Rozdział VII

46 6 0
                                    

Nathalie zaczęła się przebudzać czując lekki ból głowy. Dziwnie sie czuła. Było ciemno, i chyba była w jakimś garażu. Sama nie była pewna.
- Ktoś tu się obudził.. - powiedział męski i wredny głos.
- Nie.... - Zaczęła przerażona Nathalie. Niestety aż za dobrze znała ten śmiech. Miała nadzieję że już nigdy go nie usłyszy lecz los chciał jednak inaczej.
Ty był jej "ojciec".

- Co ja ci zrobiłam...? - spytała przerażona, cała się trzęsła.
- Nie zadawaj zbędnych pytań i lepiej tu chodź. - rozkazał.
- Ciekawe jak.. - powiedziała próbując wydostać się z jakiś łańcuchów, a w odpowiedzi dostała tylko wredny śmiech.
- Nie tym tonem do mnie! - krzyknął po chwili milczenia.

Nagle usłyszała za sobą zbliżające się kroki.

- Teraz, nie przeszkodzi mi już nikt. - mężczyzna mówiąc to podszedł do kobiety.

- Myślałaś że cię nie znajdę?
- Ja... - zaczęła lecz dostał czymś w głowę.
O dziwo nic poważnego jej się nie stało, ale kręciło jej się bardzo w głowie, rozejrzała sie i na szafce ujrzała dużo pustych butelek po wódce. Jeszcze bardziej sie przeraziła.

- Proszę stój, co ode mnie chcesz..? - spytała drżącym głosem.
- Żebyś sie nie ruszała a ja już zrobię swoje.
To ty nasłałaś na mnie ostatnim razem policję?! - przyłożył jej duży i ostry nóż do gardła.
- Nie.. to nie byłam ja...
- A kto niby!? - zacisnął rękę na narzędziu a drugą przyłożył jej w twarz.
- Nie wiem... Daj mi spokój, zrobię wszystko.. - powiedziała słabym i błagalnym głosem bliskim płaczu.
- Wszystko? - zapytał z błyskiem w oczach.

- CO TY ROBISZ CZŁOWIEKU!? CZY TY JESTEŚ NORMALNY, BIĆ KOBIETĘ?!
- Jak najbardziej, a co? Zależy ci na takiej szmacie?
- Co ty powiedziałeś? - Władca Ciem popchnął go i od tyłu zabrał mu nóż a Nathalie rozpłakała się z smutku i szczęścia.
- I co teraz?! Będziesz gnić za kratami! - dodał gdy skuł starszego mężczyznę kajdankami które leżały obok niego, cały czas go trzymając.
- Jeszcze raz ją dotkniesz, to policzymy się inaczej. - powiedział patrząc mu w oczy z powagą i nienawiścią.
Oczywiście mężczyzna próbował się wydostać, ale mu coś nie wychodziło.
- Jeszcze zobaczymy! - odpowiedział, ale Władca Ciem go zignorował.

- Nic ci nie jest? Nie wyglądasz najlepiej.. - podszedł do kobiety po całkowitym skóciu jej ojca a ona tylko pokiwała przecząco głową. Władca Ciem zdążył już znaleźć klucz i uwolnić Nathalie z wszystkich łańcuchów.
- Spokojnie Nath.. Policja już tu jedzie. Ciiii... - wtulił się w nią a ona w niego, cicho szlochając.

Tak jak powiedział, policja po chwili się zjawiła na miejscu.
- Dzień dobry to tu? - zapytała policjantka.
- Tak, proszę go łapać! Tam jest! - krzyknął Władca Ciem pokazując palcem w stronę Jeacka a sam przycisnął Nathalie jeszcze bardziej do siebie.
- Jak sie czujesz? W sumie głupie pyt.. - nie dokończył.
- Przy tobie bezpieczna. - posłała mu lekki uśmiech, a raczej taki na który w ogóle było ją stać.
- Skąd wiedziałeś gdzie jestem..? - mówiła jeszcze drżącym głosem.
- Nie było cię nigdzie, martwiłem się więc przeszukałem okolice, a że było to blisko rezydencji stwierdziłem że przejdę się tam i jak usłyszałem twój głos i.. tego.. zwyrola to od razu zadzwoniłem na policję. - wyznał.
- Dziękuję.. Uratowałeś mi życie, jestem ci naprawdę bardzo wdzięczna. - spojrzała mu w oczy.

- Przepraszam bardzo że przerywam, ale musicie się ze mną udać. - powiedział jakiś inny policjant i dziwnie spojrzał na Władcę Ciem, był zdziwiony że złoczyńca uratował komuś życie, a teraz nawet przytulił tą osobę. Policjant po chwili nawet przypomniał sobie zdjęcie w internecie i od razu zauważył że to ta sama kobieta.

Czyżby nowy shiper?

Wszyscy udali się na komisariat gdzie Jack siedział tymczasowo w areszcie a Nathalie z Władcą Ciem składali od dłuższego czasu zeznania.
- Czy on to zrobił pani poraz pierwszy? - Władca Ciem złapał Nathalie za rękę.
- Ja...
- Spokojnie - powiedział policjant.
- On sie dowie o ty co ja tu mówię..? - zapytała bardzo zestresowana.
- Nie, nie dowie sie. - zapewnił policjant.
- On... Regularnie bił mnie i moją mamę, ale ona zaginęła... - Nathalie poleciało kilka łez.
- Rozumiem, przykro mi. Dopilnujemy tego aby już nigdy pani go nie zobaczyła. Możecie już iść, jesteście wolni.

Gdy wyszli już z pomieszczenia Władca Ciem powiedział:
- Nath, musimy chyba jechać do szpitala.
- Nie ma takiej potrzeby.. - posłała mu wymuszony i słaby uśmiech.
- Wolał bym jednak abyśmy pojechali. To dla twojego bezpieczeństwa.
Kobieta nie miała siły by sie zprzeczać więc po prostu sie sgodziła.
Mężczyzna zapytał jeszcze przed, czy może ją wziąć na ręce gdy się zgodziła tak też zrobił i ruszyli więc i po jakimś czasie dotarli na miejsce.

- Dzień dobry. - przywitała ich recepcjonistka.
- Yyy.. Hawk? - A tak.. - puścił ją na nogi.
- Dzień dobry. - powiedzieli równo.
- W jakiej sprawie państwo tutaj? - zapytała, a mężczyzna do niej podszedł.
- My trochę tak nie typowo.. Wracamy z komisariatu i.. można by było ją przebadać? Ja wszystko lekarzowi wyjaśnię.
- Rozumiem, zapraszam pod salę sto czwartą.

I tak minęła im noc.
Nathalie nie było nic poważnego ale musiała tam zostać na jeszcze jeden dzień. Po tym jak Władca Ciem poszedł chwilowo, przyjechał też Gabriel. Rozmawiali chwilę, ale Agreste musiał już się ponoć zbierać do Adriena. Pożegnał sie i pojechał.

Gdy Władca Ciem z powrotem przyjechał, usiadł na krześle i czule bawił sie jej włosami gdy zasnęła, on natomiast nie zamierzał iść spać. Cały czas czuwał przy niej i się o nią troszczył.

„Mieszane Uczucie" HAWKNATHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz