1. Oko w oko z miłością❤️

2.5K 114 411
                                    

Pov: Edgar

Tego dnia nie chciałem się już obudzić. Wczorajszej nocy przed snem, łyknąłem szybko garść jakiś tabletki, zchowane w moim pokoju. Z nadzieją że następnego dnia się nie obudzę

Jak zwykle plan nie wypalił.

Następnego ranka obudziłem się wraz z moim budzikiem. -Pewnie zamiast tabletek na rozpierdolenie czachy, wziąłem "antydepresanty" z allegro, które dostałem od Colette.- pomyślałem, leżąc bezwładnie na łóżku.

PovDla sprostowania.
Colette to moja jedyna, ale najlepsza przyjaciółka. Oboje jesteśmy tak samo (bądzi podobnie) szurnięci i dogadujemy się pez słów. Nie wyobrażał bym sobie życia bez niej. Bo pewnie dawno już by go nie było. Jest jedyną osobą, która stara się trzymać mnie przy życiu. Mówiąc w skrócie: ona żyje dla mnie, a ja dla niej.

Oczywiście moje leżakowanie i rozmyślanie jak przeżyć następny dzień, przerwała moja Matka.

-Edgar! Do jasnej cholery! Ja wiem że ci się nie chce ale wstawaj. Nie będę ci znowu ustępować jak tydzień temu!- krzykneła zza lekko uchylonych drzwi.

Ja mruknołem tylko i wyczołgałem się z pomiędzy cieplutkich pościeli.

Nie przedłużając. Ubrałem się, wystylizowałem włosy, pomalowałem, nakarmiłem mojego szczurka i wyszedłem z pokoju.

Na plecach miałem oczywiście plecak. Pełno było na nich naszywek, przypinek itp. (oczywiście wszystkie od Colette).

Już miałem ubierać buty i szal, gdy moja rodzicielka odsunęła mi plecak, wkładając coś do niego.

Mogłem się założyć że było to drugie śniadanie. (W moim przypadku pierwsze)
-Po co mi to? Przecież chodzę na obiady w szkole.- odparłem nerwowo, odwracając się w stronę mojej matki.

- Synek błagam cię. Nie jesz wogule śniadań, a ostatnio od koleżanki, której koleżanka, zna inną koleżankę swojej koleżanki, która zna jedną z pań kucharek na stołówce dowiedziałam się że od miesiąca się tam nie pojawiłeś. Wrzystko w porządku?- zapytała chcąc dotknąć dłonią mojego policzka.

Ja gwałtownie oddtrąciłem jej dłoń, poczym odpowiedziałem. -Wrzystko jest okej. Naprawdę!- poczym założyłem buty, szalik i wyszedłem w pośpiechu z domu.

Była wczesną jesień. Idealna pora na długi rękaw. Mój ulubiony. Z resztą noszę go cały rok, ale jesień to pora, w której czuję się najbardziej komfortowo w bluzach i tego typu ubraniach.

Nie lubiłem odsłaniać mojego ciała. Było okropne. A po tym co sobie robiłem, było jeszcze gorzej

Po drodze do tego wariatkowa, spotkałem nie kogo innego jak Colette.

-HEJKA EDGAR JAK TAM ZDROWIE?- zapytała.
A bardziej wysztczała pytająco.

-Do dupy.- odpowiedziałem oschle. Ale czego ona się spodziewała. Zawsze jej tak odpowiadam. Bo to sama prawda.

Przez całą drogę do budy, ta kochana wariatka opowiadała o nowym fanficku, który pisze i o jakiś anime. Ja uważnie słuchałem tych farazonów. Które swoją drogą były dość ciekawe.

Mimo iż wolałem paplać o Subkulturach i sposobach jak się zabić. Od czasu do czasu warto było pogadać o czymś bardziej optymistycznym.

Doszliśmy pod budynek tego cyrku. Tak moi kochani, od dzisiaj cyrk nie jest pod namiotem, a pod 100 letnim tynkiem, który w połowie obrośnięty jest mchem i grzybem.

Przez większość czasu nic konkretnego się nie działo. Lekcje, przerwy, znowu lekcje. Może jedyną ciekawą sytuacją było wpychanie mi na siłę do mordy przez Colette kanapki, którą spakowała mi mama.

•Przeciwieństwa się przyciągają• |Brawl Stars| Ship Edgar x Fang {school}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz