Czuł, jak czas przepływa mu przez palce. I choć starał się uchwycić choć kilka drobnych minut, aby potrwały chwilę dłużej, nie potrafił. Skołowanie i otępienie ogarnęło jego całe ciało, a szczupła, dobrze zbudowana sylwetka sunęła sennie wzdłuż chodnika.
Jisung obijał się momentami o pospiesznie przemieszczających się ludzi, którzy śmiało i bez oporów, rzucali przeróżne wyzwiska pod jego adres za każdym razem, gdy frustracja uderzała ich znacznie mocniej, niż samo szturchnięcie ramieniem przez Han'a.
Mężczyzna kilkukrotnie starał się wrócić do rzeczywistości, w której żyło blisko osiem miliardów osób, ale nie potrafił. Wciąż intensywnie myślał nad podjęciem decyzji.
Komu powinien przekazać pieniądze?
Dręczyło go to.
W końcu to Woosung'owi zawdzięczał przetrwanie w tym nikczemnym świecie, stąd sumienie podpowiadało mu, by to w jego ręce trafiły pieniądze, które niegdyś należały do Ahn Boram. Z drugiej strony pojawiała się córka kobiety, która z premedytacją pozbawiła ją życia tylko po to, by właśnie to te, dzielnie zbierane, oszczędności trafiły na jej konto.
Znalazł się w sytuacji bez wyjścia. W sytuacji, w której żaden scenariusz nie prezentował szczęśliwego zakończenia.
Szczerze mówiąc, to wtedy chyba Jisung zdziwiłby się najbardziej – gdyby, jednak istniało szczęśliwe zakończenie. Jego życie od zawsze wyglądało w ten sposób. Z ciągłą udręką przywiązaną do kostki, żalem tulącym jego talię oraz pechem wiszącym na jego szyi.
Han od zawsze czuł się, jakby dźwigał wystarczająco za dużo. Jakby, nie wiedzieć z jakiego powodu, ktoś zarzucił na jego ramię wieczny bagaż. Jisung nie potrafił go odstawić, pozbyć się z niego zbędnego asortymentu, czy sprawić, by ktoś potrzymał go za niego i nigdy nie oddawał. Jednak, nauczył robić się chwilowe postoje, by usiąść. Wtedy dźwigane przez siebie rzeczy, nie ważne, jak ciężkie by nie były, stawały się przestającym istnieć problemem. To właśnie z tego powodu dwudziestotrzylatek sięgał po różnego rodzaju silnie odurzające substancje.
Może właśnie, dlatego zdecydował zatrzymać się chwilę temu w jednej z uliczek, jakie mijał i skorzystać z produktu, który miał oferować potencjalnym kupcom za grosze, by później móc zwiększać ceny, wiedząc, że będą zmuszeni kupić go więcej.
– Ah – westchnął głośno odchylając głowę do tyłu, dając sobie jeszcze chwilę na odpoczynek, nim zdecydował się chwiejnie wstać i udać w stronę wcześniejszego celu swojej wędrówki.
***
– Co tu robisz? – zaskoczony Lee otworzył mu drzwi swojego mieszkania.
Nie spodziewał się, żadnych gości, a tym bardziej zastać w progu młodszego od siebie chłopaka.
– Mam sprawę – oznajmił, przecierając nos rękawem swojej kurtki.
– Sprawę? – powtórzył instynktownie, analizując postawę Jisung'a. – Nie jesteś czasem naćpany? – zadał śmiało, a twardy i znacznie oschły ton obił się lekkim echem o ściany korytarza, który prowadził do innych mieszkań.
– Co za różnica – nadąsał się, jak kilkuletnie dziecko, chcąc wejść do środka.
– Zwariowałeś? – odepchnął go, tak iż ten wrócił stopami na wycieraczkę.
– Ah, o co ci chodzi? – zdenerwował się, błądząc wzrokiem wśród przestrzeni zupełnie tak, jakby starał się odnaleźć w niej sylwetkę Lee Minho, który w rzeczywistości stał tuż przed nim.
CZYTASZ
Gramen Confessio | Minsung
FanfictionLee Minho zostaje dyscyplinarnie przeniesiony z Wydziału do spraw Narkotykowych do Wydziału Kryminalnego. Przez swój silny charakter nie jest w stanie przyzwyczaić się do swojej nowej, słabej pozycji w grupie, tym bardziej, że w swoim ostatnim team'...