3

26 4 0
                                    

Obudziłam się ledwo żywa w tej samej sukience, w majkijażu i prawie nie kontaktowałam. Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że mam kilka nie przeczytanych wiadomości.
-Jak po wczorajszej imprezie? :)
-żyjecie wogule?
-haloo
- gdyby coś mam wasze klucze.

Gdy przeczytałam ostatnią wiadomość odrazu się przebudziłam. Ktoś miał nasze klucze i nie do końca nawet pamiętam kto...

Gdy rozmyślałam nad tym co wczoraj mogło się wydarzyć, gdy nagle moje drzwi z hukiem się otworzyły, a do pokoju wpadła Amelia.
-jesteś mi może w stanie wyjaśnić czemu jakiś numer do mnie wypisuje, a na Instagramie zaobserwowała mnie  z połowa piłkarzy  Barcelony?- zapytała przerażona pokazując mi telefon.

W tym momencie wszystko mi się przypomniało.
-o cholera. Ty nic nie pamiętasz?- zapytałam rozbawiona.
-właśnie w tym problem, że nie. Co się wczoraj stało?- dopytywała, gdy ja próbowałam jeszcze ustalić, czy to napewno nie był mój jakiś sen.
-ale odjebałyśmy Amelia...- powiedziałam wchodząc na Instagrama i widząc również nowych obserwatorów. -wiesz kto do ciebie pisze? - uśmiechnęłam się na myśl o tym, że chyba wpadłyśmy w oko dwóm sławnym piłkarzom.
-no kto?- dalej nic nie podejrzewała.
-Pedro Gonzalez. -odpowiedziałam sama w to nie wierząc.
-nie rób sobie jaj dobra? Skąd niby... - zaczęła mówić gdy nagle mój telefon zadzwonił.

Był to ten sam numer, który do mnie pisał i podejrzewałam kto to mógł być.
Amelia popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem po czym odebrałam.

-Halo? Żyjecie po wczoraj? - odezwał się po angielsku, męski głos.
-taaaak, oczywiścieee. - powiedziałam bez przekonania, przez co zabrzmiało  sarkastycznie.
-tak myślałem..  hahah Jest ze mną Pedro, jedziemy właśnie na trening.
-czeeść- odezwał się w tle drugi piłkarz. Na co Amelia posłała mi komiczny wzrok.
-hejj- przywitałam się.
-powiedz koleżance, żeby zobaczyła na telefon. -odezwał się ponownie Gonzalez. Na co pokazała mi abym udawała, że jej tam nie ma 
-jasne, przekażę, na razie to jeszcze śpi.. - mówiłam odczytując na szybko jej migowe ruchy, które ciężko było zrozumieć.
-nieźle wczoraj się załatwiła. -zaśmiał się Pablo. - zresztą ty też nie byłaś lepsza..- dodał, a my prawie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-ciężki dzień był wczoraj... -chciałam pociagnąć jakoś rozmowę.
-tak jak pisałem mam wasze klucze i jeśli wieczorem się z nami spotkacie, oddamy wam je.

Popatrzyłam wielkim wzrokiem na Amelię, która pokazała mi abym mówiła co chce.

-czy to jest szantaż?- zapytałam żartobliwie.
-nie do końca, czysty układ. Hahah muszę kończyć, później dogadamy szczegóły, do usłyszenia!- powiedział entuzjastycznie.
-do usłyszenia.. - powiedziałam dalej niedowierzając, po czym się rozłączyłam.

Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu.
-co się wczoraj stało, ze szczegółami.- powiedziała stanowczo rozsiadając się na moim łóżku.

Opowiedziałam jej wszystko do momentu, aż film mi się urwał. Ona też nie pamiętała reszty więc ustaliłyśmy, że gdy się z nimi spotkamy, zapytamy co się później działo, i jak znalazłyśmy się w naszym mieszkaniu.

Cały dzień dość szybko zleciał. Musiałyśmy się przede wszystkim ogarnąć, a potem wybrałyśmy się zakupić farby, do naszego mieszkania. Wybrałyśmy żółty kolor, gdyż będzie on idealnie pasował do klimatu Barcelony.

Około 17, Pablo zapytał czy odpowiada nam o 19 w pizzeri niedaleko naszego bloku. Zgodziłyśmy się i chciałam jak najszybciej odebrać od nich klucze.

Zostało jakieś 20 minut do spotkania i gdy już miałyśmy wychodzić, weszłam do kuchni napić się jeszcze trochę wody gdy zastałam Amelię z kieliszkiem w ręce
-co ty robisz?- zapytałam zszokowana.
-ja tam na trzeźwo nie pójdę.-odpowiedziała i wypiła jego zawartość.
-ogarnij się, wczoraj jakoś dałaś radę..
-no właśnie.. wczoraj.. w jakim stanie byłam wczoraj co? -zapytała na co wybuchnęłam śmiechem. -ja dalej nie wierzę w to wszystko, oni są przecież tak sławni, a my takie.. zwykłe, ale z drugiej strony to jest mega fajne, no bo wiesz sama mówiłaś, że chyba wpadłyśmy im w oko, ale ja sama nie wiem... -zaczęła rozkminiać.
- nie ma co się nastawiać, napewno wyjdzie tak, że po dzisiejszym spotkaniu kontakt się urwie. Teraz idziemy tylko odebrać nasze klucze.- powiedziałam zamykając za nami drzwi.
-pewnie tak..

Weszłyśmy do pizzeri równo 19.15, czyli jak to my zawsze spóźnione. Gavi wysłał zdjęcie, gdzie siedzą, więc szybko pokierowałyśmy się w to miejsce.
-zachowuj się normalnie- powiedziałam do przyjaciółki, gdy byłyśmy już obok nich, równocześnie uśmiechając się do pilkarzy, na co posłała mi błagalne spojrzenie.

Przywitałyśmy się i dosiadłyśmy do stolika. Złożyło się tak, że siedziałam na przeciwko Pabla, a Amelia naprzeciwko Pedra.
-a więc, chcielibyście nam opowiedzieć, co działo się pod koniec imprezy i jak znalazłyśmy się w mieszkaniu? - zaczęłam temat.
-no nie wiem, chcielibyśmy?- Gonzalez zwrócił się do swojego kolegi.
-Naprawde nie pamiętacie? - zaśmiał się ten drugi.
-Jak widać nie. -odpowiedziała poważnym tonem Amelia, przez co wybuchnęłam śmiechem. Sama nie wiem dlaczego. Czasem po prostu mogła nawet ruszyć ręką, a ja dusiłam się że śmiechu.
-to czeka was ciekawa historia...- zaczął Pedri.
















señoras de las ventanasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz