- Biedronka? Coś się stało? - zapytała kobieta.
- Coś się stało?! Niech pani ucieka! - krzyczała zaniepokojona bohaterka.
- Czemu niby? Nic mi się nie dzieje, więc nie wiem przed czym i skąd w ogóle ta panika. - odparła spokojnie i bez żadnych emocji.
- Czy on nic pani nie zrobił? - Nie! Skąd w ogóle taka myśl?! - spytała już poddenerwowana Sancoeur. - Ja tylko chcę dobra mieszkańców tego miasta, a to jest złoczyńca!- On się chce zmienić! - Biedronkę rozśmieszyły te słowa.
- On..? - odpowiedziała skręcając się ze śmiechu, a Nathalie puściły nerwy. - Słuchaj pierwszy raz od dawna jestem szczęśliwa, a on mi w tym pomógł. Nie jest zły w stosunku do mnie więc nie wiem w czym masz problem i radzę ci sie z niego nie śmiać. - Biedronkę zatkały słowa kobiety, ale skoro tak ponoć jest, stwierdziła że nie będzie się wtrącać lecz będzie miała na nich oko, poszła więc za jeden z pobliskich budynków i z boku przyglądała się całej akcji by upewnić się że kobiecie nic nie zagraża.
- Poszła, no dobra, na czym skończyliśmy? - zapytała poprawiając sobie fryzurę. - Tak będzie ci lepiej. - Powiedział Władca Ciem zdejmując jej gumkę z włosów a ona nie wiedząc czemu, niekontrolowanie się lekko zarumieniła.- Jestem ci wdzięczny. - Ale za co? Chyba nic takiego się nie stało. - Oczywiście że się stało, i w ogóle..! Poznałem cię dosyć nie dawno, a już tak na mnie działasz, czuję że jestem szczęśliwy, wolny, doceniony i za dużo by wymieniać! W dodatku teraz tak się za mnie wstawiłaś! Dziękuję. - przyznał szczerze łapiąc ją za dłoń. - Jesteś niesamowita. - pocałował ją w policzek. A Biedronka widząc to zaniemówiła. - Czy oni są razem?! - pomyślała.
- Ja.. Nie wiem co powiedzieć.. - odwróciła wzrok rumieniąc się widocznie. - Dawno nie słyszałam tak miłych słów od kogoś i szczerze mówiąc, czuję się podobnie. - tym razem spojrzała mu prosto w oczy.
- To ja dziękuję. - wyznała z uśmiechem jak jeszcze nigdy. Czuła że w tej chwili na prawdę była sobą, i czuła sie szczęśliwa.- Wiesz co? - zapytał "złoczyńca".
- Oświeć mnie! - powiedziała żartobliwie. Jej uśmiech był taki prawdziwy, nie był fałszywy jak to było u niej w zwyczaju. U Władcy Ciem ten widok wywoływał "akumy" w brzuchu.
- A więc, może masz ochotę na lody?
- Lody mówisz? Brzmi ciekawie i jak najbardziej, ale czy nie jest trochę za zimno? - spytała wkładając rękę do kieszenie w celu wyjęcia portfela.
- Jak coś to cię przytulę, a więc czy propozycja pasuje, Madame? - zachichotał.
- Pasuje, pasuje. Namówiłeś mnie - powiedziała, ale zobaczyła że zapomniała wziąć ze sobą portfela.
- Umm.. Chyba jednak nie dam rady..
- Czemu, jeśli można wiedzieć. - zapytał.
- Zapomniałam portfela.. Jestem jakaś nie rozgarnięta od kilku dni... - odparła.
- Ymmm.. Nath, po co ci portfel? - zapytał z lekkim rozbawieniem, była taka zakręcona.- Jak to po co mi portfel? Przecież za wszystko się płaci. - powiedziała unosząc lekko jedną brew, bo nadal nie rozumiała o co mu chodzi.
- Ohh.. Nathalie, Nathalie.. spójrz w stronę Sekwany. - powiedział łapiąc ją jedną dłonią za ramię, a drugą za jej dłoń wskazując teraz w stronę rzeki.
- Teraz już widzisz? - zapytał z uśmiechem patrząc na stojącego na pomoście lodziarza.- Aaaa... Dobra! O niego chodziło! Jak mogłam na to nie wpaść. - powiedziała lekko śmiejąc sie z samej siebie.
- Gotowa? - zapytał biorąc ją na ręce.
- Jak nigdy dotąd. - odpowiedziała patrząc w jego tęczówki przez dłuższą chwilę.Było tak, pięknie że oboje chcieli by ta chwila trwała wiecznie.
Stali tak na wieży Eiffla i podziwiali przez chwilę widoki i nawet nie zauważyli że ich twarze dzieliły w zasadzie centymetry. Wystarczał jeden mały ruch by ich usta się złączyły.Władca Ciem zeskakiwał kawałek po kawałku z wieży z Nathalie na rękach aż w końcu dotarli na pomost gdzie spojrzeli jeszcze raz sobie głęboko w oczy uśmiechając się szczerze.
André gdy zobaczył "parę" lekko się zdziwił, w końcu stał przed nim sam Władca Ciem w dodatku z kobietą w rękach, ale twierdził że nie mu to oceniać.
Para to para a on musi spełniać swoje zadanie nie zależnie od tego jakich ma klientów. On jako dobry człowiek cieszy się ze szczęścia innych.- Brzoskwinia jak jej usta, borówki jak jego styl i czereśnie jak jej pasemko, oto mieszanka nie do porównania! Dołożyć wafelek jak lekkość trzymaną i lody jak cudo dla dwójki podano! - lodziarz wymawiał jakieś swoje wierszyki a kobietę zastanawiało czemu zrobił jednego loda.
Była zmieszana lecz nie chciała urazić nikogo więc się nie odzywała.
Władca ciem posadził ją na ławce i sam usiadł praktycznie wtulony w nią, z lodem w ręku.
- Też się tego nie spodziewałem, ale mam nadzieję że też zjesz i będzie ci smakować. - uśmiechnął się szeroko i plastikową łyżeczką z lodem wycelował w jej usta a ona otworzyła je i skosztowała przysmaku.
Jedną ręką teraz to ona zaczęła karmić swojego towarzysza.Jedli tak lody aż w końcu zjedli.
Na końcu Władca Ciem powiedział jeszcze; - Na prawdę zaszczyt mi było spędzać czas z tak piękną i cudowną kobietą jak ty. - powiedział i pocałował ją w dłoń.
Niestety ja muszę już się zbierać więc pozwól że jeszcze raz zaniosę cię do domu.- Nie muszę ci pozwalać, głuptasie. - powiedziała gdy poczuła że już w objęciu Władcy Ciem skakali po dachach budynków.
Na jednym z nich się zatrzymali i puścił kobietę wolno na nogi.
- Przepraszam za to co zrobię, ale tego nie kontroluję.Mężczyzna pocałował ją namiętnie trzymając jedną dłonią jej plecy a drugą twarz.
Kobieta z niewiadomo jakich przyczyn oddała pocałunek, z nawet można powiedzieć że przyjemnością.
Dawno nie było jej tak dobrze jak wtedy.
Złapała w dłoniach jego twarz i tym razem to ona pocałowała go. Oboje się nie kontrolowali i jeszcze chwilę stali tam tak całując się namiętnie i bez opamiętania.
Nie zwracali nawet uwagi na to w jakim są miejscu i czy czasem ktoś tego nie widzi, mieli na to można powiedzieć że "wywalone". W tej chwili liczyli się tylko oni.Gdy już się od siebie z niechęcią odlepili Nathalie zaczęła mówić;
- Przepraszam ja tak jakoś.. niekontrolowanie... - wyznała rumieniąc sie i odwróciła wzrok. A Władca Ciem odpowiedział;
- Nie masz za co przepraszać, jeśli co to ja, ale chyba nic się nie stało prawda? - zapytał jeszcze równie paląc buraka lecz patrząc na nią, bardzo mu się to podobało, z resztą było to odwzajemnione.- Masz rację, nic takiego się nie stało.. - zmieszała sie. No dobra w takim razie..
- Tak choć, śliczna. - wziął ją na ręce i z uśmiechem zaniósł pod rezydencję.
- Dobranoc, moja droga. - uśmiechnął się jeszcze szerzej gdy ta otworzyła już drzwi wejściowe.- Tak, dobranoc, mój drogi. - ona również się uśmiechnęła a potem już poszła do swojego pokoju.
Szczerze oboje nie żałowali tego co zrobili tego dnia, a raczej poczuli coś o wiele innego, pragnęli to powtórzyć, ale nie chcieli wyjść na jakiś nienormalnych i nie ułożonych.
CZYTASZ
„Mieszane Uczucie" HAWKNATH
FanfictionA co gdyby historia potoczyła się nieco inaczej? Co gdyby w wycieczce do Tybetu nie uczestniczyła Nathalie? Co gdyby ona nie wiedziała o mrocznym sekrecie jej szefa? Ta książka właśnie o tym opowiada. Tu dowiesz się jak z jedno stronnej nienawiści...