45

29 9 9
                                    

To była taka specjalna liczba
Jakby granica wszystkiego

Chłód szkła, którego dotykały bose stopy
Gdy ekran wyświetlał niebieskie cyferki

"45"

O tym marzyłem podczas bezsennych nocy
Jakby numery równały się szczęściu
Jakby te dwa znaki sprawiały, że będę piękny

Były jak
Jak co?
Nieokreślony kanon czegoś, czego nie umiałem zrozumieć
Bo w końcu miałem tylko dwanaście lat

Czerwona bluza zawsze była jakaś zbyt opięta

Nienawidziłem mojej przyjaciółki
Za to, że jest taka idealna
Idealna?
Tak
Bo miała niedowagę...

"45"

Myślałem o tym zbyt często
Dwie cyfry zmieniły mi życie
Było pięćdziesiąt
Pięćdziesiąt pięć
Sześćdziesiąt
Ale NIGDY...

"45"

Płakałem, patrząc w czerwone białka oczu po drugiej stronie lustra
DLACZEGO MI TO ROBISZ?!
DLACZEGO JESTEŚ TAKI... TAKI... TAKI...
No właśnie - jaki?

Sam nie wiedziałem, kim byłem.

Już nie noszę tej czerwonej bluzy
Na myśl o niej przebiegają mnie dreszcze
Leży wciśnięta wgłąb szafy
I czeka na kolejną szansę
Ale nie dam szansy tej bluzie
Dopóki nie dam jej sobie
Dopóki nie zrozumiem, że 45 to za mało

Czterdzieści pięć kilogramów czystej rozpaczy
Małego chłopca, który zapomniał, jak kochać swoje ciało

emocjonalnie nieidealni [tomik wierszy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz