Rozdział 4 - Angel

16 1 0
                                    

Od mojej przygody z Cecil minęły 3 dni.
W szkole się unikałyśmy i tak zostało do teraz. Niestety ominęłam trening w wtorek poniważ moja twarz nieco spuchła i moja mama pod rzadnym warunkiem nie powoliła mi wychodzić. Wiedziałam że nie ma sensu się z nią kłócić bo zatrzymałaby mnie w domu nawet siłą.

Jakby ktoś się zastanawiał to treningi mam we wtorki, środy i w soboty. Natomiast w piątki są tak u nas zwane " dni otwarte ".
Jest to czas w którym od 9.00 do 18.00 stajnia jest otwarta i można posprzątać koniom boksy lub wziąść je w teren. Jeśli masz swojego konia to nie ma problemu jednak jak jesteś w sytuacji takiej tak ja to aby wziąść wypożyczonego konia, musisz uzyskać pozwolenie Pani Williams - właścicielki tej stajni. Nie jest to trudne bo jest to starsza urocza kobieta. Naprawdę miła i pomocna.

Dziś jest środa. Jestem już po lekcjach i nie mogę doczekać się treningu. Na twarzy już trawie nie ma śladu po " ataku " Cecil.
Powodem mojego podekscytowania są zawody mają odbyć się w piątek o 15.00.
Specjalnie odwołali nam piątkowy trening.
Muszę się zgłosić bo zapisy są do dzisiaj.
Co prawda nie są to jakieś wybitne zawody,
albowiem raz na miesiąc są takie robione.
To takie towarzyskie zawody. Biorą w nich udział osoby które uczęszczają na zajęcia a była też plotka, że na tych konkretnych zawodach będziemy konkurować z inną stajnią a nie z innymi z grupy jak to było w zwyczaju. To kolejny powód przez który nie mogłam się dzisiaj skupić. Ciekawe czy to tylko plotki czy prawda.

Była 14.27 a ja w pośpiechu wrzucałam potrzebne rzeczy do torby. Trochę będę musiała się pospieszyć ale trudno się mówi.
Szybko wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi. Nikogo nie było w domu. Mama i tata pojechali na zakupy a Dylan poszedł do kolegi na noc. Tak się umówili że Dylan poszedł do niego teraz a na rozpoczęcie wakacji Max przyjdzie do Dylana. Sprytne dzieciaki.

Gdy doszłam do mojego celu - stajni, była 14.48 więc miałam 12 minut do treningu.
Poszłam do boksu Thor'a i szybko go przygotowałam. Widziałam że miał dziś wyśmienity humor, gdzieś mnie uszczypnął niby przypadkowo niby specjalnie. Wiedziałam że będzie trudno ale cóż, życie.
Wchodziłam właśnie na maneż* gdzie były prowadzone treningi, za 5 minut miała się zacząć rozgrzewka więc uznałam że jest to idealny moment. Podeszłam do pani Brown
i powiedziałam :
- Dzień dobry, chciałam się zgłosić na piątkowe zawody. - powiedziałam mile.
- Oh Valerie już się bałam że się nie zgłosisz. Słyszałam co się stało, bardzo się wystraszyłam że nie dasz rady wziąść udziału. - powiedziała kobieta - Już cię zapisuje, idź się ustaw i powiedz reszcie żeby nie zaczynali jeszcze rozgrzewki. Muszę ogłosić kilka informacji. - poprosiłam mnie trenerka.
W odpowiedzi pokiwałam jej twierdząco głową.

Kiedy wszyscy byli już ustawieni i podekscytowani tym co pani Brown ma do ogłoszenia, trenerka wyszła na środek i powiedziała :
- Witajcie moi drodzy, zanim zaczniemy chciałam wam ogłosić informacje dotyczące piątkowych zawodów. Otóż zawody zaczynają się o godzinie 15.00, i przyjadą na nie zawodnicy z innej stajni. Zapisy są do dzisiaj więc jakby ktoś jeszcze się zdecydował ma czas do teraz - mówiąc to odczekała jeszcze chwilę, jednak nikt więcej się nie zgłosił - widzę że to już wszyscy więc chciałam powiedzieć jeszcze że do naszej zawodowej paczki dołączyła Valerie. Po zawodach odbędzie się grill dla wszystkich uczestników, natomiast kto będzie chciał zostać, odbędzie się tu nocowanie. Będzie to wyglądało tak że oświetlimy stodołę a wy będziecie musieli rozłożyć sobie śpiwory. W przeciwieństwie do grilla, nocowanie będzie tylko dla nas, a na grill zostaną nasi konkurenci. Zaraz rozdam wam zgody, i prosiłabym żeby kto da radę przyszedł wcześniej, pomóc wszystko przygotować. My będziemy tu od 9.00 rano. Ktoś ma jakieś pytania ? - znowu zrobiła chwilę przerwy - skoro wszystko jasne to za Olivią wszyscy robią trzy kółka anglezowania*.

Wyścig o wolność Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz