Rozdział 7

352 13 0
                                    

20 grudnia

Za kilka dni są święta a ja nie mam prezentów. Muszę pojechać dzisiaj do galerii. Poszłam do gabinetu taty.

—cześć tato

—hej różyczko, o co chodzi?

— chciałabym pójść dzisiaj do galerii.

—dobrze Hudson cię podwiezie, bo i tak musiał jeszcze pojechać do firmy i prosiłbym, żebyś o 16.30 była w domu.

—dobrze ja idę papa.

—pa

Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Ubrałam się w ciemnobrązową bluzę i Białe szerokie dżinsy, do tego lekki makijaż, torebka i portfel. Zeszłam na dół. Tam już czekał na mnie brat. Ubrałam się I poszliśmy już do samochodu. Droga do galerii minęła nam spokojnie. Weszłam do galerii i skierowałam się do kawiarni, bo najpierw muszę wymyślić co mam im kupić. Po długich namysłach zdecydowałam się na:

1)Torbę słodyczy dla Liama

2)Szkicownik dla Blase'a

3)Hantle dla Zena

4)Nowy blat do deskorolki dla Charliego

5)Świecące kostki do gitary dla Theo

6)Etui do biegania i ćwiczeń z telefonem dla Damona

7)Książkę z przepisami z całego świata i rękawice kuchenne dla Shown'a

8)Whisky dla Hudsona i taty. Jak je zdobędę nie wiem. Będę musiała zadzwonić do Zaca (wzięłam od niego numer w szkole, wiedziałam, że się przyda).

Został mi tylko alkohol z listy. Zadzwonię do Zaca. Wybieram jego numer i dzwonie do niego.

Pierwszy sygnał

Drygi

Odebrał.

—halo?

— hej to ja Rose

—o siema co tam

—możesz przyjechać do galerii i mi w czymś pomóc?

— no mogę, będę za 10 minut.

— będę w kawiarni.

—dobra pa

—pa

Udało się!

10 minut później

—hej Rose

—hej

—co chciałaś?

— musisz mi kupić whisky.

—niezła impra będzie co? Hahah. Zaproś mnie na nią, z chęcią się napije.

—to nie dla mnie tylko dla taty i Hudsona na święta

—aaa okej

—w galerii jest fajny sklep z alkoholami tam możemy kupić.

—spoko, prowadź.

Gdy było już wszystko załatwione było godzina 16 więc musiałam się już sbierać i zadzwonić po kogoś, żeby mnie odebrał.

—masz jak wrócić—zapytał Zac.

—właśnie miałam zadzwonić po któregoś z

braci—odpowiedziałam.

—mogę cię podwieźć, wpadnę od razu do chłopaków.

—jak chcesz to możesz.

Potem skierowaliśmy się do jego samochodu. W domu byliśmy po kilku minutach. Weszliśmy do środka. Ja poszłam do swojego pokoju a Zac pewnie do moich braci. Położyłam zakupy na łóżko I zabrałam się za szukanie papiery do pakowania i wstążek. Następnie spakowałam wszystkie prezenty i schowałam je w szafie. Potem zeszłam do salonu. Była tam oczywiście święta piątka z Zac'em. Grali w jakieś gierki na konsoli.

— siema młoda dołączysz do nas?

— mogę

Powiedziałam I siadłam na kanapę obok Theo. Oparłam się o niego I patrzyłam jak grają.

— po co byłaś w galerii?—zapytał Blase.

—musiałam coś kupić. Poza tym nie interesuj się, bo kociej mordki dostaniesz.

— pewnie prezenty dla nas—powiedział Charlie.

—nie wszystko kręci się wokół was—powiedziałam już lekko wkurzona.

—oj no nie denerwuj się—powiedział tym razem Liam.

—nie denerwuje się
Jestem wkurwiona

—nie mogę z was—powiedział Zac śmiejąc się.

—o co ci chodzi—zapytał go Theo

—o to, że ona jest wkurwiona, bo wy ją wkurwiania. Rose jak ty z nimi wytrzymujesz.

—nie wytrzymuje—powiedziałam.

—ACHA?! Jak można z nami nie wytrzymać?—powiedział Charlie.

—normalnie. Idę stąd. Pa Zac—powiedziałam idąc do pokoju.

—a z nami się nie pożegnasz?—krzyknęli

•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Mam nadzieję że się podobał. Prawdopodobnie w tym roku będzie jeszcze jeden rozdział ale nie obiecuje.

Rodzina WilliamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz