Zaczęłam iść w kierunku wind, kiedy tylko Erin kazał mi wracać do hotelu. Stając przed jedną kliknęłam guzik, by przywołać ją na piętro.
Moje skronie od samego rana pulsowały w nieprzyjemny sposób, lecz w tej chwili sprawiły, że skuliłam się na jasnej wykładzinie łapiąc mocno za nie opuszkami palców.
— Poliżesz to? — zapytał mężczyzna siedzący naprzeciwko mnie, za przezroczystą barierką.
Trzymał w lewej dłoni moje zdjęcie, gdzie byłam ubrana w krótką czarną sukienkę z głębokim deloktem, a moje czarne włosy upięte były w kucyka.
— Mam polizać swoje zdjęcie? — dopytałam zaskoczona.
Spojrzałam wtedy w bok na stojącego przy kotarze Erina, który pokiwał powoli głową.
Chciałam płakać wyciągając język w kierunku fotografii, ale nie mogłam, bo Erin byłby zły jeszcze bardziej.
— Vesa! — przywrócił mnie krzyk nieopodal mnie.
Uniosłam głowę widząc jak chłopak z dachu podbiega do mnie.
— Wszystko dobrze? Chcesz wody? — pytał łapiąc mnie za ramię i pomagając mi się podnieść.
Spojrzałam w jego piwne oczy widząc przerażenie. Chciałam zobaczyć coś podobnego w oczach Erina, chciałabym aby to był on, a nie ten chłopak.
— Jest dobrze, zaraz mi przejdzie. — próbowałam go odepchnąć, ale mocniej złapał mnie pod ramię unosząc w górę.
— Chodź, usiądziesz w mojej garderobie.
— Nie. Nie mogę, muszę jechać do hotelu... — próbowałam tłumaczyć, gdy moje nogi znowu zaczęły się osuwać.
Chłopak nie wysłuchał mnie łapiąc jeszcze mocniej, prawie z całej siły. Poprowadził nas przed siebie. Doszliśmy w szybkim tempie pod jedne z wielu drewnianych drzwi z podpisem. Otworzył je i pomógł mi wejść do środka, gdzie usiadłam na czarnym fotelu łapiąc oddechy.
— Zaraz mi przejdzie i sobie pójdę. — odparłam patrząc w jego brązowe tęczówki.
Nie odpowiedział mi jedynie patrząc na mnie. Wyglądał jakby wyczekiwał czegoś, jakbym była mu coś winna i właśnie na to czekał.
— Nie nosisz soczewek na próby? — zapytałam nagle analizując wciąż jego oczy.
— Nie Vesa, nikt na próbach nie wygląda tak jak na koncertach.
Wydawało mi się to dziwne, bo ja musiałam chodzić w strojach, makijażu, soczewkach, biżuterii i absurdalnych dodatkach niemal bezprzerwy. Erin bał się, że ktoś zobaczy mnie w złym stanie i zrobi mi zdjęcia, dlatego kazał mi nie wychodzić z roli Vesy. Nigdy.
Zza ściany mogliśmy zacząć słyszeć basy, a po chwili melodie piosenki, którą puszczali na scenie testując dźwięki. Podwinęłam palce u stóp oraz zagryzłam dolną wargę wstrzymując łzy w oczach.
Chłopak nieoczekiwanie ukucnął przed fotelem kładąc swoją dłoń na moim odkrytym kolanie. Jego pierścionki na palcach połaskotały zimnem moją skórę.
— To twoja piosenka. — powiedział marszcząc ciemne brwi jakby w zrozumieniu. — Jest piękna. — dodał.
Wywróciłam oczami wzdychając przy tym po czym odpowiedziałam mu:
— Ta piosenka była piękna, dopóki nie musiałam śpiewać jej tysiące razy, wtedy jej znaczenie zmieniło się tylko w słowa.
Jestem Vesa, może już słyszałeś. Moje imię miłością będę dążyć, stworzyłam je by ukryć stare, bo rana na nim wystaje.
Gdy byłam na dnie, usłyszałam twoje imię i nagle zaczęłam mieć motyle. Niebieską róże zawsze noszę, by ukryć nią moje fobie.
Oboje usłyszeliśmy tekst, który nie brzmiał tak samo jak kilka lat temu, gdy pisałam go na dachu hotelu w samotności.
— Sama ją napisałaś? — zapytał brunet.
— Napisałam wszystkie swoje piosenki. — potwierdziłam, po czym dodałam smutniejsza: — I wszystkie stały się bezwartościowe. Gdy powtarzasz coś bezustannie nie czujesz już tego. Gdy karzą ci śpiewać z czystą tonacją a nie emocjami, przestaje być to tym czymś.
Łza zakręciła się w moim oku na te słowa. Dopiero zdałam sobie sprawy, że nigdy nie czułam swoich piosenek tak samo jak podczas pisania ich. Ja po prostu wypowiadałam głośno litery łączące się słowa.
— Śpiewasz z playbacku, prawda? — gdy usłyszałam to pytanie w jednej chwili zamarłam przełykając ciężko gule jaka narosła w moim gardle.
Jeśli Erin się dowie, że on wie, już nigdy nie będę jego gwiazdeczką.
SWBHORLEY
CZYTASZ
Vesa
RomanceKazał jej śpiewać, więc śpiewała. Kazał jej tańczyć, więc tańczyła, lecz nigdy nie kazał jej zakochiwać się w sobie, a mimo to ona upadła dla miłości.