Każde z nich nosiło na swoim sumieniu mroczne tajemnice, ale to było ich wspólne pragnienie, które zbliżało ich do siebie
Winston
Właśnie siedziałem na kanapie słuchając wywodów mojej wkurwionej żony .
Właśnie wróciła ze swojej już byłej pracy ponieważ jej nowy jeszcze głupszy szef postanowił zwolnić ja dyscyplinarnie że nieodpowiednia przeszłość czy jakieś inne gówno.
Ta kobieta była dosłownie jego najlepszym policjantem z wydzialu śledczego. Policjantem już nie technikiem kryminalistyki ponieważ ten idiota stwierdził że kobieta nie może wykonywać tak ważnej pracy.
Oczywiście dostał za to w mordę. Teraz dostanie drugi raz. Mocniej, tak że już się nie obudzi. Ten typ co przyszedł na zastępstwo za Jaxona który już od dawna wącha kwiatki od strony korzeni był jeszcze gorszy.
- no ale co to trzeba być za niedorozwiniętym chujem żeby tak zrobić. - mówiła chodząc po salonie machając w swój słodki sposób rękami. - on mnie nawet nie wysłuchał rozumiesz to?
Wstałem i chwyciłem jej ramiona.
- nie rozumiem dlaczego tak zrobił ale mam pewien pomysł teraz pójdziemy na strzelnice żeby twoje emocje opadły a ja w tym czasie znajdę jego miejsce zamieszkania i złożymy mu wizytę. Co ty na to ?
- mam lepszy pomysł. - powiedziała i mnie pocałowała.
Nasz pocałunek na początku był delikatny i romantyczny natomiast po chwili zmienił się w ostra walkę o dominację która jej oddałem. Harper lubiła być ponad kogoś. Lubiła być ta do której należy ostateczny ruch.
Po naszej małej walce moja mała kryminalistką siedziała na mnie okrakiem i gwałtownie się ode mnie oderwała.
- zgadzam się. - powiedziałem. Nie wiedziałem na co ale wiedziałem że i tak muszę się zgodzić bo inaczej było by źle. Co jak co ale nie polecam narażać się wkurwionej kobiecie.
- poczekaj tutaj. - powiedziała i wyszla. Po chwili wróciła z moim laptopem.
- zrobimy tak kochanie. Ty teraz znajdziesz mojego nowego szefa i go tutaj przywieziesz a ja ładnie się przebiorę i przyszykuje wolny pokój. A później ogarnę szybki samochod od Aresa i razem wywieziemy gdzieś ciało. Dobrze? - zapytala i popatrzyła się na mnie swoimi niebieskimi oczami.
Czasami zastanawiam się czy nie stworzyłem potwora. Ta kobieta czasami była gorsza ode mnie.
Jednak sam stworzyłem jej lepsza wersję. Oprócz zabijania nauczyłem ją przede wszystkim własnej wartości. Przez tego chuja który ją porwał oraz przez jej przeszłość jej samoocena była słaba. Była w czasie przeszłym bo teraz jestem ja i codziennie buduje jej ego.
- dobrze mała kryminalistko. - zgodziłem się bo jej plan był wbrew pozorom dobry.
Później rzuciła się na mnie mówiąc że jestem najlepszy i że mnie kocha a po chwili poszła do naszej sypialni zapewne się przebrać.
***
Z namierzeniem tego nowego lalusia który przewodził komendą poszło bardzo łatwo. Wystarczyło praktycznie tylko imię i nazwisko i już wiedziałem gdzie zamieszkuje niejaki Lucas Floy.Swoją drogą kojarzyłem go. Miałem na niego zlecenie. Idealnie się składa.
Właśnie skończył pracę i wracał do domu. Postanowiłem zaatakować go na drodze. Mimo tego że asfalt to był żywioł mojego brata to ja też czułem się na nim dość pewnie. Nie tak pewnej jak jako morderca ale było okej.Jechał przez jakąś leśna drogę więc postanowiłem zaatakować. Wjechałem obok niego. Droga była wąska więc nie było mniejsca na dwa samochody. Zepchnalem go z drogi tak że wylądował na jedyn z drzew.
On był w szoku więc miałem czas żeby się zatrzymać wyciągnąć broń i do niego wyjść.
- niespotykane znów się spotykamy. Co za zabieg okoliczności. A teraz wsiadaj.- powiedziałem do niego. Wyszedł z auta jednak zanim to zauważyłem że bierze ze schowka broń.
- eee kolego ale to zostawiamy. - strzeliłem obok broni a bardzo blisko jego ręki na co Lucas się przrstraszyl i dalej był grzeczny.
- znowu ty.- przewrócił oczami. - chyba muszę załatwić sobie jakąś ochronę albo zakaz zbliżania się. Jak się nazywasz? - był śmieszny. Miał wadę wymowy i seplenił więc dziwię się że Harper w ogóle go zrozumiała.
- jestem Re della morte a ty skrzywdziłeś moja żonę - powiedziałem i strzeliłem mu w stopę. Floy zajął się rana a ja w tym czasie związałem mu usta i dłonie.
- i taki ktoś jest naczelnikiem komendy. żałosne - powiedziałem gdy zamknąłem go w bagażniku.
Ja już wykonałem swoją część, teraz czas żeby zobaczył moja mała kryminalistke w akcji.
CZYTASZ
Maybe kill he [ W Trakcie Przed Korekta]
Romance" zabić lub zostać zabitym, takie jest prawo a litosc jest oznaką słabości" Ludzie zastanawiają się co się stanie gdy morderca zmieni się w ofiarę, teraz usłyszą odpowiedź. Przeszłość powróciła a małżeństwo Hestblack musi z nią walczyć. Gdy tajemnic...