Najpierw otworzyłam jedno oko później drugie.Czułam się strasznie zmęczona chodz się wyspałam.Powoli usiadłam na łóżku.Wszystko mnie bolało.Sprawdziłam ,która godzina.10.27. Zamrugałam. Aż tak źle? Czemu budzik mnie nie obudził?Dobra nie ważne dziś nie pójdę do szkoły.Wstałam ale z powrotem usiadłam a raczej upadłam na łóżko bo zakręciło mi się w głowie.Postaniwiłam spróbować wstać,pójść do łazienki i przy okazji się nie wywalić.
Spojrzałam w lustro.Twarz miałam białą jak trup.Nie no dobra trochę przesadziłam.Wziełam poranny prysznic.Gdy schodziłam na dół kilka razy zakręciło mi się w głowie aż musiałam usiąść na schodach.Gdy tak siedziałam rozmyślałam jak bym chciała żeby w takich chwilach była przy mnie mama albo tata.Może i tata był surowy ale on też umiał pomóc.No ale cóż teraz nikogo z nich przy mnie nie ma więc jestem skazana na jedynie swoją pomoc jeśli w ogóle jest to możliwe.Z tych myśli wyrwało mnie szczekanie Daisy,która siedział obok mnie i patrzyła się na mnie.Uśmiechnęłam się do niej i ją pogłaskałam za uchem.
W końcu wstałam i poszłam do kuchni.Postanowiłam zrobić sobie naleśniki.Gdy tak robiłam przypomniałam sobie o chłopakach.Złapałam za telefon i napisałam na grupie.
Księżniczka:Hej dziś mnie nie będzie.Coś musiałam załatwić.Paa;)
Odłożyłam telefon.Coś śmierdziało.O nie,nie,nie.Naleśnik się spalił.Otworzyłam kosz i wyrzuciłam.Może i marnuje jedzenie ale kto by tu zjadł spalonego naleśnika,na pewno nie ja.Zrobiłam jeszcze jednego naleśniki i zrobiłam herbatę.Usiadłam do stołu i oglądając tiktoka zjadłam śniadanie.Naczynia włożyłam do zmywarki i wzięłam tabletki na ból głowy.Nie miałam co robić więc położyłam się na kanapie ,okryłam kocem i włączyłam film.Nie pamiętam kiedy ale zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie.Nie ,walenie do drzwi.Niechętnie wstałam i podeszłam do drzwi.Otworzyłam a moim oczom ukazał się Joe z przyjaciółmi.Zamknęłam im drzwi przed nosem.A oni zaczęli się drzeć.Otworzyłam z powrotem a Henry żebym z powrotem nie zamknęłam drzwi wślizgnął się do środka a za nim inni.
-Czemu nie było ci w szkole.-Pierwszy odezwał się Joe.
-Musiałam załatwić jedną sprawę.-Skłamałam
-Jakać tak blada jesteś.-Skomentował Noah podchodząc bliżej mnie.
Thomas za to dotknął mojego czoła.A później szybko wziął rękę tak jakby było strasznie gorące .
-Jest źle z nią.Sami zobaczcie.-Thomas obrócił się do kolegów.
Ja za to żeby mnie zostawili poszłam do swojego pokoju.Usiadłam na łóżku pod ścianą.Po chwili do pokoju wszedł Olivier.Usiadł obok mnie.
-Wiesz przepraszam że tak na ciebie na krzyczałam mi po prostu czasem nerwy puszczają.-zaczęłam.
-Nie to ja przepraszam.-popatrzył się na mnie.
-Nie, naprawdę,nie mam prawa na ciebie krzyczeć.-Ja nadal patrzyłam się prosto.
-Nie, moja wina.Zgoda?-wyciągnął do mnie rękę.
Ja na nią tylko popatrzyłam i z powrotem zaczełam wpatrywać się przed siebie za to położyłam głowę na jego ramieniu.On chwilę nie wiedział co robić ale później objął mnie ramieniem.Siedzieliśmy tak w niezręcznej ciszy aż się nie odezwałam.
-Chodźmy na dół.-ruszyłam się powoliWstałam i zeszłam na dół.Usłyszałam huk więc szybciej zaczełam iść,nie, zaczełam biec.Z kuchni wyszedł Noah.Gdy mnie zobaczył zaszedł mi drogę żebym nie przeszła.Prubowałam ale złapał mnie za ramię.Olivier poszedł zobaczyć co się stało.
-Przepuść mnie.-Warknęłam.
-Nie możesz bo no eeee no.-Zaczął się jąkać.Jestem ciekawa co wymyśli.-Bo musisz mi pokazać siłownie.Tak,Siłowni.
Stanęłam i bym się zaśmiała z jego miny ale nie dziś.Dziś byłam nie sobą i najchętniej bym przespała ten dzień byle by się skończył.
-chodź.-Pokazał mu siłownie.
Cofnęłam się żeby wszedł a ja miałam wykorzystać to jako okazję.
Wszedł a ja się szybko cofnęła.I poszłam do kuchni.Ha co za debil.
Weszłam.Stanęłam na środku i rozchyliłam trochę usta.A to co zobaczyłam mnie przeraziło.Joe i Henry szukali czegoś w szafkach a za to Thomas i Olivier patrzyli się jak dzbany na patelnię,która się paliła.
-Co wy do jasnej cholery robicie!!!-W tym momencie wszystkie oczy skierwały się na mnie.
Podeszłam do patelni i wrzuciłam ją do kranu po czym zalałam wodą.W między czasie Noah wrócił spowrotem do nas.Obruciłam się i pokazałam na krzesła przy lądzie na przeciwko mnie.
-Siadać- rozkazałam ale nikt się nie ruszył więc podniosłam trochę głos.-No jak z małymi dziećmi.Siadać!
Posłusznie usiedli.
-Masz zamiar zrobić nam dwu godzinny wywiad?-Zapytał Henry.
-A żebyś wiedział!-wzięłam kolejny wdech i zaczełam mówić.-Co wy sobie myśleliście?-Nikt się nie odezwał.-Halo!Mówi się do was.-Oni nadal nic.Zamknęłam oczy
Spokojnie Caro.
Spokojnie Caro
1
2
3
Wdech, wydech.Wdech ,wydech
Otworzyłam oczy.W takich momentach gniew chce zapanować moim całym ciałem.Prubuję powstrzymać go ale on jest silniejszy od mnie i najczęściej się poddaje lecz wtedy mój gniew zamienia się na smutek.Wtedy robią mi się łzy w oczach i daje im słynąć po moich policzkach.Lecz nie dziś.Nie mogę pokazać jaka na prawdę jestem słaba.
-Czemu nie zgasiliście go?-pytam gdy się uspokoiłam.-Nie wiecie że gdy się coś pali to trzeba to zgasić?
-Nie zawsze.-Thomas odezwał się.Wszyscy się na niego popatrzyliśmy-No na przykład gdy się pali świeczka to jej nie zgasisz bo po co ją zapalać jak później ją salisz.
BOŻE.
-Ale ty jesteś głupi-Powiedziałam
-No widzisz nawet ona tak uważa.-Joe mi za wtórował.
Nie wytrzymałam i wybuchnęła śmiechem.
-Dobra trzeba otworzyć okna.-poszłam i otworzyłam.
Usłyszałam szepty chłopaków.
-Ale ja się czasem jej boje.-To był Henry.
-Czego niby nic ci nie zrobi.-to Olivier.
-Spiepszajcie.-powiedziałam do nich.Wtedy zobaczyłam coś za oknem.-Kto wypuścił psa?
-No ja bo się tu kręcił.A przeszkadza ci to?-Henry wzruszył ramionami.
-Nieee.Ale teraz po niego idź.-Rozkazałam
Wstał i poszedł a ja podeszłam do chłopaków i zapytałam.
-Co robiliście że prawie spaliliście mi dom?
-No chcieliśmy zrobić ci coś do jedzenia ale Thomas coś sieprzył.-Noah popatrzył na kolegę.
-Sam sieprzyłeś
-Dość.Teraz proszę mi to wszystko co zrobiliście posprzątać.
-Tak mamo-Joe powoli wstał a ja go lekko kopnęłam.-Ałaaa!!
-Nie drzyj się.
Dobra ale czemu chcieli mi zrobić coś do jedzenia przecież dopiero jadłam.Popatrzyłam na zegarek16.35.Przysięgam że myślałam że co najmniej minęło 30 minut.Henry przyszedł i pomógł kolegą sprzątać.A ja poszłam na górę po telefon.Kilka nie odebranych połączeń od Joe ale one były jeszcze rano więc wyłączyłam telefoni w tym samym czasie ktoś zadzwonił do drzwi.
-Ja otworze!!-Pobiegłam na dół otworzyła drzwi i zobaczyłam znajomą twarz.Hej trochę się przedłużyło ale już jestem i będę starała się pisać częściej.ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZANY.
~Autorka~
CZYTASZ
Gorzej być nie może
Teen FictionRodzice 15-letniej dziewczyny o imieniu Caro rozwodzą się . Dziewczyna przeprowadza się z jednym z nich.Pierwszego dnia w nowej szkole spóźnia się na pierwszą lekcje. Gdy Caro myśli że nie może być gorzej to musi usiąść z najgroźniejszym chłopakiem...