Robiłam sobie kanapki do szkoły. To będzie mój pierwszy dzień w nowej szkole chociaż wszyscy mnie znają. Wróć, tą Kelly znają i właśnie się tego boję. Pewnie wszyscy będą na mnie patrzyli jak na idiotkę, ale chociaż pozbieram więcej informacji.
Od wczoraj Kevin się do mnie nie odzywał chociaż ja starałam się coś powiedzieć. Teraz to siedzi w salonie i z kimś pisze na telefonie.
W ogóle powoli się przyzwyczajam do ich zapachu, bo zajrzałam do internetu i już trochę coś wiem. Każdy z nas ma w sobie wewnętrznego wilka który ma w sobie jakiś zapach. Mogą być bardzo dziwne, jak na przykład zapach Kevina to połączenie czekolady i błota. Dziwne co nie? U rodziców to oni mają chyba połączoną, ponieważ i u ojca i u matki czuję zapach dębu. Może te wilki mają podobną zasadę jak te z mojego świata? Ciężko określić.
- Kelly? Kevin? Gotowi? - woła nas ojciec który obiecał że nas podwiezie i to dobrze, bo sama nie wiem gdzie budynek szkoły jest.
Podeszliśmy do samochodu. Oczywiście chłopak bez pytania usiadł z przodu. Ile on będzie na mnie obrażony? Wsiadłam oczywiście z styłu i od razu pojechaliśmy. Wcześniej pożegnaliśmy z mamą.
Jechaliśmy a ja starałam się zapamiętać drogę żeby wiedzieć jak dojść do szkoły. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
- Trzymaj się córeczko i nie rób kłopotu - odwrócił się do mnie.
- Jasne tato. - uśmiechnęłam się do niego. Wysiadłam z samochodu - Miłego dnia - pomachałam do nich. Tata odwzajemnił, a brat udawał że mnie nie widzi. Długo to zajmie.
Pojechali, a ja spojrzałam na budynek. To było liceum, ale miałam jeden problem. Jaki mam plan lekcji?! Może przy sekretariacie będzie plan lekcji? Od razu poszłam w stronę szkoły, jednak podróż nie trwała długo, bo ktoś mnie zaczepił.
- Kelly! Siema! - podszedł do mnie jakiś chłopak. I już mam problem, bo nie wiem co powiedzieć i jak on ma na imię. Muszę improwizować.
- Cześć, co słychać? - uśmiechnęłam się, ale on był jednak zaskoczony.
- Dobrze się czujesz wariatko? Bez mówienia " Jeszcze ty żyjesz, Nico?" - patrzył na mnie jak na debila, ale domyślam się że ma na imię Nick. Strzelam oczywiście.
- Sorry, wczoraj byłam w szpitalu i nie jestem sobą - złapałam się za głowę. Będzie to jednak trudne.
- Racja, przecież nieźle się naćpałaś. To był dobry towar. Oczywiście ty już byłaś prawie martwa gdyby nie twój brat. Wszedł do twojego pokoju i od razu zadzwonił po karetkę. Mnie to chciał wyrzucić. - zaśmiał się - Nigdy mnie nie lubił.
Okej, czyli to on miał zły wpływ na Kelly. Wolę go unikać.
- I ciebie to śmieszy? Że prawie umierałam? Gdyby nie Kevin już bym była w grobie - nie byłam zachwycona. Przecież to nie jest śmieszne.
- Uspokój się Kel. Chyba serio cię narkotyk naćpał że nie jesteś sobą. Chodź za szkołą to zapalimy - złapał mnie za ramię, ale oczywiście szybko zabrałam.
- Sorry, ale nie. Muszę lecieć, narka. - od razu poszłam. I z tym gościem kumplowała się Kelly? Nie mój typ. On oczywiście mnie zignorował i poszedł chyba zapalić.
Gdy weszłam to niechcący na kogoś spadłam.
- Sorry, nie widziałam cię - od razu pomogłam jej podnieść książki, bo upuściła.
- Nie szkodzi - też zbierała jednak spojrzała na mnie i się wycofała - Kelly? Czy to ty? - patrzyła na mnie przerażona, ale spojrzałam i mnie zamurowało. Ta dziewczyna była bardzo piękna. Długie czarne włosy, czarne oczy i okulary dla niej pasowały. Ona chyba chyba jest Japonką, bo ma taką karnację i oczy.
CZYTASZ
Boże! Pragnę lepszego życia.
אנשי זאבGabrysia nie miała lepszego życia w polskiej rodzinie kiedy starsi bracia dokuczają dla niej a rodzice ją karą za to że żyje a na dodatek są strasznie homofobii. Kiedy dowiadują się że ich córka jest lesbijką to zabierają ją do lasu i razem z jej br...