Siedziałem jak zwykle w biurze agencji detektywistycznej w swoim gabinecie rozmyślając nad kolejną sprawą. Niekompetentna policja nie potrafiła nawet poradzić sobie z tak banalną zbrodnią. Wystarczyło tylko jedno moje spojrzenie na papiery podejrzanych i od razu znałem już sprawcę. Codziennie to samo.
Postanowiłem wyjść i powkurzać trochę Kunikide tak jak to miałem w zwyczaju o tej porze dnia, a w szczególności gdy się nudzę. Chwyciłem jeszcze szybko lizaka leżącego na biurku i opuściłem pokój.
Idąc korytarzem, w swojej kieszeni wyczułem wibracje telefonu. Na początku lekko się zdziwiłem bo rzadko kto dzwoni do mnie bezpośrednio, zazwyczaj ludzie składają raport w recepcji agencji. Wyjąłem urządzenie i spojrzałem się kto taki był na tyle zdeterminowany żeby ze mną porozmawiać. Litery widniejące na ekranie od razu poprawiły mi humor. Otóż dzwonił do mnie mój stary, dobry przyjaciel. Poe był idealnym przykładem typowego introwertyka. Niezbyt zadawał się z innymi ludźmi, a większość swojego czasu spędza w towarzystwie oswojonego szopa o imieniu Karl. Mimo, że po kryjomu ze sobą rywalizujemy, nigdy żaden z nas się do tego wprost nie przyznał. Nie myśląc już dłużej postanowiłem odebrać.
- Cześć Ranpo, dawno się nie słyszeliśmy - usłyszałem jego głos, i przyznam, że naprawdę za nim tęskniłem
- Poe? W jakiej sprawię jestem zaszczycony rozmową z tobą? - zapytałem, przeczuwając kolejne zlecenie z pracy tak jak zwykle...
- Tym razem nie dzwonię w sprawie interesów lecz bardziej prywatnie - no proszę, czyżby jakaś nowość? Poe nigdy taki nie był... - słyszałem, że ostatnio jesteś bardzo zapracowany i toniesz w stertach papierów, dlatego chciałbym ci coś zaproponować...
- Hah niesty muszę przyznać ci rację.. ale jestem otwarty na propozycje i zamieniam się w słuch
- Otóż.. jakby ci to powiedzieć.. - Poe robił długie przerwy pomiędzy swoimi wypowiedziami co co zwykł zawsze robić, lecz po chwili ciszy w słuchawce znów usłyszałem jego głos - Chciałbym cię zaprosić na kolację do restauracji, i pogadać jak za starych dobrych czasów - powiedział niepewnie, wyczekując na moją reakcję
- Ooo naprawdę? Ja z chęcią! dawno się nie widzieliśmy.... w takim razie gdzie i kiedy się spotkamy??
- Co powiesz na dziś, godzina 20 w restauracji blisko agencji? Raczej wiesz co mam na myśli
- Oczywiście mi pasuje idealnie, w takim razie do wieczora
- Do zobaczenia później detektywie - potem usłyszałem już tylko dźwięk rozłączenia się i sekretarkę.
Nie wierzę, że Poe z własnej woli zaprosił mnie do restauracji. Tak bardzo za nim tęskniłem i szczerze sam miałem zaproponować spotkanie, a tu proszę. Teraz muszę tylko wytrwać do wieczora.
W końcu nadszedł wieczór.
Będąc w swoim mieszkaniu, jak opętany przeszukiwałem swoją biedną szafę by znaleźć jakiś strój na spotkanie z przyjacielem. Na moje nieszczęście nie mam zbyt wielu odświętnych ciuchów. Postanowiłem, że postawię na klasyk i wyciągnąłem białą koszulę, brązowe, galowe spodnie i brązową marynarkę, do której kieszeni schowałem swoje okulary, z którymi się nie rozstaje.
Spojrzałem na zegarek i.... zostało mi tylko 15 minut?! Kiedy do cholery to tak szybko zleciało? Nie zastanawiając się dłużej stanąłem tylko przed lustrem by sprawdzić wygląd swoich włosów, których i tak nie da się okiełznać, ubrałem buty i zapominając o swojej czapce, szybko wybiegłem z mieszkania, udając się w stronę umówionej restauracji. Poe zawsze był punktualny, więc pewnie już na mnie czeka. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak szybko biegłem, no może wczoraj jak uciekałem przed Kunikidą, ponieważ zjadłem jego ciasto... ale to już przeszłość, po której został mi tylko siniak po mocnym uderzeniu Kunikidy.
Gdy wreszcie po kilku minutach biegu dotarłem na miejsce i nie zwlekając wszedłem do środka. Lekkim ukłonem grzecznie przywitałem się z obsługą po czym udałem na wyższe piętro, gdzie czekał na mnie mój drogi przyjaciel. W końcu ujrzałem go, siedzącego przy dwuosobowym stole, znajdującym się tuż przy ogromnym oknie. Było już ciemno, a on zajęty był patrzeniem przez szybę. Zawsze lubił patrzeć w niebo i oglądać księżyc oraz konstelacje gwiazd. Tak naprawdę posiadał wiele zainteresowań, którymi nikomu się nie chwalił.
Miał na sobie czarną marynarkę i o dziwo był bez swojego małego towarzysza. Gdy chłopak zorientował się że już przyszedłem szeroko uśmiechnął się w moją stronę i wskazał wolne miejsce.
- Witaj - powiedział, po czym gestem ręki przywołał kelnera
- Część - odpowiedziałem, będąc naprawę podekscytowanym tym spotkaniem
- Co sobię państwo życzą? - usłyszeliśmy głos kelnera, który nagle zjawił się jakby z nikąd przy naszym stole i czekał aż złożymy zamówienie
- Ja poproszę lampkę czerwonego wina - powiedział Poe, po czym spojrzał się na mnie
- Poproszę o to samo, a i jeszcze do tego ten deser lodowy - pokazałem palcem konkretną pozycję w menu. Oczywiście nie mogłem przepuścić takiej okazji na coś słodkiego...
Gdy złożyliśmy zamówienia, kelner zniknął za rogiem dając nam w reszcie czas ma rozmowę po tak długim czasie.
- Ranpo, nawet nie wiesz jak wielką przyjemnością jest dla mnie to spotkanie - powiedział, po czym ponownie złapaliśmy kontakt wzrokowy
- Dla mnie również - odpowiedziałem z uśmiechem. Chwilę po tem rozmowę przerwał nam kelner, przynoszący zamówienie
- Dziękujemy bardzo - powiedzieliśmy oboje w tej samej chwili, po czym Poe zalał nam oba kieliszki do pełna.
Powiem to szcerze, że ja jestem naprawdę słabej wytrzymałości jeżeli chodzi o alkohol, i z tego co pamiętam to Poe również nie zanosi tego zbyt dobrze. Postanowiłem narazie się tym nie martwić i zabrałem się do jedzenia mojego deseru. Przez cały ten czas czułem na sobie wzrok chłopaka, który był we mnie wpatrzony jak w obrazek, co nigdy się wcześniej nie zdarzało. Wątpię abym przeoczył takie rzeczy. W szczególności gdy ja również miałem go non stop na oku.
- Hm? Mam coś na twarzy?? Ubrudziłem się czekoladą? - odważyłem się w końcu zapytać.
W odpowiedzi dostałem jedynie różową twarz zawstydzonego przyjaciela. Spojrzałem się na jego kieliszek, który był... pusty?! Kiedy on to wyzerował... no cóż, może trunek już zaczął działać. No nic, raz na jakiś czas każdy może sobie pozwolić.
- Idę na chwilę do toalety, zaraz wracam, zajmie mi to dosłownie kilka sekund - powiedziałem, spoglądając się na chłopaka przytakującego głową, po czym udałem się w stronę wc.
Będąc już w pomieszczeniu, stanąłem przed wielkim lustrem i postanowiłem umyć swoją twarz zimną wodą, żeby trochę wytrzeźwieć. Zetknąłem na swoje odbicie i tylko przewróciłem oczami widząc, jak żałośnie wyglądam.. z resztą czego ja niby oczekuję? Oderwałem wzrok od lustra i pochyliłem się nad jedynym ze zlewów. Już miałem odkręcić wodę, lecz poczułem coś na swoich plecach.
CZYTASZ
„Good Friends" ✧ ranpoe
FanfictionZawsze zastanawiałem się, co tak naprawdę oznacza słowo przyjaźń. Myślę nad tym do teraz, ponieważ za nic nie mogę tego pojąć. Wydaje mi się, że w mojej sytuacji przyjaźń się nie liczy, bo ja zawsze czułem coś więcej... Młody detektyw po długim czas...