- Witaj Isabello. Witaj...
-Lily - podałam dłoń mężczyźnie, który wraz ze swoją (jak mniemam) żoną podszedł do naszego stolika. Był wysoki, dobrze zbudowany i ubrany w czarną marynarkę oraz krawat i białą koszulę. Myślę, że miał około czterdziestu kilku lat. Kobieta stojąca obok niego ubrała czerwoną sukienkę i przyozdobiła ciało perłową biżuterią. Na nogach miała wysokie i pewnie drogie szpilki.
Para zajęła miejsce przy stoliku i zamówiła sobie od razu po drinku.
- Jak biznes Iso? Ah... zapomniałem po co nas tu ściągnęłaś. Chcę ci uświadomić, że byliśmy właśnie na dużym przyjęciu u mojego przyjaciela, więc mam nadzieję, że masz dla nas dobrą propozycję - odezwał się mężczyzna a ja od razu pożałowałam, że ciocia nie uprzedziła mnie wcześniej o charakterze tego człowieka.
Okazało się, że nazywał się Alonso Rodriguez (brzmi jak jakaś włoska mafia, nie?). Później przekonałam się także, że był on człowiekiem chamskim, niekulturalnym względem kobiet (nawet własnej żony) oraz aroganckim. Miał też dużo pieniędzy. Któż by się spodziewał...
Kolacja skończyła się koło dziesiątej w nocy. Dowiedziałam się na niej wiele informacji, o których nie wiem czy chciałam wiedzieć. Na przykład to, że ciocia miała poważne problemy finansowe, oraz to, że sklep prawie upadł.
Żona Rodrigueza była jakąś aktorką albo może piosenkarką...? Zapomniałam. Nie ważne. W każdym bądź razie potrzebowała sukni w której pójdzie gdzieś tam. Mają tam być media i jak ona się pokaże w tej sukience, to może ludzie zainteresują się projektantem tej sukini i zgłoszą się do cioci.
Plan był prosty: stworzyć cudowną i wystrzałową sukienkę, w której ludzie się zakochają.
Dobra, plan wcale nie był prosty.
***
Nie mogłam zasnąć już od dobrych kilku godzin. Myślami wciąż byłam na tej głupiej kolacji. Co niby mamy teraz zrobić? Ciocia poinformowała mnie, że materiałów także nie pozostało jej wiele. Nie wiem co ona z nimi zrobiła. Używała jako firanek, czy co?
Wysunęłam się spod kołdry i spięłam włosy w kucyka. Nie myśląc zbyt dużo wymknęłam się cicho z pokoju. Zgarnęłam jeszcze szybko słuchawki i telefon ze stolika nocnego i wsunęłam swoje białe tenisówki na stopy. Kochałam nocne spacery. Były takie wyzwalające, oczyszczające i po prostu mogłam się wyciszyć. Mam nadzieję, że ciocia i tym razem się nie obudzi. Praktykowałam nocne wymykanie się już parę dobrych lat i wciąż spała jak zabita. Cóż, jednak ma geny te same co moja matka.
Wyszłam z domu i zastanowiłam się, gdzie tym razem mogłabym pójść. W końcu zdecydowałam, że odwiedzę boisko piłkarskie przy jednej z Rzymskich szkół. Szłam uliczką, którą oświetlały jedynie psujące się latarnie. Na słuchawkach leciała moja ukochana piosenka; Skin and bones. Było idealnie.
Wzdrygnęłam się, kiedy moim ciałem wstrząsnął podmuch wiatru. Czyli jednak cienka bluza nie wystarczała na nocną włoską pogodę.
Kiedy dotarłam na miejsce usadowiłam się na trybunach i zwinęłam w kulkę. Włączyłam telefon i postanowiłam nagrać głosówkę do Kayli, mojej przyjaciółki. Teoretycznie, chyba nie powinnam mówić o tym komukolwiek. Ale z drugiej strony, kto niby mógł usłyszeć mnie tu, w takim miejscu i to o trzeciej w nocy? A Kayli ufałam w stu procentach.
Opowiedziałam jej o wszystkim. O problemach cioci, o tym jak ja się z tym czuję, o planie na odratowanie firmy i o tym jakie Włochy są cudowne. O tym ostatnim już wiedziała, bo mówiłam jej to za każdym razem kiedy tu przyjeżdżałam, ale cóż, musiała znów o tym posłuchać. W końcu wybrała sobie mnie za przyjaciółkę.
- No, przyznam szczerze, że mnie zaciekawiłaś tą historyjką... - usłyszałam męski głos za swoimi plecami i o mało nie podskoczyłam na plastikowym krześle. Odwróciłam się i zobaczyłam, że stoi za mną wysoki chłopak, mniej więcej w moim wieku. Miał brązowe włosy a ubrany był w czarną bluzę i spodenki. Pod pachą miał wciśniętą czarną deskorolkę.
- Mamusia cię nie nauczyła, że nie podsłuchuje się rozmów innych ludzi? - rzuciłam opryskliwie, mając nadzieję, że tajemniczy osobnik się ode mnie odczepi. Nie potrzebowałam towarzystwa.
- Powiało chłodem. Co tu robisz o trzeciej w nocy? Przecież jesteś jeszcze taką małą, bezbronną dziewczynką...
Ale on mnie zaczynał irytować! Dlaczego ja tu w ogóle jeszcze siedzę? Powinnam wracać, robiło mi się już zimno.
Nie odpowiadając na jego pytania wstałam z krzesła. Kiedy próbowałam go wyminąć, ten idiota zastawił mi drogę, przez co zderzyłam się z jego klatką piersiową. Pachniał... wodą kolońską.
- Odwal się... - mruknęłam i znów starałam się obok niego przejść. A on znów swoje. Tym razem nie wytrzymałam. Pchnęłam go a kiedy on nawet nie zareagował, złapałam go za ramię i potrząsnęłam nim. - Mógłbyś się łaskawie przesunąć? Mam wystarczająco dużo problemów, nie potrzebuję kolejnego.
- Jeju, co to za nerwowość? ,,Mamusia nie nauczyła, że powinno się być uprzejmym dla innych?'' - przedrzeźnił mnie chłopak.
Nie. Wytrzymam. Z. Nim.
- No przesuń się! - wrzasnęłam w końcu, chyba trochę za głośno.
- Spokojnie, spokojnie - powiedział, ale w końcu odrobinę się ruszył.
Ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Włączyłam z powrotem muzykę i założyłam słuchawki na uszy. Chwilę później zobaczyłam, że obok mnie się coś porusza. Spojrzałam w prawo i co się okazało? Oczywiście, że ten dureń za mną pojechał, na tej swojej deskorolce. Obiecuję, że jeżeli nie przestanie, to mu ją w końcu złamię.
- Jeżeli już słuchasz muzyki przy ludziach, to puść ją na fula a nie na słuchawkach - usłyszałam jego głos pomiędzy śpiewem Billie Eilish.
- Zaraz to ja na fula ci przywalę - mruknęłam.
Chłopak już się nie odzywał, ale szczerze, irytowało mnie już samo jego towarzystwo. Odprowadził mnie pod same drzwi domu ciotki.
- Dobranoc.
Zdziwiło mnie, że umiał powiedzieć cokolwiek, co nie byłoby chamskie, ironiczne bądź idiotycznie głupie. Chwilę później przekonałam się, że nie, jednak nie umiał.
- Kurdupelku - dodał bowiem, na sekundę przed tym jak zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam że i lista moich problemów i lista wybawień wydłużyła się właśnie o jeden punkt.
![](https://img.wattpad.com/cover/334147302-288-k205023.jpg)
CZYTASZ
Było ciepłe lato
Storie d'amoreOpowieść o letniej, nastoletniej miłości, która zakręci wam w głowie! Lily to zwykła 17-latka, która wyjechała na wakacje do Włoch. James to chłopak, który nie zna pojęć takich jak: miłość, dobroć i szczery uśmiech. Na pierwszy rzut oka nic ich nie...