2. Meeting

130 18 17
                                    


NIE POPRAWIONY

Siedzę na swoim łóżku, machając niewinnie nogami i wlepiając w nie swój wzrok, byle by nie patrzeć na starszego, który stoi z założonymi rękami przede mną.

– Felix – powiedział poważnie, ale ja dalej patrzyłem tylko na swoje nogi.

– Hm? – mruknąłem.

– Powiesz mi dlaczego byłeś na koncercie? – zapytał.

– Bo marzyłem o nim od lat i prosiłem cię o to wiele razy byś mnie na niego zaprosił i zapoznał z resztą. Przecież doskonale wiesz jak uwielbiam wasz zespół, ale powiem ci coś szczerze, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jestem usatysfakcjonowany, że w końcu udało mi sie na niego pójść i to bez twojej pomocy – powiedziałem, unosząc swój wzrok na niego.

– Okay, dobra o ten koncert nie będe się spierał, ale nie ma nawet takiej opcji, że ich kiedykolwiek spotkasz prywatnie – powiedział dosadnie.

– No, ale...

– Nie ma żadnego ale Lixie, nie znasz ich tak dobrze jak ja. To naprawdę nie jest dobry pomysł i to nie jest dobre towarzystwo dla ciebie. Kocham ich, są moją rodziną, ale niestety nie są tak kolorowi i idealni jak są na kamerach... – tutaj się zaciął – Dobra kolorowi wciąż są ale dalej daleko im do ideału – powiedział już łagodniej.

– Przecież nie oczekuje tego od nich – przewróciłem oczami – Dobrze zdaję sobie sprawę że nie są idealni. Nikt przecież nie jest – mruknąłem.

– Nie chce po prostu, byś się rozczarował i twoje miękkie serduszko zostało złamane. Nie chce ci niszczyć tego idealnego obrazu w twojej głowie

– Chris, nie możesz mnie wiecznie chronić, w końcu będziesz musiał pozwolić mi kogoś poznać i móc się przywiązać a nie, że przez ciebie wszyskie moje związki kończyły się szybciej niż się zaczęły, bo twierdziłeś, że nie są dla mnie i że mnie skrzywdzą.

—  Ja chce ci tylko chronić Lixie, ty jesteś zbyt dobry na ten świat, oni nie zasługują na takiego anioła jak ty – przyznał.

– Dobra tym razem ci odpuszcze, ale nie myśl sobie, że się tak łatwo poddam – powiedziałem, podchodząc do niego i zostawiając na jego policzku szybkiego buziaka, po czym wyszedłem ze swojego pokoju i wyszedłem z domu krzycząc, że śpie u Olivii.

CHRISTOPHER POV

Boże co za uparty dzieciak.

Westchnąłem cicho i wyszedłem z Felixa pokoju i skierowałem się do tego gościnnego, w którym się zatrzymałem.

Ściągnąłem z siebie koszulkę i spodenki, i zostając w samych bokserkach położyłem się na plecach na wielkim łóżku.

Dałem swoje ramiona pod głowę i zaczęłem rozmyślać o wszystkim i wszystkich, nagle moje rozmyślania przerwało ciche pukanie i dźwięk uchylanych drzwi.

– Mogę wejść? – usłyszałem melodyjny ciepły głos.

– Jasne mamo, wchodź – odparłem, od razu podnosząc się do siadu.

– Powiedz synku, co się dzieje między wami? To nie pierwszy raz kiedy słyszę waszą kłótnię o zespół. Czy to źle, że chciałby poznać twoich przyjaciół? Myślisz, że by go nie polubili?

– Wręcz przeciwnie mamo, polubili by go i to bardzo, i w tym leży główny problem, bo znając mój od razu zaczął się do niego przystawiać i flirtować, a Felix jest czasami zbyt łatwowierny i naiwny, a składanie jego rozstrzaskanego na milion kawałeczków serca i słuchanie jego płaczu to ostatnie czego bym chciał. A jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Felix ze złamanym sercem a moi członkowie z obitymi mordami.

Teenage Dream || MinlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz