Obserowałam od jakiegoś czasu pewną grupę sztywnych, było ich 11. Błąkali się po lesie szukając żywej duszy, ale coś mi tu nie grało... zachowywały się jakoś inaczej... może to przebierańcy? Nagle zaczęłam słyszeć głosy, właśnie od nich, ale nie uciekłam. Jeden ze sztywnych próbował namówić całą grupę do zawrócenia, ponieważ wyczuwa za nimi sporą grupkę ludzi którzy idealnie nadali by się na ich dzisiejszy obiad. Lecz lider grupy nie zgadzał się, stwierdził że się myli i tylko przeciągną czas głodu zawracając. Sztywny nie odpuszczał, przekonywał ich ale to na nic. Doszło do kłótni pomiędzy zombie a ich przywódcą, więc awanturnik zawrócił i oddzielił się od grupy. Potajemnie śledziłam tego sztywnego, byłam nawet blisko go, gdy nagle on stanął w miejscu i na coś spojrzał, po chwili przeniósł na mnie wzrok, wtedy zdałam sobie sprawę jak blisko jestem jego. Ale chwila, na co on spojrzał? Był to Daryl, stał za nim z naładowaną kuszą... strzała wystrzeliła. Bacznie obserowałam jak strzała rozwaliła czaszkę sztywnego która się dosłownie rozprysła jak bomba, strzała się nie zatrzymała tylko leciała wprost we mnie, a ja nie mogłam się ruszyć.
Otworzyłam oczy, to był tylko sen. Tylko sen? Byłam zdezorientowana, faktycznie się wystraszyłam że mogę zginąć i to z rąk Daryla. Przetarłam oczy i wtedy poczułam jakie moje ciało jest zimne. Usnęło mi się na kanapie w moim pokoju a kurtka leżała obok, więc szybko ją założyłam żeby się ogrzać bo w tym pomieszczeniu zrobiło się naprawdę chłodno. Przez echo dotarł do mnie głośny dźwięk tłuczonego szkła i krzyku, co tam się dzieję do cholery?! Jak najszybciej wyszłam z pokoju i dotarłam do głownego punktu budynku gdzie każdy obecnie był, zauważyłam to że każdy zbladł. Zapytałam Lori która trzymała swojego syna w objęciach, co się stało, okazało się że prąd wysiadł, jenner nie ma już w zapasie paliwa dzięki któremu to miejsce funkcjonowało, ale najgorsze było to że za 30 minut to miejsce w którym właśnie byliśmy ulegnie eksplozji... Rick rozkazał wszystkim się pakowac ale wtedy jenner odetnął nam drogę zamykając żelazne drzwi. Kązdy był spanikowany i przestraszony, nikt nie chciał zginąć. Większość osób błagała Jennera o otwarcie drzwi ale to na nic, Daryl był już niezle na niego wkurzony przez co prawie rozbił mu butelke po alkoholu na głowie. tak jak inni, nie chciałam zginąć dlatego też zabrałam głos w stronę Jennera.Stres u mnie od razu doprowadzał do agresji więc niemal że krzykłam na niego.
-Otwieraj te jebane drzwi! to że dla ciebie najlepszym rozwiązaniem jest śmieść to nie znaczy że dla nas też! - Szarpłam jenera za koszulkę przez co Shane najszybciej jak mógł odepchnął mnie od doktora.
Daryl i T-dog próbowali otworzyć drzwi różnymi narzędziami ale to nic nie dawało, one były niezniszczalne. Carol i Lori próbowały uspokoić dzieci a cała reszta krzyczała i panikowała.Ciężko jest ująć w słowach to co wtedy czułam, czy ten jebany sen był proroczy? Mamy wszyscy zginąć tak pizdowską śmiercią? Głowa mi już pękała przez nieustający ból, serce biło mi jak szalone a moje tętno było tak wysokie jak nigdy. Zostało 20 minut do eksplozji budynku, 20 minut do zakończenia naszego życia w tak pojebanym świecie, ale my i tak nie odpuszczaliśmy. Walczyliśmy o szanse na przezycie.
Czas leciał wtedy nie ubłagalnie, próbowalismy na różne spoosby, i w końcu po 16 minutach udało nam się. Jenner owtorzył nam te jebane drzwi. W 4 minuty musielismy z tamtąd uciec. Kolejną przeszkodą były okna, były one nie wyobrażalnie mocne. Strzały, walenie, nic nie pomogło. Na szczęście Carol miała granat który znalazła w spodniach ricka gdy je prała i dzięki niemu mogliśmy uciec. Granat rozwalił szklane ściany a my najszybciej jak tylko mogąc uciekliśmy do naszych aut. Zdązyliśmy się schować aż nagle cały budynek stanął w płomieniach, słyszałam piszczenie w uszach przez głośny dzwięk wybuchu.Szybko odpaliliśmy samochody i odjechaliśmy z tego okropnego miejsca.
CZYTASZ
Death and Life// The Walking Dead
ActionSophia wyszła z domu, wyjmowała z kieszeni klucze by zamknąć dom ale wtedy usłyszała coś dziwnego... Charczenie. Odwróciła się z myślą ze to jakiś pijak albo jakiś dzieciak się wygłupia ale to nie było żadne z tych opcji... Szatynka zauważyła mężczy...