X

30 5 6
                                    

Nigdy nie myślała że pojadę do Ameryki a czym bardziej że będzie to wraz z zespołem
Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
W końcu wyrwałam się z tej szarej polski chodź na parę dni.
-dlugo się leci?
Zapytałam Janka który najwidoczniej najbardziej się orientował w całej podróży.
-ajj nie wiem,zapytaj Kwapisza.
Odesłał mnie do Wojtka.
-proszę pana wie pan może ile będziemy lecieć?
Zapytałam grzecznie żeby nie narobić kłopotów.
-moze tak od dziewięciu do dwunastu godzin.
Odpowiedział z śmiechem.
Oparłam się spowrotem o siedzenie i wyjęłam gazetę.
Zaczęłam czytać co się dzieje na świecie.
Nic ciekawego nie było.
Jedynie o protestach na warszawskich ulicach.
-ludzią nigdy się nie dogodzi.
Powiedział Janusz patrzący się w gazetę.
Najwyraźniej też ją czytał gdy ją wyjęłam.
Zignorowałam słowa Panasewicza i kontynuowałam czytanie.
Po paru minutach znudziłam się już na tyle że zasnęłam.
Spałam prawie dwie godziny.
Gdy się obudziłam zobaczyłam że zniknął Paweł i Janek.
-a gdzie kapi i Janek?
Zapytałam najbliżej siedzącego mogiela.
-poszli do toalety ale coś długo nie wracają,w ogóle co oni tam robią w dwójkę.
Zaczął się śmiać wraz z Wojtkiem.
-pojde sprawdzić lepiej.
Powiedział Kwapisz.
-ide też.
Powiedziałam wstając z siedzenia.
Szłam za Wojtkiem ciasnym przejściem pomiędzy siedzącymi ludźmi.
Zapukaliśmy do drzwi raz,dwa,trzy aż w końcu Kwapisz otworzył je.
-CO EY TAK DLUGO TU ROBICIE.
zapytał Wojtek dwóch chłopaków siedzących jeden na zamkniętej toalecie a drugi na podłodze.
Jak oni się tu zmieścili nie mam pojęcia.
-gadamy sobie bo gdybyśmy zaczęli gadać na siedzeniach to byśmy obudzili Jarka,Astrid,Edmunda i Janusza!
Wszyscy śpicie więc co będziemy was budzić.
Powiedział Paweł.
-no ale chłopacy! Ludzie chcą skorzystać z toalety też a poza tym patrzcie ile osób gada i oni się nie budzili.
Powiedział Kwapisz.
-dobra wracamy.
Powiedział Janek wychodząc z minimalistycznej toalety.
Wróciliśmy na siedzenia gdzie już nikt nie spał oprócz Edmunda.
Po paru minutach Janusz wpadł na pomysł.
-może by tak dorysować wąsy Edmundowi.
Zaproponował.
Jarek spojrzał na panasa.
Podniósł brew i się uśmiechnął.
-robimy to.
Powiedział Szlaga.
-masz marker jakiś?
Zapytał mnie kapiszon.
-powinnam mieć,już sprawdzam.
Przejrzałam plecak i wyciągnęłam czarny marker.
Pierw zobaczyliśmy czy Edmund się nie obudzi.
Janek go szturchnął parę razy i nic.
Janusz stwierdził że to dobry moment żeby zrobić koledze kawał.
Wziął marker i zaczął delikatnie rysować wąsy.
-może by tak poprawić mu brwi?
Zaproponował mogiel.
Po słowach Andrzeja Janusz dorysował mocno wyostrzone brwi.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać tak mocno że Edmund się obudził.
Janusz szybko podrzucił mi marker i usiadł tak jakby nigdy nic.
Ja szybko schowałam mazak i również usiadłam jakby nigdy nic próbując się nie zaśmiać.
-co wy tacy wpatrzeni w nicość?
Zapytał przebudzający się Edmund.
-normalni jesteśmy,co ci nie pasuje.
Powiedział Kwapisz.
-no dobra,nie wnikam.
Powiedział Edmund wstający do toalety.
Tak samo szybko jak poszedł tak samo szybko wrócił.
-CO TO MA BYC JA SIE PYTAM!?!?!
krzyknął Stasiak.
-ojej co się stało?
Zapytałam,już się dłużej nie mogłam wstrzymać się zaczęłam się śmiać.
-TO nie jest ŚMIESZNE!
Powiedział Edmund.
-idź się zmyj.
Powiedział Szlaga.
-wlasnie idę to zrobić,nie musisz mówić mi o tak oczywistych rzeczach.
Powiedział wkurzony Edmund wracając do toalety.
-to był bardzo dobry pomysł!
Zaśmiał się kapiszon.
Po jakimś czasie Stasiak wrócił z toalety wkurzony bo marker mu nie zszedł do końca.
-nie odzywajcie się nawet..!
Powiedział Paweł wiedząc nasz wzrok na nim.
-dobra dzieciaki koniec zabawy niedługo wysiadamy.
Powiedział Janek.
Gdy wylądowaliśmy na lotnisku Kwapisz kazał mi się dobrze zapakować i sprawdzić czy wszystko mam.
Wszyscy wyszliśmy jako pierwsi ponieważ pilot dokładnie wiedział kim jest zespół.
Z lotniska odebrał nas bus który zawiózł nas pod sam hotel.
W hotelu poszliśmy na kolację.
Zjedliśmy na szybko ponieważ byliśmy bardzo zmęczeni po locie.
Wróciliśmy do pokoi.
Tym razem pokój miałam z kapiszonem.
Ledwo gadaliśmy więc odrazu położyliśmy się spać.
Rano wstałam ostatnia.
Wyszłam z pokoju bo nie było w nim Pawła.
Wszyscy byli już na śniadaniu.
-a ja nie będę jeść?
Zapytałam dochodząc do stolika.
-janusz kazał się nie budzić.
Powiedział Janek.
-no super.
Powiedziałam i usiadłam na krześle.
-mam niespodziankę.
Powiedział panas podając mi jakąś kartkę.
Otworzyłam kopertę w której był bilet na darmowe jedzenie w luksusowej resteuracji.
-idziemy tam?!
Zapytałam z uśmiechem.
-tak!wygraliśmy bilety dla wszystkich więc stwierdziłem żebyś się teraz nie objadała bo potem nie zjesz.
-dobra teraz ma to sens.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam.
Gdy każdy zjadł wyszliśmy z hotelu.
Ku naszym oczom ukazało się wielkie miasto.
Było tam zupełnie inaczej.
Było tak kolorowo.
-wieczorem gramy koncert,dostanie trochę dolarów i możemy pójść do sklepu.
Powiedział Janek.
Każdy był pozytywnie nastawiony na dzisiajesze plany.
-możemy iść do parku się przejść.
Powiedział Edmund.
-i do sklepu z płytami.
Zaproponował Szlagowski.
-przejdźmy się metrem.
Powiedział Janusz.
I tak też zrobiłyśmy bo pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy to przejechaliśmy się metrem.
Tego widoku nigdy nie zapomnę.
Było tak cudownie że jest to aż trudne żeby zapomnieć te chwilę.

Tańcz Głupia Tańcz [Częściowa Korekta] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz