Minął tydzień.
Ten tydzień był zupełnie normalny, zazwyczaj długo spałam, potem się myłam i jadłam śniadanie obiad bla bla bla bla wiadomo nudziłam się.
Jest poniedziałek, postanowiłam wybrać się na spacer. Andy był temu przeciwny, ale się zgodził pod warunkiem że pójdzie ze mną. Martwi się o mnie, ale bez przesady jestem pełnoletnia poradzilabym sobie.
Wyszliśmy.
- Emily...
- Tak?
- Możesz mi teraz wszystko powiedzieć, dlaczego chciałaś się zabić? Emily tylko proszę o szczerość.
- Andy...nie jestem w stanie jeszcze ci o tym opowiadać, ale mogę ci powiedzieć przez kogo.Popatrzyłam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
- Tak...tak...wiem ze to głównie przeze mnie. Co mogę zrobić żeby cię pocieszyć?
- Nic...moja psychika juz jest zrujnowana. Nawet najlepszy psycholog mi nie pomoże.
- Brakuje ci czegoś w życiu, ja to wiem.
- Skoro jesteś taki mądry, powiedz mi co?Andy zatrzymał się, jego duże błękitne oczy spoczęły na moich.
- Miłość ci pomoże Emily.
- Co sugerujesz?
- Musisz się zakochać.
- Miłość nie przychodzi tak łatwo.
- Ja juz swoją znalazłem.Przygryzł dolną warge, a jego wzrok powędrował na moje usta. Przybliżył się.
- Andy...nie
- Emily...nawet nie wiesz jaki to jest ból nie całować cie...nie przytulać, dotykać, słyszeć twojego serce, budzić się przy twoim pięknym ciele. Codziennie patrzeć jak przechodzisz obok mnie, a ja nie mogę cię pocałować. Ja juz nie wiem co mam zrobić, ale nie odpuszczę. Kocham cię najbardziej na świecie i będę walczyć o Twoje serce.Wróciliśmy do domu w ciszy. Widziałam w Andym złość. Coś od środa nie pozwalało mi go kochać, za bardzo boje się ze będę cierpiała. Jestem idiotką...
Była już noc, zrobiłam sobie kolacje i zaczęłam iść do "swojego" pokoju. Po drodze zobaczyłam jak Andy ogląda coś w telewizji.
Cicho powiedziałam
- Dobranoc
Nic nie usłyszałam. Poszłam po schodach na górę. Weszłam do pokoju i od razu poczułam na policzkach ciecz. Zaczęłam płakać. Oparłam się o ścianę.
Po paru minutach usłyszałam kroki. Zapewne Andy. Szybko wskoczyłam pod kołdrę i zaczęłam udawać ze śpię.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju, jednak nadal miałam zamknięte oczy. Delikatnie uchyliłam jedno oko żeby upewnić się ze to nie ktoś inny jak Andy. Nie miałam się czego przejmować to był on. Podszedł do mojego łóżka. Chyba zauważył ze płakałam, bo zapomniałam zmyć makijaż i zostały czarne ślady.
Patrzył się na mnie przez kilka minut. Potem wyszeptał
"Dobranoc księżniczko"
Wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi. Znowu poczułam coś mokrego na policzku. Nie wytrzymałam.
- Andy!