. Teraz idziemy tylko odebrać nasze klucze.- powiedziałam zamykając za nami drzwi.
-pewnie tak..Weszłyśmy do pizzeri równo 19.15, czyli jak to my zawsze spóźnione. Gavi wysłał zdjęcie, gdzie siedzą, więc szybko pokierowałyśmy się w to miejsce.
-zachowuj się normalnie- powiedziałam do przyjaciółki, gdy byłyśmy już obok nich, równocześnie uśmiechając się do pilkarzy, na co posłała mi błagalne spojrzenie.Przywitałyśmy się i dosiadłyśmy do stolika. Złożyło się tak, że siedziałam na przeciwko Pabla, a Amelia naprzeciwko Pedra.
-a więc, chcielibyście nam opowiedzieć, co działo się pod koniec imprezy i jak znalazłyśmy się w mieszkaniu? - zaczęłam temat.
-no nie wiem, chcielibyśmy?- Gonzalez zwrócił się do swojego kolegi.
-Naprawde nie pamiętacie? - zaśmiał się ten drugi.
-Jak widać nie. -odpowiedziała poważnym tonem Amelia, przez co wybuchnęłam śmiechem. Sama nie wiem dlaczego. Czasem po prostu mogła nawet ruszyć ręką, a ja dusiłam się że śmiechu.
-to czeka was ciekawa historia...- zaczął Pedri.
CZYTASZ
señoras de las ventanas
RomanceOliwia wraz ze swoją przyjaciółką przeprowadzają się do Barcelony, aby tam rozpocząć studia. Nie znają tam nikogo, nie znają nawet języka. Co ich tam spotka? Już pierwszego dnia odwalają niezłą akcję...