deux

34 5 9
                                    

Obudziłem się wraz z dźwiękiem budzika. Przetarłem dłonią twarz wstając z łóżka. Impreza zaczynała się o 18 więc miałem równa godzinę na ogarnięcie się. Podszedłem do szafy wyciągając z niej czarną koszulę i szersze garniturowe spodnie. Poszedłem do łazienki aby się przebrać. Wróciłem do pokoju siadając przy toaletce. Ułożyłem włosy następnie spsikując je lakierem. Nałożyłem korektor pod oczy i brodę następnie pudrując twarz. Nałożyłem jasnobrązowy cień na powieki dorabiając delikatne kreski w podobnym kolorze. Na środek ust nałożyłem czerwoną pomadkę delikatnie rozklepujac ja palcem. Założyłem dodatki zabierając tylko najpotrzebniejsze mi rzeczy. Kiedy wszedłem do kuchni wyciągnąłem z lodówki schłodzone whisky ktore obiecywałem młodszemu. Założyłem buty po drodze upewniając się, że zostawiłem kotom picie i jedzenie po czym wyszedłem dokładnie zamknąłem drzwi.

Po trzydziestu minutowym spacerze byłem pod domem Hwanga. Za każdym razem jak tu przychodziłem, byłem w szoku mimo, że odwiedzałem go na prawdę często. Jego mieszkanie miało co najmniej 4 piętra plus piwnicę w której znajdowało się mini kino. Miał masę korytarzów i tysiące pokoi w których zawsze się gubiłem. Podszedłem do bramy przykładając palec do czujnika a ona po chwili się uchyliła i mogłem wejść do środka. Ta brama działała jak blokada telefonu na linie papilarne, i to dosłownie, ale oczywiście nie każdy miał takie możliwości jak ja. Zadzwoniłem do drzwi które po chwili się otworzyły a ja ujrzałem w nich już delikatnie najebanego Hyunjina.
- Jinnie, jest dopiero osiemnasta dziesięć a ty już się nawaliłeś? - spytałem wchodząc do środka krótko go przytulając.
- Tak wyszło. Dobra masz moje whisky?
- Oczywiście że mam, ja bym nie miał? - podałem mu butelkę.
- Ciepłe.
- No wybacz, moje ręce nie mają funkcji chłodzenia alkoholi. - zaśmiałem się idąc z nim do kuchni.

Było już większość osób które zostały zaproszone, był już nawet piegowaty z jego przyjacielem. W mieszkaniu zdążyło już zrobić się duszno przez co rozpiąłem kilka pierwszych guzików mojej koszuli. W całym budynku było już czuć zapach potu, wymieszanego razem z alkoholem, papierosami i kilkunastoma męskich i damskich perfum.

W kuchni na Hwanga czekał już Felix który wyglądał na nawalonego bardziej niż brunet. Szturchnalem chłopaka ramieniem.
- Co mu dałeś? - szarpnąłem do jego ucha.
- Nic, sam wziął wódkę i wypił całą z gwinta. - wzruszył ramionami. - Wiesz, dla mnie to lepiej. - uśmiechnął się. - Co ci polać?
- Obojętnie. - przytaknął nalewając naszej trójce do kieliszków whisky. - A gdzie macie wiewiorowatego? - spojrzałem na Felixa.
- KURWA FAKTYCZNIE PRZECIEZ DO LAZIENKI POSZEDL I JUZ GO NIE MA. JISUNGIEEEEEEEE. - krzyknął po czym poszedł szukać blondyna.
- Nieźle się najebal w ciągu 20 minut. Na twoim miejscu bym się obiawal co będzie później. Gorzej, jak zaciągnie cię do łóżka. - stwierdziłem wypijając swój trunek a brunet od razu po tym uzupełnił kieliszek.
- Mi to pasuje.
- Hwang, oni nie są nawet pełnoletni...
- No i?
- No i to że właśnie powiedziałeś że mógłbyś się przespać z 17 letnim chłopakiem.
- Mógłbym, gdyby sam tego chciał. - powiedział a ja tylko przytaknalem.

Razem z Hwangiem siedzieliśmy w kuchni popijając whisky. Kiedy nam się skończyło stwierdziliśmy, że to idealny moment aby iść potańczyć. Zaciągnąłem młodszego na parkiet ruszając się w rytm muzyki. Złapalem bruneta za rękę obracając go kilka razy a on niefortunnie się wywalił.
- O kurwa, pierdolnął. - powiedziałem po czym chłopak wstał trzymając się za plecy.
- Ja pierdole jebło mi coś w plecach debilu, co jak nie będę mógł chodzić? BOŻE PRZECIEZ JA UMRE!!! - krzyknął po czym zaczął płakać. - JA UMIERAM! PRZEZ CIEBIE! TAK SIE KOŃCZĄ TWOJE POMYSLY!
- Hyunjin dramatyzujesz, nic ci przecież nie jest, będziesz chodził normalnie. - poklepałem go po ramieniu.
- Jesteś tego pewny? - zapytał przecierając dłonią swoje oczy.
- Tak.
- No dobrze, zaufam ci...ALE TERAZ JA MUSZE WYWALIC CIEBIE! - skoczył na mnie a ja wylądowałem na parkiecie.
- Ała...?
- Teraz jesteśmy kwita. Wstawaj i nie pierdol tańczymy. - wykonałem polecenie ponownie ruszając się w rytm muzyki. Po chwili dołączył do nas piegowaty który zaczął biegać wokół nas i odwalać jakieś dziwne ruchy.
- CO WY TACY SZTYWNIACY, BAWMY SIE. - chłopak stanął na głowie próbując się na niej zakręcić. - ŁUUUUUUUUUUUUUUUU
- Felix, gdzie zgubiłeś Jisunga? - spytałem, gdy zauważyłem że nie ma z nim blondyna.
- Dalej siedzi w łazience i mówi że wyjdzie jak impreza się skończy.
- Dobra, ja go wyciągnę. - zostawiłem przyjaciół i siekrowalem się do łazienki.

Blondyn wybrał łazienkę, której dosłownie nikt nie używał. Wszedłem do środka i usłyszałem ciche pociąganie nosem.
- Jisung? Jesteś tam? - spytałem podchodząc do jednej z kabin.
- Nie, nie wyjdę stąd. Zostawcie mnie w końcu.
- Posłuchaj, chce tylko porozmawiać. - podszedłem bliżej, kiedy byłem już pewny gdzie siedzi. - Wpuść mnie proszę. - powiedziałem łagodnym głosem a drzwi się otworzyły. Wszedłem do środka i ujrzałem niskiego blondyna siedzącego w kącie. Chłopak przytulał swoje kolana co jakiś czas pociągając nosem. Kucnąłem przed nim i położyłem dłoń na jego ramieniu na co on podniósł głowę. Jego oczka były całe zaszklone i czerwone a twarz delikatnie opuchnięta.
- Czego tu chcesz? Nie możesz po prostu bawić się z innymi? - powiedział przecierając rękawem koszuli oczy.
- Nie, nie mogę bo nie ma tam wszystkich. Brakuje ciebie Jisung.
- A co ci tak na mnie zależy? Każdy ma mnie gdzieś więc czemu ty nagle się mną interesujesz?
- Posłuchaj, chce żeby każdy dobrze się bawił a nie siedział w łazience i płakał więc powiedz mi proszę, co się stało. Postaram ci się pomóc dobrze? - posłałem mu ciepły uśmiech a chłopak się chwilę zastanawiał. Pociągnął nosem po czym spojrzał na mnie.
- To zbyt głupie aby ci to mówić.
- Nie jest głupie, skoro sprawiło że płaczesz. - pogladzilem delikatnie jego ramię. - A może po prostu potrzebujesz przytulasa? - spojrzałem na niego a on po chwili przytaknął.

Wyciągnąłem do niego ręce czując, jak młodszy niepewnie sie do mnie przytula. Owinąłem dłońmi jego talię gładząc go po plecach. Jego drobniejsze ciało delikatnie się trząsło a przy swoim uchu mogłem usłyszeć ciche szlochanie. Po dłuższej chwili Jisung zaczął się uspakajać i powoli odsunął się ode mnie.
- Dziękuję. - powiedział cicho na co ja się uśmiechnąłem.
- Więc, teraz powiesz mi co się stało?
- Po prostu boje się dużych tłumów ludzi, nie chciałem tu przychodzić. Felix mnie zmusił...
- To nic złego że sie boisz Jisung, ale umówmy się tak. Ja, będę do końca imprezy cały czas obok ciebie więc na pewno wszystko będzie dobrze i nic ci się nie stanie, a ty spróbujesz się dobrze bawić, okej? - chłopak przytaknął.

Wstałem i wyciągnąłem do niego rękę aby pomóc mu wstać. Wyszliśmy z łazienki kierując się do kuchni.

———————
ostrzegam, że w następnym rozdziale pojawi się scena 18+

mam nadzieję że dotychczas podoba wam się książka bo potem trochę się porobi

miłego czytania!

słowa: 1036

accident ☆ minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz