✨zaczynamy one shoty- Mark x Reader✨

53 2 1
                                    

Oki zaczynamy mam już gotowego Marka, Axela i Jude'a, a o Shawn'ie jeszcze myślę, ale do końca tygodnia wstawię te wszystkie, buziaki i happy new year!🎉🥳

(T/i)- twoje imię
(K/o)- kolor oczu
(K/w)- kolor włosów

(POV: Ty)

Wraz z Raimonem dostaliśmy się na mistrzostwa świata, bardzo się cieszyłam z tego powodu, bo częściej mogłam oglądać uśmiech jednego z członków. Mark zaczął mi się podobać od czasu jego pierwszego meczu, patrzyłam jak się podnosi za każdym razem kiedy dostawał od królewskich w kość.

Nadszedł dzień wyjazdu, byłam tak podekscytowana, że o mało nie zapomniałam torby, Mark zadzwonił do mnie z pytanie czy nie chce pójść na zbiórkę razem z nim, zgodziłam się oczywiście.

-Hej, (t/i)! Możemy już iść?- usłyszałam niedługo po rozłączeniu się z brunetem.

-Hej, Mark! Zaraz do ciebie wyjdę!- od krzyknęłam i wyszłam z domu.

Przez pierwsze minuty szliśmy w totalnej ciszy, jak się przełamaliśmy nie mogliśmy przestać rozmawiać, w połowie drogi dołączył do nas Axel.

Z jeżykiem znaliśmy się już trochę wcześniej, on wiedział najlepiej co czuje do kolegi obok.

-Hej Mark, (t/i)- mówiąc moje imię lekko się ukłonił, skomentowałam to kręceniem głowy. Po jakimś czasie dotarliśmy na zbiórkę, byliśmy jednymi z pierwszych, spojrzałam na zegarek, jeszcze dziesięć minut.

-Jesteśmy przed czasem... to trochę nie w twoim stylu, co Axel?- w odpowiedzi, pokazał mi język, na co odpowiedziałam śmiechem, potem poszłam się przywitać z dziewczynami.

(POV: Mark)

Dzisiaj jedziemy... zaraz się spóźnię! A myślałem, że to rola Axela, hshshs. Po drodze zadzwoniłem do (t/i)

-No hejo, chcesz ze mną iść na zbiórkę?- chwila ciszy.

- No cześć, pewnie.- i się rozłączyła, pewnie czegoś jeszcze szukała.

Po jakimś czasie byłem pod jej domem.

- Hej, (t/i)! Możemy już iść?- z okna wychyliła się tak podobająca mi się (k/w) włosa. Boże...
Jak jej oczy ładnie błyszczą... czekaj co? Dobra to pewnie z emocji, spowodowanych wyjazdem.

Już po chwili (k/o) oka wyszła z domu, przez pierwsze parę minut szliśmy w ciszy wtedy, dołączył do nas Axel.

-Hej Mark,(t/i)- atmosfera się trochę rozluźniła. Kiedy zaczął udawać księcia przed (t/i). Doszliśmy i (k/o) spojrzała na zegarek i powiedziała.

- Jesteśmy przed czasem, to trochę nie w twoim stylu, co Axel?- musiałem się serio powstrzymać, aby nie parsknąć śmiechem. (T/i) poszła się przywitać z menadżerkami, a Axel powiedział

- To, ty jej powiesz czy ja muszę wkroczyć?- zapytał

- O co ci... a, no wiesz...- zacząłem się jąkać.

- Mark?

- No nie wiem kiedy to zrobić.- naprawdę ona mi się tak podobała, a ja jak taki totalny idiota staram się ukryć te uczucia.

W samolocie, chciałem spróbować.

*Timeskip, w samolocie*

- Hej (t/i), możemy pogadać?- o boże już chyba nie ma odwrotu.

- Um... jasne- miło się uśmiechnęła i wstała, poszliśmy, do przedsionka pomiędzy toaletą, a resztą samolotu.

- Bo chciałbym ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak to ubrać w słowa
-poczułem rumieniec na twarzy, ale jej twarz też zalała różowa fala.

- Wiesz Mark, ja właściwie też, chciałam ci coś powiedzieć...- o kurcze to ten moment, robi mi się słabo, aaa!

- Bo ja cię...- przerwał mi pilot, ale jednocześnie uratował,

- Drogą drużyno, zaraz będziemy lądować, prosimy zająć miejsca zapiąć pasy, dziękujemy.

- To co chciałeś mi powiedzieć?- Jezu jej oczy są takie piękne...

- Już nic...- i wróciłem na miejsce, Darren chciał wiedzieć co mi jest ale go spławiłem, muszę spróbować jeszcze raz...

(POV: Ty)

Gdy siedzieliśmy w samolocie, podszedł do mnie Mark

- Hej (t/i), możemy pogadać?- może teraz mu powiem?

- Um... jasne- uśmiechnęłam się i poszłan razem z brunetem, stanęliśmy obok toalet.

-Bo chciałbym ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak to ubrać w słowa
-poczułam rumieniec na twarzy, ale on też się zarumienił.

- Wiesz Mark, ja właściwie też, chciałam ci coś powiedzieć...- mam nadzieję, że to ten moment.

- Bo ja cię...- przerwał mu pilot, ale jednocześnie mnie uratował.

- Drogą drużyno, zaraz będziemy lądować, prosimy zająć miejsca, zapiąć pasy, dziękujemy.

- To co chciałeś mi powiedzieć?- jezu znowu... no ale, to nie fair.

- Już nic...- oboje wróciliśmy na miejsca, a ja kontynuowałam rozmowę z Silvią.

*mały timeskip*

(Pov: Mark)

Właśnie szłem sobie przez miasto w poszukiwaniu opony do treningu. Znalazłem świetne miejsce do tego.

Wtedy zobaczyłem jak duża opona zaczyna staczać się z samochodu towarowego. Chciałem za nią pobiec, ale ktoś mnie wyprzedził. Nie widziałem jego twarzy, nic nie widziałem, działo się to tak szybko, że tylko próbowałem dogonić oponę. Wtedy przyspieszyłem tak serce zaczęło mi walić, że o mało nie zacząłem latać. Chciałem znaleźć się pomiędzy (t/i), Celią i oponą, jak najszybciej.

- AAA!- usłyszałem pisk, były to dziewczyny, wtedy przed oponę wyskoczył ten sam gość, próbował ją zatrzymać, ale mu się nie udało. W idealnym momencie udało mi się wywołać boska rękę i zatrzymać oponę.

- UCIEKAJCIE!- darłem się, ale w końcu zatrzymałem wielki przedmiot. Chłopak próbujący zatrzymać oponę zaczął, ale...

- Hej, jestem...- nie dałem mu dokończyć i rzuciłem się dziewczynom na szyję

- Jak dobrze, że nic wam nie jest- wysapałem, a one tylko odwzajemniły uścisk.

Wtedy poczułem, że jedna z nich wysfobadza się z mojego uścisku, usłyszałem, jak Celia szepcze mi do ucha, że ,,nie ma za co", i odchodzi. Wtedy poczułem usta (t/i) na moich.
Chciałem jej powiedzieć, że ją kocham ale ona mnie wyprzedziła

- Ja ciebie też.

A Celia dziękowała koledze, który spowolnił oponę, ja jednak skupiłem się na, najpiękniejszej chwili mojego życia.

No to jest Mark, jak się podoba?
Dobra, jutro wleci Axel😉
Papa

preferencje IE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz