ROZDZIAŁ 4

181 4 0
                                    


DIEGO

Domykam ostatnie sprawy na dziś związane z firma i zamykam laptopa. Dochodzi godzina 22:00 a ja nadal tkwię w swoim biurze, na ostatnim Pietrze wieżowca firmy Rey Estates jedną z czołowych agencji zajmujących się nieruchomościami w tym kraju, której jestem założycielem.

Podchodzę do ściany ze szkła, przez którą roztacza się piękny widok na miasto, które nocą nabiera nowego, lepszego charakteru. Od zawsze lubiłem pracować nocą. Wtedy czuje się kurwesko odprężony i nikt nie zawraca mi ciągle dupy. Stoję tak z rekami w kieszeniach i jedynie, o czym teraz myślę to mała blondynka, która pewnie teraz przekracza próg mojego domu.

Idę do biurka i wyciągam z szuflady kopertę, a z niej zdjęcia panny Milewicz i kurwa.. jeśli mój kutas tak reaguje na nią przez samo patrzenie na jej zdjęcia to, co będzie, gdy już spotkamy się twarzą w twarz? Będę musiał się opanować by nie przerzucić ją przez ramie i zanieść od razu do mojej sypialni..chociaż?  Jeśli nie będzie posłuszna to niewykluczone, że takie ruchy z mojej strony będą nieuniknione.

 Niestety nasze spotkanie będzie musiało jeszcze poczekać, bo musze załatwić jeszcze kilka spraw, przy których będę musiał pobrudzić sobie ręce. Zanim jednak opuszczę biuro muszę wiedzieć czy przesyłka dotarła na miejsce. Wykręcam numer Ola:

- Na miejscu?

- Na miejscu.

- Są problemy?

- Jakby to ująć..

Tu Olo na chwile milknie.

- Kurwa Olo pierwszy raz rozmawiamy? Mów do chuja..

- Ugryzła mnie.

-Że co?

Przez ułamek sekundy powstrzymuje śmiech, gdy próbuje sobie to wyobrazić. Mała blondynka uczepiona zębami w prawie dwa razy większego od siebie Ola.

-Ehh..w każdym razie jest u siebie, tzn. w pokoju, który jej przygotowano.

- Dobrze. Powiedz Matyldzie, żeby się nią zajęła i mówi jej tylko to, co ustaliliśmy. Tylko niech uważa, skoro to taki agresywny okaz.

- Robi się.

- Aha, Olo?

Nie mogę się powstrzymać.

- Tak?

- Może zrób sobie badania. A co jeśli to jadowity gatunek?

I tu rozłączam się.

Oj Aniu Aniu, obyś nie próbowała ugryźć mnie, bo to wbrew naturze, by mała blond owieczka próbowała zaatakować wilka.
Z tą myślą zakładam marynarkę i wychodzę z biura, by uświadomić pewnemu fagasowi, kto w tym mieście pociąga za sznurki.

***

ANA

Chwilę wcześniej.

Wchodząc do środka tej wielkiej posiadłości nie docierało do mnie, że od teraz ma to być mój nowy dom. Dom. Właściwie lokum, w którym aktualnie chcą mnie trzymać, bo domem to ja mogę nazwać mój ukochany domek nad jeziorem na Mazurach gdzie się wychowałam i gdzie zmarła moja kochana mama. Niestety kojarzy mi się również z ojcem alkoholikiem. Ale to inna historia.

Wracając do mojej pojebanej sytuacji, w której się znalazłam. Gdy przekroczyliśmy próg zaczęłam panikować. 

- Idź przed siebie.

Odezwał się Łysy.

Przeszłam kilka metrów i gdy kątem oka zauważyłam, że ten łysol nie zamknął drzwi za nami, wrzuciłam wsteczny i biegiem ruszyłam do wyjścia. Dlaczego? Nie wiem. Jakiś instynkt? Przecież przyjechałam tu z własnej woli..no może nie koniecznie z własnej, bo zmuszona szantażem.

Oczy WilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz