rozdział 2- szef

63 7 0
                                    

Winston

Wjechałem do garażu. Było w nim ciemno więc mogłem najpierw wyciągnąć Lucasa z bagażnika a dopiero później zaprowadzić go do pokoju.

- Kochanie który pokój? - zawołałem gdy byłem w przed pokoju.

- ten obok łazienki - odpowiedziała.

Ten pokój zawsze był za kluczony i tylko ja miałem klucz więc nie wiem jak go otworzyła ale Harper w końcu Harper była technikiem kryminalistyki więc musiała umieć takie rzeczy.

W tym pokoju było wszystko. Można powiedzieć że był to taki składzik z krzesłem na środku.

Zaprowadziłem tak nasza ofiarę. Gdy wszedłem do pokoju moim oczom ukazała się Harper w długiej obcislej czarnej sukience. Że ten kobiecie się chciało przebierać tylko po to żeby zabić.

Przywiązałem Lucasa do krzesła a Harper zdjela mu opaskę z oczu.

- dzień dobry szefie. - przywitała się. Kulturka musi być. Nie czekała aż jej odpowie tylko zaczęła mówić.
- a więc teraz zrobimy tak ja będę zadawać pytania a ty grzecznie na nie odpowiesz. Jedna zła odpowiedź równa się to - powiedziała i tak mu kurwa zdzieliła że typ miał łzy w oczach. - ewentualnie staniesz się moim i mojego męża celem. Chętnie porzucamy sobie nożami prawda kochanie?

- z miłą chęcią. - odpowiedziałem i po chwili znajdowałem się osób niej.- to co zaczynaj- powiedziałem i pocałowałem ja w głowę.

- dlaczego mnie zwolniłeś? - powiedziała i rzuciła. Trafiła w ramie.

- ponieważ byłaś dziwką a na mojej komendzie nie ma mniejsca na zwykłe szmaty. - powiedział a mi już w kieszeni się otworzył.

- błędną odpowiedź- powiedziałem, rzuciłem w brzuch a mężczyzna skręcił się z bólu.

- kto dał ci takie informacje? - zapytała po chwili. Po jej głosie wyczułem że jego słowa ją zabolały.

- nie powiem ci. Tajemnica zawodowa.

- kolejna błędną odpowiedź. Mogę czy ty chcesz? - zwróciłem się do Blondynki.

- ja chce - podeszła, uderzyła, złamała nos i się uśmiechnęła. Po chwili dodała. - już stąd nie wyjdziesz więc tajemnica zawodowa cię nie obowiązuje. - powiedzial.

- jeszcze raz zapytam. Kto dał ci takie informacje? - zacisnęła palce na jego nosie. - kto ?

Z pewnością bolało jednak nie było mi go żal. Za obrażanie mojej żony od dziwki zrobiłbym mu gorsze rzeczy.

- nie powiem. - irytował mnie strasznie jednak dawałem wykazać się mojej żonie. Harper umiala manipulować ludźmi jednak tutaj nie użyła jeszcze ani jednej sztuczki. Ciekawe dlaczego później będę musiał się jej o to spytac.

- zła odpowiedź. Winston podasz proszę palnik?

- jasne kochanie. - odpowiedziałem. Stworzyłem potwora.

Zrobiłem to o co prosiła. Nie chciałem jej podpasc gdy była wkurwiona bo z moim i jej charakterem wytrzymanie w jednym domu groziło by śmiercią jednego z nas. Najprawdopodobniej moją bo w życiu bym jej nie skrzywdził.

Odpaliła a ogień był bardzo blisko brzucha w którym nadal znajdował się nóż.

W oczach Lucasa było widać wyraźne przerażenie. Bawił mnie widok przerażonego aspiranta a jednocześnie byłem cholernie dumny z mojej małej kryminalistki.

- dobra powiem tylko odłóż to cholerstwo. - krzyknął

- trzeba było tak od razu. - powiedziała a ja dodałem - zaoszczedzil bys dużo czasu i bólu

- mów.

- była kobietą i miała różowe włosy dalej nic nie wiem. - powiedział.

W oczach mojej żony można było dostrzec wściekłość.

- zajmij się nim proszę dziękuje kocham cię - i wybiegła.

Pokój był wyciszony więc po prostu go zastrzeliłem mówiąc
- nie zadziera się z Hestblackami. - jego żywot właśnie został zakończony a ja pobiegłem poszukać mojej żony.

Maybe kill he [ W Trakcie Przed Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz