2. siu siu, paciorek i spać💤🛌

1.4K 127 88
                                    

Pov:Colette

Dyskoteka skończyła się równo o 23:30 (z pewnością potrwała by pół godziny dłużej, gdyby nie to że ktoś z innej szkoły wlał piwo perła do pączu i pan od wf-u to zauważył).

Mieliśmy się spotkać z Edgarem przed szatniami. Poczym miałam odprowadzić go bezpiecznie do domu. Jednak on się tam nie pojawił.

Racja, nie widziałam go przez większość imprezy, ale nie myślałam że gdzieś się schował. Miałam nadzieję że nic złego mu się nie stało. Oraz że on nic sobie nie zrobił.

Zaczełam go szukać po całym budynku. Gdy myślałam że już go nie znajdę, uświadomiłam sobie, że nie zaglądałam do męskiej łazienki na sali gimnastycznej.

Wparowałam tam z impetem, mając nadzieję że będzie tam siedział. I tak właśnie było, ale...
-Edgar! Tu jesteś. Wszędzie cię szukałam bo....CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE!?!?!?!!!????!??- Wydarłam się, a cała czwórka z kibla spojrzała w moją stronę.

Wrzystcy byli ewidentnie zakłopotani (i oczywiście pijani). Edgar wykorzystał to, że ciemnowłosy chłopak odsuną od niego twarz. Odepchnął go i wybiegł z pomieszczenia.

-No i co zrobiłaś! Wystraszyłaś nam aktora!- jęczała jasnowłosa dziewczyna, z protezą ręki. -I DOBRZE, JESZCZE BYŚCIE GO TU ZGWAŁCILI!!!- Wrzasnąłam. Zaraz po tym pobiegłam w stronę Edgara.

Siedział już w szatni. Był cały blady. Na pewno wypił dużo, za dużo. Podeszłam do niego i przykucłam przed nim. -co tam się stało?- zapytałam.
-nie teraz...- odpowiedział zżędliwie Edgar, chowając twarz w swoim szaliku. -No dobra.. to jak wytrzeźwiejesz. O ile nie zapomnisz przystkiego.

Edgar powoli ubrał kurtkę (a bardziej bluzę), zarzucił na siebie kaptur i wyszliśmy z budynku.

Miałam nadzieję że pani Fredzia (sprzątaczka), już dawno wygoniła tamtych patusów ze szkoły.

Asekurując co jakiś czas Edgara, aby się nie przewrócił, odprowadziłam go pod same drzwi. Nawet weszłam do środka i ułożyłam do snu.

Uwielbiałam się nim opiekować. Był taki niewinny i bezbronny. Jak Tamagotchi.

Po tym wrzystkim, wróciłam do swojego domu i zaczęłam pisać coś w pamiętniku. Pomimo tego że była północ. (Mam tendencję do wysyłania się w 3 godziny lub mniej).

Pov: Rang

Gdy ta szurnięta dziewczynka odeszła, wstałem z klęczek, poczym odwruciłem w stronę Bustera i Maisie.

-To chyba był zły pomysł.- stwierdził rudzielec.-Masz tu pięćdziesiąt złotych, bo wykonałeś tylko połowę zakładu.- powiedział włączając mi... jebane 5 zł.... NO DOWN JAKIŚ.

Prawda była taka, że całe to lizanie z tym emosem i zaproszenie go na chlanie, było zakładem. Uwielbiałem odpiwrdalać różne żeczy. A muszę przyznać że nigdy nie całowałem się z facetem.

Mogło być to naprawdę ciekawe przeżycie, GDYBY NIE TA POKOJÓWKA OD SIEDMIU BOLEŚCI!!!

-lepiej się zbierajmy zanim ktoś zobaczy ten burdel.- powiedziałem zbierając butelki po wódce. Moi cudowni przyjaciele, w tym czasie wyszli z kibla i zmierzali do bocznego wyjścia ze szkoły. NO OCZYWIŚCIE! JAK DO PICIA TO PIERWSI, A POSPRZĄTAĆ TO JUŻ NIE MA KTO.

Pozbierałem wrzystko co leżało na ziemi (razem z pieniędzmi od Bustera i zapalniczką Maisie) i wepchnąłem na siłę do kosza.

Po jakimś czasie usłyszałam wrzaski tych jełopów.

-o tak. Karma wraca bałwany.- pomyślałem, wychodząc na salę gimnastyczną.

Był to jeden z wielu błędów, które popełniłem.
Oboje tak krzyczeli, bo goniła ich jakaś szurnięta starsza babka z miotłą (raczej sprzątaczka).

Buster wydzierał się że nas pozabija, a ta inwalidka schowała się za mnie, i kazała się ukryć gdzieś w czeluściach szkoły.

Cała nasza trójka wybiegła jak pojebane z tej sali. Wszystcy szukaliśmy schronienia, gdy tamta babka goniła nas z miotłą. A dokładniej mopem, który już z kilometra walił zwłokami małych czterolatków.

Zauważyłem że na korytarzu jest kilka otwartych szafek. Kazałem tym jelopom schować się w nich i przeczekać nadejście mordercy.

Maisie zajęło nieco średnią szafkę, idealnie się do niej pieszcząc. Ja szybko wskoczyłem do największej szafki (najprawdopodobniej na szczoty itp.) a ten debil Buster wszedł do jakiejś szuflady na buty. Nadal się zastanawiam jak on tam wlazł z 1000km w pasie.

Mniejsza z tym.
Udało nam się przeżyć. Zagrożenie odeszło, ale nasz tryumf nie trwał długo.

-Ej! Jaki dzisiaj mamy dzień?- zapytała Maisie. -no piątek a co?- odpowiedział Buster, któremu pomagałem wyleźć z szuflady. -Bo drzwi mi się nie chcą otworzyć.- powiedziała z przerażeniem w głosie blondyna. -JAK TO SIE NIE OTWIERAJĄ!!!- wrzasnąłem. -no sam zobacz-.

Żeczywiście... O KURWA ZAMKNELI NAS!! Ta stara pruchwa pewnie myślała że wyszliśmy i zamknęła szkołę.

Próbowałem wykopać drzwi ale to na nic. Ta szkoła zamiast zainwestować w odnowę sufitu, zamontowała kuloodporne drzwi i okna. TO NIE JEST AMERYCZKA! MIESZKAMY W POLSCE!!

A więc przez najbliższe dwa dni i dwie noce musieliśmy zostać w tej szkole. Z jednej strony było to ciekawe doświadczenie. Z drugiej...zostać zamkniętym w peerelowskiej szkole, to jak zostać zamkniętym w obozie bez gazu.

Ja i Maisie napisaliśmy do starych że nocujemy u Bustera. A on że nocuje u mnie. Takim sposobem załatwiliśmy sobie spokój i ewentualny brak szlabanu. Bo pierdziel mamy gwarantowany.

Aby nam było wygodnie spać w tym więzieniu, rozłożyliśmy materace na korytarzu i zwędziliśmy zasłony z sali informatycznej. Takim sposobem upłynęła nam pierwsza noc.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Gdy tylko wstałem byłem turbo głodny. Tak samo jak moi kompani. Uwielbialiśmy jeść. Nie wyobrażam sobie życia bez jedzenia. Jak to mówią "żyję po to aby jeść"

-no to co robimy.- zapytał skacowany buster.
-hmm..- zastanawiałem się, pocierając ponętnie brodę. -Może zobaczymy czy stołówka jest otwarta.- zaproponowała, leżąc jeszcze na materacu Maisie. -zajebisty pomysł!- powiedziałem, biorąc rudzielca ze sobą.

Może i zakneblowali całą szkołę od zewnątrz, ale wewnątrz? Nie ma chuja.

Stołówka była otwarta. Razem z Busterem wjebaliśmy się tam na pełnej piździe.

-mmmm~ tego mi właśnie było trzeba.- powiedział rudy czołg, wpatrując się w przyrządzoną przeze mnie miskę z ryżem.

Zrobiłem też oczywiście porcję dla siebie i mej ukochanej przyjaciółeczki.

Wrzystcy zjedliśmy że smakiem nasze zajebiste śniadanko. Teraz zostało tylko wykminić co by wsunąć na drugie śniadanie, dwu-daniowy obiad, kolację i podwieczorek.

__________________________________________________
951 słów😰👍

Nieco krótszy rozdział ale nadal dużo znaczący dla fabuły.

Pozdrawiam wszystkich wariatów którzy zaczęli czytać tę wypociny.
I moją słodziutką Emilkę😽😽

Zostaw komentarz i jebnij tą gwiazdkę pliska🙏🙏🙏

Zostaw komentarz i jebnij tą gwiazdkę pliska🙏🙏🙏

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
•Przeciwieństwa się przyciągają• |Brawl Stars| Ship Edgar x Fang {school}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz