#9

1.6K 110 9
                                    

* Louis's POV *

Czas mijał nieubłaganie, a ja w końcu musiałem wrócić do pracy. Cieszyłem się, że jestem z Harrym, i że mogę mu dać to wszystko czego nigdy nie miał.

Dzień w pracy dłużył mi się niesamowicie. Myślałem tylko o tym, żeby wrócić już do domu. Do Harrego.

Pisałem właśnie jakiś na maksa nudny artykuł kiedy do gabinetu wszedł mój szef.

- Tomlinson, jak idzie robota? Pamiętasz co powiedziałem? Ogarnij się. - powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

- Tak panie McCarthy - mruknąłem i wróciłem wzrokiem do komputera.

- Mam cię na oku Tomlinson - dodał po czym wyszedł i trzasnął drzwiami.

Dupek. Powiedziałem sam o siebie i pisałem dalej ten stek bzdur.

* Harry's POV *

Nie miałem nic ciekawego do roboty więc zadzwoniłem po Zayna, Nialla i Liama przy okazji prosząc ich, aby ogarnęli trochę zioła i jakieś alko.
Czas się zabawić. Po godzinie ujrzałem moich kumpli.

- Siema, wchodźcie. - powiedziałem i zaprosiłem ich gestem do środka.

Usiedliśmy w salonie. Rozmawialiśmy o tym co się u nas działo przez ostatni czas i czy Louis jest dla mnie dobry i tak dalej.

Nie powiedziałem im oczywiście, że między mną a Lou coś jest. Zamiast tego zapytałem czy zajaramy jakiegoś skręta.

- Ale, że tu? Może lepiej na dworzu? - powiedział Zayn.

Wiedziałem, że miał rację więc udaliśmy się do ogrodu. Każdy dostał po grubym blancie z czego był bardzo zadowolony.

Umieściłem swojego między wargami i odpaliłem zaciągając się mocno przy tym odchylając głowę do tylu i przymykając powieki. Czułem jak narkotyk rozlewa się po moim ciele dając upragnione uczucie spokoju.
Wziąłem kolejnego bucha czując się jeszcze bardziej wolnym.

Po 5 minutach każdy skończył jarać, śmialiśmy się z niczego. Jednym słowem było zajebiście.

Nie wiem czemu nie pomyslalem ani razu o Louisie i o tym co powie jak zobaczy mnie w takim stanie.

Weszliśmy do środka i wzięliśmy sobie po piwie. Włączyłem telewizję w poszukiwaniu czegoś ciekawego do obejrzenia. W końcu trafiłem na Fineasza i Ferba . Stwierdziłem, że nada się do naszego obecnego stanu. Byłem tak zjarany, że nawet nie zauważyłem kiedy do domu wszedł Louis.

* Louis's POV *

Praca w końcu się skończyła i mogłem jechać do domu. Wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem opon. Cieszyłem się, że zaraz zobaczę Harrego.

Po 10 minutach wjeżdżałem już.na podjazd. Zaparkowałem auto w garażu i stojąc przed drzwiami zacząłem szukać kluczy w kieszeniach. Zza drzwi dobiegł mnie głośny śmiech. Zdziwiłem się, że Harry kogoś zaprosił. Nie załatwiliśmy jeszcze formalności ze szkołą więc Harry miał jeszcze wolne.

Kiedy wszedłem do domu zastałem Harrego wraz z trójką znajomych mi twarzy. Zacząłem się zastanawiać co z nimi nie tak kiedy spostrzegłem małą torebeczkę na stole ze znaną mi zawartością, a w tym samym czasie Harry dostrzegł, że stoję i wszystkiemu się przyglądam. Śmiechy nagle ucichły, a każdy spojrzał w moją stronę. Zauważyłem, że mulat schował szybko woreczek do kieszeni po czym wstał i oznajmił, że on i koledzy już wychodzą.

Pożegnali się z Harrym posyłając mu współczujące spojrzenia i udali się do wyjścia. Powinienem zadzwonić na policję, ale wkopał bym też Harrego, a przy okazji siebie. Wyszłoby na to, że sobie z nim nie radzę i zabraliby mi go.

- Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? - spytałem, a Loczek tylko patrzył na mnie ze skruszoną miną.

To nie jest tak, że jestem jakimś sztywniakiem, który nie wie co to znaczy mieć 16 lat. Po prostu nie chcę żeby znowu panował się w jakieś kłopoty.

- Harry ... Zadałem Ci pytanie

- Louis ja..... ja przepraszam. Ja tego nie przemyślałem. Po prostu chciałem się zabawić jak za dawnych czasów. Ja już więcej tego nie zrobię. Przepraszam. - zrobił minę szczeniaczka.

I jak ja mam się na niego gniewać ? Poczochrałem go po jego cudownej czuprynie i.pocałowałem w czoło. Widziałem po nim, że nieźle się zjarał, a gastro porządnie go cisnęło.

- Chodźmy coś zjeść bo zaraz mi tu umrzesz.

- Masz rację. I jeszcze raz przepraszam.

- Już Ci wybaczyłem. Jutro pojedziemy do pobliskiej szkoły, aby cię zapisać - powiedziałem.

- Yhm . Okay - przytaknął i usiadł na blacie w kuchni.

Zrobiłem nam szybko coś do jedzenia. Oczywiście Hazz wciągnął swój posiłek w trzy sekundy i stwierdził, że zjadłby coś jeszcze. Poleciłem mu, żeby wyjął sobie coś z lodówki, bo już mi się nie chce nic robić.

Zjadł kilka parówek i powiedział, że już pójdzie się położyć.

Pozmywałem naczynia. Miałem jeszcze trochę pracy więc udziałem i zacząłem coś bazgrolić. Wypełniałem jakieś dokumenty na sprawę sądową dotyczącą odebrania rodzicom Harrego praw rodzicielskich.

Harry jeszcze nie wiedział o żadnej sprawie, ale tak wyglądają procedury. Złożyłem ostatni podpis i poszedłem wziąć prysznic.

Kiedy wszedłem do sypialni Harry smacznie spał na moim łóżku. Uśmiechnąłem się na ten widok.

Kiedy wyszedłem z łazienki, zająłem miejsce obok Hazzy , pocałowałem go w policzek na dobranoc, odwróciłem się na bok i sam zapdłem w sen.

_________________________________

Oto i jest 9 ;) szkoda że wszyscy mnie olali pod 8 ... Uznam że jest okej i będę pisać tak jak chce ;) do następnego :3

PRYWATNY OPIEKUN // Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz