✧ 3 ✧

153 14 23
                                    

Z tego wszystkiego wyrwał mnie charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że winda jest na właściwym piętrze. Wstałem z podłogi i ponownie wziąłem Poe pod ramię, ponieważ on w ogóle był w innym świecie.

Chyba już przyzwyczaiłem się do jego ciężaru, ponieważ teraz niosło mi się go o wiele łatwiej niż przedtem. Po chwili stanęliśmy przed brązowymi drzwiami z wypalonym numerem. Przytrzymując jedną ręką mojego półprzytomnego przyjaciela drugą zacząłem przeszukiwać kieszeń swoich spodni by znaleźć klucze. W końcu moje palce wyczuły zimny metal pośród materiału spodni.

Wyjąłem klucze i przyłożyłem je do dziurki już mając zamiar je przekręcić, lecz poczułem, że coś jest nie tak z moją równowagą. Bardziej chodziło mi o mojego przyjaciela, który niespodziewanie zaczął przechylać się w tył. Przypominam, że to ja go trzymałem w pionie, a teraz cały ciężar jego ciała leciał prosto na mnie. Czułem jak oboje spadamy a dusza opuszcza moje ciało. O dziwo nie poczułem nawet jak moje plecy stykają się z podłogą.

Powoli otworzyłem mocno zaciśnięte z przerażenia powieki by móc ujrzeć twarz Poe'go tuż przed swoim nosem. Szybko ponownie zamknąłem oczy, po czym z lekką trudnościami wziąłem głęboki oddech. Musiałem się uspokoić, ponieważ ja tu jestem tym trzeźwym. Nie otwierając oczu zacząłem badać sytuację swoimi rękoma. Udało mi się wyczuć sylwetkę chłopaka, spoczywającą centralnie na mnie. Moje myśli wręcz krzyczały, że raczej nie wyjdę z tego żywy.

Nagle poczułem niespodziewany ruch.  Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Poe również przecierał powolnie ręką swoje powieki.

Byłem lekko zaskoczony, ponieważ żadko kiedy widzę jego oczy, ponieważ cały czas zakrywa je długa grzywka. Było tak odkąd byliśmy mali. Tak szczerze to nigdy nie miałem odwagi spytać się go, dlaczego zakrywa tak piękne oczy. Choć praktycznie w ogóle nie miałem okazji ich widzieć, i tak stały się moim słabym punktem.

Gdy tylko je ujrzałem po tak długim czasie, moja twarz niezwłocznie zalała się różem, a pozycja w której się znajdujemy w ogóle nie pomogła mi się uspokoić. W pewnym momencie nasze oczy się spotkały. Z moich obliczeń wynika, że od incydentu w restauracji minęła już dobra godzina. Przez to ile czasu zajął nam powrót, mogę wywnioskować że chłopak nie zdążył jeszcze całkowicie wytrzeźwieć. Tak naprawdę to nie miałem pojęcia, że ma tak słabą głowę do alkoholu. Przecież to był tylko jeden kieliszek wina... chyba wypił o jedną za dużo.

Poe nie odrywając ode mnie wzroku przejechał swoją dłonią po moim różowym policzku, po czym dotknął swoim palcem moich ust. Miałem wrażenie jakby moja twarz miała zaraz zająć się ogniem, a każde miejsce dotknięte przez chłopaka piekło jak po zetknięciu z pokrzywą. Problem był w tym, że te uczucie sprawiało mi przyjemność... i że zdecydowanie chciałem więcej.

Nagle poczułem jak Poe zmienia pozycję. Teraz jego kolano znajdowało się między moimi nogami, a moja głowa miedzy jego rozstawionymi rękoma. Widać było, że jeszcze nie doszedł do siebie po tym jak co jakiś czas się lekko chwiał, lecz to teraz nie był największy problem. Moje wnętrzności tańczyły poloneza a serce już chyba stanęło w miejscu.

Zauważyłem, że na jego twarzy widniał uśmiech, którego jeszcze nigdy w swoim życiu nie było mi dane zobaczyć. To był właśnie uśmiech satysfakcji. Cały czas powtarzałem sobie w głowie, że on nie jest świadomy tego co robi, że to wszystko wina alkoholu, i tak jutro nic już nie będzie pamiętał... a co jeśli nie..? Co jeśli robi to wszystko świadomie? Gdyby to była prawda, utopił bym się chyba ze wstydu i popłakał ze szczęścia. Lecz z moim szczęściem w życiu jest taki problem, że go nie mam.

Z moich myśli wyrwał mnie kolejny niespodziewany ruch Poe'go. Zaczął on niebezpiecznie przesuwać się coraz blizej mnie, a mój oddech przyspieszał z każdym centymetrem zmniejszającym naszą odległość. Zatrzymał się dopiero na mojej szyi, a ja nie wiedząc co robic i jak reagować wstrzymałem oddech. "Odepchnąć go?", "czy on robi to świadomie?" ciągle pytałem sam siebie, próbując skupić się na czymś innym, ponieważ wiem że nie mogę się tak po prostu poddać.

Poe zaczął składać krótkie pocałunki na mojej szyi, co już totalnie zmiotło mnie z planszy. Nagle przerwał czynność i spojrzał się na mnie, lecz ja starałem uciekać wzrokiem w przeciwnym kierunku, ponieważ wiedziałem, że jego oczom nie dam rady się oprzeć. Nagle znów zbliżył się, lecz tym razem do mojego ucha.

- Jeśli ci się nie podoba mogę przestać - wyszeptał tak bym usłyszał każde słowo.

Poczułem na sobie jego ciepły oddech i spojrzałem się mu prosto w oczy. On widząc w jakim jestem stanie, ponownie posłał mi ten uśmiech, po czym złapał za mój podbródek i złączył nasze usta.

„Good Friends" ✧ ranpoeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz