Właśnie się obudziłam, domyślałam się że musiałam spać dłużej niż zwykle bo zazwyczaj budziłam się pierwsza w osadzie i wtedy było cicho a teraz słyszałam jak ludzie aktywnie pracowali w osadzie. Ubrałam luźne granatowe jeansy a na niego pasek na bronie. A na górę założyłam przylegającą do ciała czarną bluzkę z odkrytymi ramionami. Wyszłam z namiotu i podeszłam do Lori która właśnie rozwieszała ubrania i zapytałam.
-Hej, czy Daryl już wrócił? - Musiałam wiedzieć bo w końcu to ja muszę mu powiedzieć że jego brat został sam na dachu jakiegoś wieżowca, chociaż to nie ja go tam zostawiłam.
- Jeszcze nie. - odpowiedziała mi brunetka.
Kiwnęłam jej głową na znak podziękowania po czym odeszłam. W sumie to i lepiej że jeszcze nie wrócił bo jeszcze nie wiem jeszcze jak mu to powiem.
Przechadzałam się po osadzie aż usłyszałam krzyk małej Sophii i Carla. Razem z innymi zerwałam się na ratunek. Biegliśmy w stronę krzyku, gdy już dobiegliśmy zauważyliśmy jak jeden sztywny je sarnę a na jej ciele były strzały Daryla z jego kuszy. Co oznaczało że wrócił. Widziałam jak Dale,Jim,GlennMorales,Shane i Rick męczą się z zombie ale postanowiłam ze popatrzę na ich wysiłek
- odsuńcie się. - Powiedziałam po czym wyjęłam mój nóż z sakiewki.
Podeszłam do sztywnego i gładkim ruchem wbiłam mu w czaszkę ostrze noża, sztywny bezwładnie upadł na ziemię Widziałam jak Rick i Shane spoglądali na mnie.
-No co? Daryl mówił, celuj w mózg, chyba nie słuchaliście.
-Jedyna mądra. - Zza drzew wyłonił się Dixon i zmierzył każdego wzrokiem.
-Gonie za tą sarną kilka godzin tylko po to by ten zdechlak mógł ją dopaść. - Brunet kopnął nieżywego po czy wyjął z niej swoje trzy strzały.
- Myślicie że można odciąć tą ugryzioną część a resztę zjeść?
- Nie ryzykowałbym - Odpowiedział Shane Darylowi.
-Sukinsyn - Daryl jeszcze raz kopnął sztywnego po czym szedł w stronę obozu a każdy za nim. Zaczał wołać Merle więc musiałam mu już to powiedzieć.
-Daryl
Kusznik się zatrzymał i spojrzał na mnie czekając co powiem.
- chodzi o Merla. - gdy to powiedziałam upewniłam się że mam swój nóż i pistolet tak na wszelki wypadek gdyby chciał mnie zajebać.
-Nie żyje? - Zapytał kusznik mierząc każdego wzrokiem.
- On został w Atlancie, na dachu wieżowca.
- Co kurwa?{...} Zostawiliście mojego brata na jakimś dachu?! - Brunet podniósł głos i zaczął nerwowo chodzić.
-Ja go zostawiłem. - Odezwał się Rick, stanął obok mnie na przeciwko Dixona.
- a ty to kto? - Zmierzył go wzrokiem Dixon.
-Rick Grimes.
-Rick Grimes?- Powtórzył Daryl przedrzeźniając go.
- Twój brat stawiał zagrożenie więc przypiąłem go na dachu, a chwile później musieliśmy sie ewakuować.
-Nie mogłeś go rozkuć?!
Wtedy do rozmowy dołączył t-dog.
-To moja wina, ja upuściłem kluczyk, do ścieków.
Daryl się wściekł. Chciał zaatakować Ricka ale Shane go odepchnął, ten szybko wstał i wyjął nóż. Wymachwał nim w stronę bruneta ale ten unikał jego ostrza. Po chwili Shane wytrącił mu z rąk broń i go złapał a Rick tłumaczył mu że Merle prawdopodobnie żyje bo zabezpieczyli wejście na dach. Gdy Kusznik się uspokoił puścili go, i wtedy Rick zasugerował coś przez co każdy patrzył na niego z nie dowierzaniem.
CZYTASZ
Death and Life// The Walking Dead
ActionSophia wyszła z domu, wyjmowała z kieszeni klucze by zamknąć dom ale wtedy usłyszała coś dziwnego... Charczenie. Odwróciła się z myślą ze to jakiś pijak albo jakiś dzieciak się wygłupia ale to nie było żadne z tych opcji... Szatynka zauważyła mężczy...