3. Podróż i nowe znajomości

13 1 0
                                    

W ciągu wakacji cieszę się, że nie musiałem wracać do wujostwa. W tym czasie przyswoiłem bardzo dużo wiedzy na temat świata magii. Jestem trochę zdenerwowany, dzisiaj jest 1 września, i jadę do nowej szkoły. Szukam peronu 9 i 3/4, ale nie mogę go znaleźć. Wiem, że jest ukryty gdzieś tutaj za zaklęciem, ale nie wiem dokładnie gdzie. Wszędzie są ci mugole, nie lubię ich. Nie wszyscy są jak moja rodzina, ale i tak nie lubię ich. Nauczyłem się manier czystokrwistych, chociaż jestem pół krwi, dowiedziałem się dzięki księdze magicznych rodów. Wciąż jestem trochę nie pewny mojej decyzji, ale to moja jedyna szansa na odcięcie się od wujostwa. Rozejrzałem się po dworcu i zauważyłem 7-osobową rodzinę rudowłosą. Co najważniejsze, mieli sowę. Czuję od nich słabą aurę, muszą być czarodziejami. Poszedłem za nimi, by zobaczyć, jak znikają w ścianie. Dotknąłem ściany, ale moja ręka przeszła przez nią. To jest to! Teraz widzę, skąd prowadzi ta magia. Przeszedłem na drugą stronę, widząc ogromną czerwoną lokomotywę z napisem "Hogwart Express". Rozejrzałem się naokoło i zauważyłem tablicę informującą, że to peron 9 i 3/4. Podszedłem do pociągu i wszedłem do środka. Znalazłem się w zielonym wagonie. Czemu wagony mają cztery kolory? Podejrzewam, że oznacza to domy w Hogwarcie: Czerwony Gryffindor, Zółty Hufflepuff, Niebieski Ravenclaw oraz Zielony Slytherin. Nie przejmując się tym zbytnio, usiadłem w pierwszym wolnym przedziale. Wyciągnąłem książkę "Eliksiry dla zaawansowanych" i kontynuowałem czytanie. Po jakimś czasie lokomotywa odjechała, a wszędzie było słychać głosy uczniów Hogwartu. Kontynuowałem czytanie bez przerwy przez pół podróży, gdy nagle ktoś wszedł do mojego przedziału. Był to chłopiec i dwóch goryli. Chłopiec miał oczy koloru platynowo-szarego oraz włosy bardzo jasnego blondu. Miał on dużo lepszą aurę niż rudowłosi, ale gorszą niż ja czy profesor Snape. Spojrzałem mu w oczy, nic nie mówiąc. 

Cześć, jestem Draco Malfoy, a to moi przyjaciele, Crabbe i Goyle. Kim jesteś i co tu robisz?Jestem Harry James Potter, dziedzic czystokrwistego rodu Potter.Draco (Myśl: To jest Harry Potter? Dziecko, które pokonało Czarnego Pana?)Chciałbyś zostać moim przyjacielem, Potter?Harry (Myśl: Dziedzic Malfoyów... Ta przyjaźń może dać mi później korzyści... Opłaca się... Najwyżej go trochę naprawię... Po jego oczach widać, że jest tylko rozpieszczonym bachorem jak... mój kuzyn...) Z wielką chęcią przyjmę twoją przyjaźń, Malfoy.Draco: Czy mogę wiedzieć, co czytasz, Harry?Harry: Oh, to tylko eliksiry dla zaawansowanych... Draco.Draco: Jesteś zainteresowany eliksirami? Mój ojciec chrzestny uczy eliksirów w Hogwarcie oraz jest opiekunem domu szanownego założyciela Salazara Slytherina, Slytherinu, gdzie ja na pewno trafię, jak każdy z mojej rodziny.Harry: Do domu w Hogwarcie nie trafiasz tam, gdzie rodzina, tylko gdzie pasujesz najbardziej. Jeśli rodzice by cię wychowali odrobinę inaczej, mógłbyś np. trafić do Ravenclaw.Draco: To prawda, ale ja trafię tam, gdzie reszta rodziny.Harry: Jak tylko uważasz, Draco. Ja nie mówię, że nie trafisz. Ta rozmowa jest bezsensowna, skoro to i tak tiara przedziału decyduje o tym. Jeśli będziesz na tyle miły, ja chciałbym skończyć tą książkę przed dojazdem do szkoły.Draco: Oczywiście, Harry, ja idę zajrzeć do innych.Harry: Dobrze, Draco. Do zobaczenia później. Otworzyłem książkę i wznowiłem czytanie.[Time skip]Wyszedłem z pociągu i przepłynąłem rzekę w łódce. Stoję w jakimś pomieszczeniu, czekając na przydział. Wreszcie wróciła po nas profesor McGonnagal. Poszliśmy za nią w parach do Wielkiej sali. Była całkiem ładna, przesadzili ze zdobieniami, ale co poradzić... Profesor McGonnagal rozpoczęła przydzielanie do domów za pomocą tiary przydziału. Nie bardzo słuchałem, byłem zajęty próbą nie stracenia przytomności od tej ogromnej ilości aury i magii wszystkich uczniów i nauczycieli, czy skrzatów i magicznych zwierząt i przedmiotów... Ale ostatecznie usłyszałem, jak przez mgłę, "Harry James Potter". Wyprostowałem się, założyłem maskę obojętności na twarz, zwinnym, dostojnym, ale lekko pośpiesznym ruchem udałem się do profesorki. Usiadłem na stołku, a wszyscy wlepili swój wzrok we mnie. Zrobiło się ciemno, a w głowie usłyszałem głos tiary przydziału.Tiara: Och, Harry Potter, masz ciekawy umysł. Tyle sprzeczności tutaj. Tak wiele emocji, możliwości i decyzji... Mhhh, ciężkie, bardzo ciężkie... Gdzie by cię dać...? Hufflepuff... nie, to odpada, mimo że znalazłbyś się tam szybko, to nie jest miejsce, gdzie byś rozwinął cały swój potencjał, nie to nie tu... Ravenclaw... jest ogromne pragnienie wiedzy, ale to też nie to. Tak, pragniesz tego, ale to dla ciebie za mało... To też nie ten dom... Gryffindor czy Slytherin, to jest zagwozdka... Jesteś odważny, ale boisz się oszustw... w Gryffindorze byś znalazł przyjaciół, ale czy oni będą z tobą do końca lojalni...? Nie, to nie ten dom... No to zostaje Slytherin... masz wielki talent... jesteś dobry w manipulacji, ale też kruchy... zobaczymy, czy w Slytherinie się rozwiniesz...Po chwili było słychać na całą salę: SLYTHERIN!Harry zszedł ze stołka. Spojrzałem na Malfoya, który wstał szybko i zaczął mi klaskać, za nim poszedł cały dom. Poszedłem wolno w ich stronę, z głową wysoko i prostymi plecami. Zachowywałem się jak prawdziwy arystokrata. Podszedłem do Draco, który od razu posadził mnie po swojej prawej stronie, wyciągając rekę do mnie... Po sekundzie uścisnąłem jego rękę. Jesteśmy razem, przyjacielu.Draco (Myśl: Obserwowałem Harrego i bałem się, że trafi do Gryffindoru, ale gdy tylko usłyszałem "Slytherin", zrobiłem mu miejsce obok mnie i wyciągnąłem rękę na uścisk... Szybko załapał i uścisnął moją rękę.) Wiedziałem, że musisz do nas trafić, przyjacielu.


Usiedliśmy przy stole, a jakiś czas później uczta się rozpoczęła. Niestety nadal odczuwałem skutki uboczne życia z Dursleyami, dlatego nałożyłem sobie tylko odrobinę zdrowej sałatki. Napiłem się soku z dyni i zakrztusiłem się tym słodkim czymś. Szybko wziąłem serwetkę i zasłoniłem usta, wiedząc, jak to jest niegrzeczne kaszleć podczas posiłku. Wiedziałem, że wiele osób na mnie patrzy, odłożyłem kielich i spojrzałem na Draco."Mam pytanie, co to za sok, Draco, i czy nie ma może tutaj zwykłej wody?"Draco spojrzał na Harry'ego, gdy zaczął się krztusić. "Harry, to jest sok z dyni... i nie, nie ma nic innego do picia niż sok z dyni... oprócz przy stole nauczycieli, chyba... Profesor Snape też nie lubi soku z dyni."Harry szybko wstał z mojego miejsca i udałem się do stołu nauczycieli. "Przepraszam bardzo profesorów i profesorki... ale czy mają państwo zwykłą wodę do picia? Niestety przy żadnym ze stołów uczniów nie ma nic innego do picia niż sok z dyni..., a zdaje mi się, że po prostu nie przepadam za tym smakiem." Spojrzałem na nauczycieli, niepewny tego, co zrobią.Snape spojrzał na ucznia swojego domu. "Potter, proszę, weź ten dzbanek, tu jest zwykła woda..., a od następnego posiłku dopilnuję, by na stole Slytherinu była dla ciebie woda... nie chcemy, żeby coś ci się stało od soku z dyni...""Harry, dziękuję bardzo profesorze Snape." Wziąłem od niego dzbanek. "Jeszcze raz dziękuję profesorze Snape." Uśmiechnąłem się na chwilę i założyłem szybko maskę, wracając do stołu Slytherinu. Usiadłem obok Draco i nalałem sobie wody, pijąc ją powoli, by się nie zakrztusić. Reszta wieczerzy minęła bez niespodzianek, ale ja przez ten incydent straciłem apetyt i nie dokończyłem mojej sałatki.


Udaliśmy się za prefektem naczelnym do naszego dormitorium, gdzie poznaliśmy zasady obowiązujące w naszym domu:1. Wszyscy się wspieramy.2. Jesteśmy jedną wielką rodziną.3. Nie pozwalamy widzieć innym kłótni między uczniami Slytherinu.4. Pomagamy sobie nawzajem.5. Nie łamiemy zasad.6. Nie dajemy nauczycielom możliwości do stracenia punktów.

7.Zawsze jesteśmy na czas. 

To były główne wytyczne, które miały kształtować atmosferę wśród uczniów Slytherinu. 

Wszyscy w Slytherinie mamy pokoje 2 osobowe. Ja mam pokój razem z Draco. Mam nadzieje, że nie zauważy moich blizn po wujostwie... Po wykąpaniu, położyliśmy się spać.

Harry Potter.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz