Rozdział pierwszy

649 57 122
                                    


15 grudnia 2024

Dzień dobry państwu, dziś piętnasty grudnia, Izabela Majcher, zapraszam na najnowszy raport meteorologiczny.

Wciąż znajdujemy się pod wpływem wyżu i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić w najbliższym czasie. Pas wyżowy dalej rozciąga się od północnych granic Litwy na wschód, mniej więcej do Moskwy i na południowy wschód do północnych granic Serbii. W związku z tym ciśnienie będzie wysokie. Przewidywana temperatura na północy Polski wyniesie 29 stopni Celsjusza, a na południu dojdzie nawet do 32 stopni Celsjusza. Górale z Zakopanego narzekają na trwające od maja upały i brak śniegu, który zapewniał napływ fanów sportów zimowych. W kolejnych dniach spodziewać się można gwałtownych burz, jednakże temperatura najprawdopodobniej utrzyma się w okolicy 30 stopni Celsjusza.

Dziękuję i zapraszam na kolejną prognozę w porannym programie.

***

Krzysztof Grzelak, piętnasty grudnia, witam państwa w najnowszym wydaniu wiadomości. Ratownicy WOPR apelują o rozwagę. Anomalia pogodowa dalej się utrzymuje, zachęcając do korzystania z akwenów wodnych. Tylko w tym roku odnotowano rekordową liczbę utonięć sięgającą blisko 9 420 ofiar. W zeszłym roku liczba ta wynosiła około 419 ofiar. Jest z nami Angela Tworek, która rozmawiała o tej horrendalnej liczbie z ratownikami WOPR z Mikołajek. Angelo, co oprócz pogody może powodować tak drastyczny przyrost utonięć?

- Zdaniem ekspertów z WOPR wody w tym roku są wyjątkowo zdradliwe. Znad brzegów znikają dzieci i dorośli, a przede wszystkim mężczyźni. Wędkujący rybacy, trenujący do triatlonu czy pływający łódkami i kajakami nie mogą czuć się bezpiecznie nad wodą. WOPR ostrzega przed oddalaniem się od brzegów na łodziach, które codziennie się wywracają, topiąc żeglujących na nich ludzi. Ratownicy proszą także o wybieranie strzeżonych i popularnych kąpielisk. Apelujemy do państwa o zachowanie wyjątkowej ostrożności w korzystaniu z akwenów wodnych.

Dziękujemy Angelo. A jeszcze dziś w informacjach...

Telewizor stał się czarny. Krzaczasty wąs ojca uniósł się, gdy ten westchnął z dezaprobatą. Leniwie przekręcił się w fotelu i odłożył pilota na stół. Wiatrak ustawiony w rogu ciasnego salonu akurat obrócił się w jego stronę, owiewając jego okrągłą, czerwoną i spoconą twarz chłodnym powietrzem.

- Mam dosyć, codziennie to samo w tych wiadomościach. Kaśka, no kto to widział, żeby w grudniu było tak gorąco! - wysapał zrezygnowany i oburzony Bronisław.

Bronisław od zawsze siedział w tym fotelu. To znaczy, od zawsze go w tym miejscu pamiętała Dobrusia. Codziennie wracał z pracy w urzędzie gminy, ściągał koszulę, siadał w fotelu przed telewizorem i tak egzystował do momentu, aż nie szedł spać. Bronisław był dobrym i szanowanym urzędnikiem, ale niekoniecznie dobrym ojcem. Przez swoje uzależnienie od fotela i pilota, nigdy nie nauczył swojej jedynej córki jeździć na rowerku. Dobrusia nauczyła się sama. Nigdy nie zabrał dziecka do kina, wesołego miasteczka, a nawet na wycieczkę do lasu. Nie jeździli na wakacje. Nie chodzili na spacery. Bronisław był całkiem zadowolony ze swojej fotelowej egzystencji i nie brał pod uwagę tego, że zarówno jego żona, jak i córka, mogłyby chcieć od życia czegoś więcej, niż siedzenia z nim przed telewizorem. Zresztą, wszelkiego rodzaju wysiłek fizyczny, zakładający coś więcej niż dotarcie z mieszkania do samochodu, z samochodu do biura i z powrotem, był przeciwnikiem Bronisława. Był on mężczyzną ponad stupięcdziesięciokilogramowym i każda chwila, kiedy musiał stać bądź chodzić dłużej niż pięć minut objawiała się posapywaniem oraz chrupaniem przeciążonych stawów.

Kaśka, żona Bronisława, nie zdecydowała się odpowiedzieć na pytanie męża, gdyż słyszała je codziennie od końca września. Z niewiadomego powodu upały nie ustępowały, ale Kaśce nie chciało się na ten temat już dyskutować. Jak wiele innych rzeczy w życiu przyjęła to za fakt i koniec. Chętnie za to dyskutowała z sąsiadką, która przychodziła na kawę, gdy męża nie było w domu, o innych zjawiskach. Nie tylko pogoda świrowała. Ludzie opowiadali historie o dziwnych stworzeniach, które napotykali w różnych miejscach, także w swoich domach. Z początku Dobrusia myślała, że to tylko głupie gadanie wiejskich, zabobonnych bab, ale nie ograniczało się ono do ich małej wsi, gminy czy województwa podlaskiego, z którego i tak cała Polska regularnie się naigrywa. O takich spotkaniach "trzeciego stopnia" mówiono w całym kraju, a w popularnych serwisach internetowych kilka razy dziennie pojawiały się informacje na ten temat. Dobrusia sama nie spotkała żadnej dziwnej istoty, stąd założyła, że to albo jakaś chora moda, albo po prostu zbiorowa psychoza. Były przecież takie przypadki w historii, jak na przykład objawienie w Słupi czy, można by rzec na nieco większą skalę, fenomen Hitlera w III Rzeszy. Ale cały kraj, ba, Litwa, Rosja, Białoruś, Ukraina aż do Serbii? Może ludziom odbija od upału?

JARUN TOM I dylogii Złotej Tarczy PREMIERA ✨3.12.2024✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz