Emily
Niemalże wbiegłam do kuchni, by złapać oddech i zebrać myśli. W kółko przewijały mi się słowa Anastasi o jej rzekomym mężczyźnie. To wszystko co mówiła... to tak idealnie pasowało do Antonia. A może... nie to tylko moje głupie myśli. On nie zrobiłby mi tego. Kocha mnie. Tak samo mocno jak ja jego.
– Emily, czy coś się stało? – Do kuchni weszła Abigail.
Otrząsnęłam się, poprawiając chaotycznie włosy. Gosposia podeszła bliżej i stanęła ze mną twarzą w twarz.
– Nie... wszytko jest dobrze. Przyszłam po ciastka.
– Na pewno? Jesteś jakaś roztrzęsiona, czy ta kobieta za tym stoi?
Bałam się, że jeśli wyznam Abigail prawdę o wszystkim to w ekspresowym tempie dowie się także mój narzeczony, a tego nie chciałam. Nie miałam ochoty wysłuchiwać od niego na temat mojej zazdrości, która notabene sięgała już zenitu. Nie potrafiłam nad tym panować. Wystarczyło, że pojawiła się panna Gallo i napomknęła coś o facecie, a ja przed oczami miałam wizję, w której pieprzy się z Antoniem. Czemu musiało to mnie tak dręczyć?! Czemu nie potrafiłam nad tym panować i zdusić to cholerne uczucie?!
– Nie. Przyszłam tylko po ciastka. Widziałam podczas śniadania, że kupiłaś cannoli. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo cieknie mi ślinka na ich widok. – Podeszłam do blatu kuchennego, na którym pod szklanym wiekiem leżały pachnące ciastka z kremem. – Z pistacjami? – Powąchałam i wzięłam jedną rurkę do ręki.
– Prosto z sycylijskiej kawiarni – oznajmiła gosposia z wielkim uśmiechem.
– Nie potrafię się im oprzeć. Jesteś cudowna! – Ugryzłam kawałek, rozkoszując się obłędnym kremem i kruchym ciastem.
Ja - niegdyś fanka amerykańskiego ciasta czekoladowego, przeszłam na włoską stronę mocy, rozkochując się we wszystkich deserach. Od niebanalnego tiramisu przez cannoli, cantuccini aż po sfogliatelle. Mój tata, można rzec że, pokazał mi ten kraj od kuchni.
Wytarłam kąciki ust z pistacjowego kremu i chwytając za szklaną paterę, skierowałam się do salonu. Przed wyjściem stanęłam na chwilę, wzięłam głęboki wdech i przybrałam na twarzy maskę kobiety twardej, której nie sposób złamać głupimi zagrywkami. Podeszłam do stolika kawowego i postawiłam na środku tacę z ciastkami.– Częstuj się – powiedziałam radośnie i zajęłam swoje miejsce.
Anastasia spojrzała na mnie, lekko przymrużając oczy, po czym sięgnęła prawą dłonią po rurkę z kremem.
– Wracając do naszej rozmowy... Emily wiem, że nie darzysz mnie sympatią, ale spróbujmy się jakoś dogadać. Jeśli sądzisz, że ja i Antonio... – ucięła zdanie, bo wsunęła do ust deser. – To jest nieziemskie!
– Fakt. – Uśmiechnęłam się do niej, a następnie ugryzłam ciastko.
– Mnie nic nie łączy z Antoniem, mogę ci przysiąc. On jest w tobie zakochany na zabój, a ja z nim tylko pracuje i to się nie zmieni – Mówiła przekonywująco, ale coś nie dawało mi spokoju.
– Kim jest ten mężczyzna, o którym mi mówiłaś? – Wzięłam do ręki filiżankę i upiłam łyk ziołowej herbatki. Skrzywiłam się, bo była okropna. Abigail przygotowała coś naprawdę ohydnego i jeśli to miało w jakikolwiek sposób pomóc mi w ciąży to bardzo się pomyliła. Jej ziółka były gorzkie, a na dodatek sprawiły, że chciało mi się rzygać. Szybko odstawiłam filiżankę i ugryzłam ciastko, by zabić ten paskudny smak.
CZYTASZ
It's nice to love you, miss Emily #2CavalloFamily [+18]
RomanceDruga część losów Emily i Antonia z serii #CAVALLOFAMILY Po kilkumiesięcznej walce z chorobą życie Emily i Antonia diametralnie się zmieniło. ON - zrezygnował dla niej z tytułu capo i odszedł z Cosa Nostry, przekazując władzę bratu. ONA - pod sta...