Rozdział II

12 0 0
                                    

Odbywało się czuwanie. Nie mogłyśmy rozmawiać, co było bardzo trudne. Księżycowe Futro przyszła nam pogratulować.
- Gratuluję, ale pamiętajcie że podczas czuwania żadnego dźwięku. - powiedziała łagodnie
- B - powiedziała Lisi Ogon
- Żadnych dźwięków! - upomniała ją
- B! - Krzyknęła Lisi Ogon
- Ile razy mam powtarzać? -
- B-B.. BORSUKI!! - Wykrzyczała przestraszona. Nie mogłyśmy się odzywać, ale mogłyśmy walczyć, w końcu nikt nam tego nie zabronił. Ruszyliśmy ramię w ramię na borsuki. Były większe od nas, ale pokonałyśmy już jednego lisa w żłobku, a jako wojowniczki możemy o wiele więcej. Ja zaatakowałam z prawej, Lisi Ogon z lewej. Lecz zobaczyłam że biegną do żłobka. Nikogo tam nie było, ale chyba wszystkie liście je budowaliśmy. Musiałam działać. Więc ruszyłam szybko w jego stronę i zaatakowałam go, złapałam za szyję i kopałam, lecz to nie dawało efektów. Zrzucił mnie i upadłam głośno na ziemię. Nagle Obłoczna Łapa i Kwiecista Łapa zaatakowali go, i podbiegł do mnie Żołędziowa Łapa. Powinien być wojownikiem szybciej na niż ja, ale jakoś tak wyszło. Był taki.. taki idealny. Taki szybki i ładny, nie mogłam przestać patrzeć na niego, to chodzący ideał.

Obudziłam się u medyczki, ale chciałam pomóc w walce
- Dlaczego tu jestem? Przecież tylko upadłam! - spytałam
- tak, ale masz otwartą ranę w tym miejscu - powiedziała spokojnie Pajęczynowy Kwiat. Nagle wbiegł Śliski Głaz z głęboką raną, krew mocno mu leciała. Nie chciałam żeby Medyczka była na mnie zła, ale ja mam tylko otwartą ranę i jestem zdrowa, a mój przyszywany ojciec miał dużo gorzej. Uciekłam. Gdy byłam już w walce, zobaczyłam Klan Mchu walczący u boku naszego. Żołędziowa Łapa! Kilkanaście borsuków go otoczyło, nie mogłam zwlekać. Pobiegłam do niego, złapałam na kark borsuka i tym razem nie spadłam, tylko go dokończyłam
- idź po wsparcie! - krzyknęłam po mimo ciszy. Lecz zaraz, i tak rozmawiałam z Medyczką, więc to nie ma już znaczenia. Przybiegł z Polarnym Ogonem i Cedrowym Wąsem, we trójkę jakoś to szło. Zabiliśmy wiele z nich, ale duża ilość jeszcze zabijała nas. Chociaż właściwie, to nikt z naszego Klanu nie zmarł. Lecz z Klanu Mchu poległ jeden wojownik; Łopianowy Korzeń. Nad nim siedziała Milka, byli partnerami. Nagle na Milkę spadł borsuk 3x większy od niej, pobiegłam pomóc. Gdy odepchnęłam go od Milki, od razu pobiegłam do Żołędziowej Łapy, ma wprawę do wpadania w kłopoty. Nie nie nie! Prysła krew! Nagietkowa Stopa to następna ofiara śmiertelna. Gdy Księżycowe Futro to zobaczyła, pobiegła do niej i wtuliła się w jej futro. Były najlepszymi przyjaciółkami od żłobka. Miałam dość tego, że każdy po kolei będzie cierpiał, ponieważ co drugi kot umrze. Wzięłam się do roboty.

 

,,Sekret Leszczynowej Łapy"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz