Rozdział 1

20 2 0
                                    

Każda nastolatka ma czasem ochotę po prostu zniknąć. Zaszyć się w swoim łóżku z słuchawkami na uszach i zagłębiać w fikcyjny świat książek, który zapewnia jej ucieczkę i poczucie ulgi. Ja też jestem tą nastolatką. Kocham książki do tego stopnia, że tracę połączenie z rzeczywistością. To niepokojąco przyjemne uczucie być chociaż przez krótki czas kimś innym. Czasem mam wrażenie, że wraz z kolejnymi stronami zmienia się moja osobowość. Wydaje mi się to fascynujące i przerażające zarazem. Moje życie z pozoru może wydawać się perfekcyjne, ale w rzeczywistości wiele brakuje mu do ideału. Nigdy jednak nie sądziłam, że pojawienie się w nim tej jednej osoby, zamieni je w koszmar na jawie.

Delikatne i przyjemne promienie słoneczne zaczęły muskać moje policzki, więc odruchowo zaczęłam powoli się rozbudzać. Moje zmysły stopniowo zaczęły odzyskiwać kontrolę nad ciałem i umysłem. Podświadomie czułam, że coś jest nie tak. Pierwszą czerwoną lampką, która zapaliła się w mojej głowie, był odgłos odbijających się od zatoki fal. Znałam ten dźwięk bardzo dobrze, bo w dzieciństwie dziadkowie często zabierali mnie do portu. W drugiej kolejności poczułam pod sobą twardą i dość wilgotną powietrznię. To zdecydowanie nie było moje łózko. Jednak najgorszy w tym wszystkim był ostry i kłujący ból przeszywający całe moje ciało. Głowa pulsowała mi w skroniach niesamowicie mocno, co nasiliło się jeszcze bardziej, kiedy próbowałam otworzyć oczy. Powoli i jak przez mgłę zaczęłam skanować wzrokiem otoczenie. Jedno było pewne. Byłam w totalnej dupie. Jednak w nawet najgorszych snach nie przewidziałam tego, co odkryję zaraz.

Uświadamiając sobie, że jestem na jachcie jakiegoś obcego człowieka, zerwałam się na równe nogi. Nie była to moja najlepsza decyzja, bo automatycznie przed moimi oczami pojawiły się mroczki i z impetem runęłam na podłogę jak bohaterka kreskówki. Przeklęłam w myślach. Moje ciało już wyglądało jak obity worek treningowy. Starałam się myśleć rozsądnie, nie panikować i przede wszystkim uczyć się na błędach. Dlatego tym razem powoli i delikatnie ponownie spróbowałam się podnieść. Sukces. Zdezorientowana zaczęłam analizować, jakim cudem się tu znalazłam i co ja najlepszego odwaliłam wczorajszego wieczoru. Mimowolnie przeniosłam dłoń na swoją sukienkę i ku mojemu przerażeniu poczułam dziwną ciecz, która kleiła się przez materiał do mojego lodowatego ciała. Proszę, żeby to był po prostu pot. Proszę. Modliłam się w myślach. Przymknęłam oczy na sekundę, wzięłam głęboki wdech i odnalazłam wzrokiem coś, czego nie chciałam widzieć.

- Kurwa – wyrwało mi się niechcący.

Nerwowo zaczęłam szukać wokół siebie torebki, którą miałam wczoraj ze sobą. Moim oczom zaczęło ukazywać się coraz więcej śladów krwi na drewnianej podłodze, co tylko wpędzało mnie w jeszcze większe przerażenie i nakręcało panikę. Zlustrowałam wzrokiem swoje ciało, ale nie dostrzegłam żadnych obrażeń. Do kogo należy ta pieprzona krew, skoro ja nie mam nawet żadnych ran? Brakowało naprawdę niewiele, żebym dostała tu i teraz ataku paniki. Nie takie sytuacje do tego doprowadzały, więc nie byłabym jakoś bardzo zdziwiona. Ostatnio miałam coraz większe problemy z ogarniającym mnie lękiem.

Jest. Łapczywie chwyciłam małą torebkę w dłoń i wyciągnęłam z niej telefon. Przyłożyłam palec i odblokowałam wyświetlacz. Nic dziwnego, że panowała tu taka niepokojąca cisza. Jest pierdolona czwarta nad ranem! Miami o tej porze powoli pogrąża się w głębokim śnie po całonocnych imprezach.

Zdenerwowana do granic możliwości ruszyłam przed siebie z trudem ignorując obolałe ciało. Kipiałam złością i strachem jednocześnie. Nie wiedziałam co ja tu robię, co się stało ani do kogo należy ten przeklęty jacht. Moja dezorientacja narastała z każdą chwilą. Postanowiłam jak najszybciej stąd uciec i wrócić do domu, a potem wygarnąć Olivii i Noah, którzy pewnie byli temu wszystkiemu winni. Tak. Dokładnie taki jest plan. W końcu to właśnie z nimi spędzałam wczorajszy wieczór. Czułam, że wejście do jakiegoś szemranego klubu na podrobione przez Ethana, brata mojej przyjaciółki, dowody właśnie tak się skończy. Ostrzegałam ich, ale jak zawsze zaczęli mi wytykać, że zamykam się na świat po zerwaniu z Collinem. Pieprzenie. Przyjaciele, chociaż chyba nie mogę ich tak nazwać, tak bardzo mnie nie znali, że nawet nie zauważyli, że w ogóle mnie to nie boli. Bardziej zdenerwował mnie fakt, że kutas mnie zdradził. Co gorsze z najbardziej pustą dziewczyną w tej szkole. Ashley Weston, szkolna celebrytka, która zmieniała chłopaków częściej niż majtki. Na samą myśl zrobiło mi się niedobrze. Czekam na dzień, w którym w naszej szkole nikt już nie będzie chciał tknąć jej palcem i w końcu przeniesie swoje poniżające próby uwodzenia poza mury tej budy. Perspektywa spokoju wydawała się niesamowicie ekscytująca.

Destiny (nowa wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz