Sasha

280 46 51
                                    

29.02.2004 Niedziela

Igor nie przyszedł dzisiaj do mnie.

Nie odezwał się słowem, nie zadzwonił, nawet nie napisał durnego SMS-a.

Nic.

Żadnego znaku życia.

Chyba jest naprawdę wściekły.

Na pewno jest wściekły, ale ja też mam prawo być zła.

Wie dobrze, że nie lubię, gdy gada z Sarą. Nie może po prostu urwać z nią kontaktu. Wyprosić jej z klubu. Wybrać mnie?!

Nie, on woli, abym jej unikała!

Chce mi się krzyczeć i płakać ze złości!

Późny wieczór

Już byłam gotowa wywiesić białą flagę.

Trzymałam telefon w dłoni, pisząc długi na ponad dwieście słów MMS, dlaczego zachowuje się jak gówniara, ale akurat w tej samej chwili wpadła do kamienicy Patrycja, która nie omieszkała mi wspomnieć, że jej współlokatorka widziała wczoraj Igora w klubie z Sarą.

– Ale co dokładnie mówiła ? – Dopytywałam, próbując ukryć zazdrość, chociaż żal do mojego chłopaka z każdą sekundą się powiększał. Upiłam duży łyk czarnej kawy. Nienawidzę takiej, ale jej gorzko-kwaśnawy smak trochę równoważy cierpkość mojego życia.

– Zapytała tylko, czy już nie jesteście parą – zrobiła dramatyczną pauzę. – A gdy odpowiedziałam, że jesteście razem, mocno się zdziwiła, ale nie chciała powiedzieć mi nic więcej.

– To o niczym nie świadczy – brzmiałam dużo pewniej, niż się czułam. – Igor i Sara znają się prawie całe życie, pewnie po prostu dobrze się bawili.

Słowami starałam się ratować mój rozpadający się związek. Siostra jednak nie dała się zwieść, przyglądała mi się ze zmartwioną miną, ale widziałam trochę satysfakcji w jej oczach. Może miała rację, tyle razy, tyle osób ostrzegało mnie przed Igorem, a ja jak mucha do światła leciałam na niego, nie bacząc na nic.

01.03.2004 Poniedziałek

Igor nadal się nie odezwał, ja nie zrobię tego pierwsza!

Napisałam już chyba ze sto SMS-ów, ale ani jednego nie wysłałam. Nie ulegnę, to nie ja zawiniłam w tym wszystkim.

Chociaż łzy cisną mi się do oczu, gdy tylko o nim pomyślę, a że myślę o nim w kółko, to wyglądam, jak wyglądam.

Po prostu duma nie pozwala mi się odezwać, ale tak bardzo chciałabym znaleźć się w jego ramionach, wyjaśnić sobie wszystko i pójść dalej.

Mam nadzieję, że po dzisiejszym treningu uda nam się zdobyć na rozmowę.

02.03.2004 Wtorek

Wczoraj Igora nie było na treningu. Nie napisał nic ani małej głupiej informacji, a ja nie zamierzałam ulec i zrobić pierwszego kroku. Niewiedza łamała mnie od środka, nie mogłam się na niczym skupić. Dziś w szkole Destiny nawet nie próbowała ze mną rozmawiać, widząc, że błądzę myślami. Po korkach postanowiłam pójść na chwilę na salę. Wyładować emocje.

Na dole pani Rozalia miała zajęcia z dzieciakami, ale górna salka była wolna. Cicha i ciemna. Nie zapalałam lamp, przydrożne latarnie dawały wystarczająco dużo światła, bym nie potknęła się o własne nogi. Włączyłam cichutko muzykę i zaczęłam tańczyć. Minęło sporo czasu, zanim poczułam ulgę, wyrzucając z myśli ciążący mi balast, zatapiając się w dźwiękach Kinga.

Pamiętniki AnastazjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz