Rozdział 4

8 2 4
                                    

Po upływie kilku minut, które bardzo mi się dłużyły zostało 16 minut do spotkania z osobą której nawet nie znałam. Byłam w ogromnym stresie, szybko wzięłam swoją torebkę I wrzuciłam do niej mój ulubiony błyszczyk, był to błyszczyk, który dostałam rok temu na urodziny od mojej byłej przyjaciółki. Nasze drogi rozeszły się poprzez kłótnie, która wcale nie była najgorsza kłótnią w moim życiu, ale wtedy nie wiedziałam że moja przyjaciółka okaże się kimś takim i od razu po kłótni pójdzie do innej, do tej której obgadywałyśmy wspólnie kilka dni wcześniej.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że wszystko było tylko głupim układem i sprawiało realne pozory na życzenie osoby, której już od dawna nie ma w moim życiu.

Wyszłam z pokoju i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Telefon trzymałam w prawej ręce że względu na to, że gdyby ten gość okazał się psychopatą mogłabym szybko i sprawnie zadzwonić po pomoc. Od rana nic się nie zmieniło- dosłownie nikt ze mną Nie kontaktował. Z jakiegoś powodu bardzo mnie to bolało. Spojrzałam na godzinę i poszłam do docelowego miejsca naszego spotkania, dawno nie czułam aż takiego stresu.
Jednak to był teraz najmniejszy problem, a tymbardziej na tle tego co miało się wydarzyć w swoim czasie.
Gdyby któryś z moich rodziców dowiedział się co zamierzałam zrobić, a bardziej z kim się spotkać nigdy by mnie nie wypuścili z domu.
Ale mam swoje wymówki, a oni są najbardziej naiwnymi osobami, których znam.

Do jakiegoś czasu serio tak myślałam, kiedy nie zauważyłam że to ja zajęłam ich miejsce.

Będąc już w parku, czyli w ustalonym miejscu na nasze spotkanie usiadłam na ławce, aby nie stać jak jakaś idiotka.
Było już kilka minut po ustalonym czasie, dokładniej po 22. Zastanawiałam się czy ten typ po prostu mnie nie chciał mnie nastraszyć, albo był to jakiś dzieciak że szkoły, który robił sobie żarty, jednak przez telefon brzmiał na dorosłą osobę w pełni świadomą tego co właśnie robi.

Chyba mnie nie wystawił, co?
Sprawdzałam co chwilę telefon, żeby sprawdzić czy może nie napisał czegoś lub nie próbował się do mnie dodzwonić, a zawsze miałam wyciszony telefon więc dodzwonienie się do mnie graniczyło z cudem. Już miałam odchodzić, gdy w tym momencie zobaczyłam czyjaś sylwetkę zbliżającą się do mnie.

Był to zarazem najlepszy jak i najgorszy dzień mojego życia.

Stres jaki mi towarzyszył był jednym z najgorszych, bo w końcu jak debilka zgodziłam się na spotkanie z gościem, który wiedział zbyt wiele na mój temat mimo, że tylko miał mój numer i znał moje imię. Kiedy podchodził bliżej zachował się tak jakby już mnie znał i dobrze wiedział jak wyglądam, najgorsze było to że ja nie wiedziałam dosłownie nic o nim.

I dokładnie tak było nic o nim nie wiedziałam i wątpię, że kiedyś dowiem się tego na co liczę.

-Lauren? Jezu tyle cie szukałem, czemu nie dałaś żadnego znaku?- Powiedział chłopak, który wyglądał mniej więcej na mój wiek, był wyższym brunetem z tatuażami. Jak ma swój wygląd zachowywał się całkiem kulturalnie, ale od razu mogłam zauważyć, że jest zdesperowany.
-yyy.. -zaczęłam się jąkać - Nawet nie wiem kim jesteś, skąd mnie znasz i co ode mnie chcesz, więc może najpierw ty mi to wyjaśnisz?- Zapytałam z dużą pewnością siebie, chodź wewnątrz trząsłam się że stresu i przerażenia.
- Spokojnie, mimo, że się nie znamy to jeśli tylko będziesz miała chęć i okazję mozemy to nadrobić. Mam dla ciebie pewną propozycję, ale do twojej osoby należy wybór.- Powiedział z uśmiechem na twarzy i z dziwnym przekonaniem, że od razu się zgodzę. Ale nie jestem aż taka tępa.

Your lies hurt differentlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz