„— No i gdzie to jutro?
— Pytasz, jakbyś nie wiedziała. Wystarczy wyjść z resztek dzisiaj."
Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda jutro? Codziennie w końcu mamy dzisiaj, a jutro nieustannie przed nami umyka. Cóż, jeśli wierzyć opowiadaniu _Antomalia_, to jutro jest krainą zrobioną z czekolady, o czym przekonuje się Wera, główna bohaterka, która wejście do tego niezwykłego świata znajduje we własnej piwnicy.
Jak wygląda jutro? zdecydowanie coś w sobie ma. Urzekł mnie jego cudowny, bajkowo-filozoficzny klimat oraz sympatyczni bohaterowie. Było jak zwariowany sen, z którego próżno szukać wyjścia. Niedługie opowiadanie potrafi zapaść w pamięć i skłonić do przemyśleń.
Nie lubić czekolady i trafić do czekoladowego jutra, to jest coś!
Główna bohaterka to zwyczajna dziewczyna. Poza tym, że jest leniwa, a w czasie akcji ma na sobie swoje ulubione skarpety w różowe zające, to nie dowiadujemy się o niej zbyt wiele. Także jej charakter trudno opisać, ot, taki everyman. Osobiście uważam to za plus, dzięki temu łatwiej jest się postawić na jej miejscu. Oddaje to również atmosferę śnienia, w końcu we śnie raczej nie rozmyśla się o tym, kim się jest.
Podobało mi się, że Wera nie dziwi się za każdym razem, kiedy natyka się na coś niecodziennego. Myślę, że zwyczajnie szybko uznała, że śni, jednak w opowiadaniu pojawiają się co do tego wskazówki, jakoby Wera należała wcześniej do świata jutra i z niego uciekła. Jest to bardzo ciekawe wyjaśnienie, jednak kwestia ta pozostała nierozwiązana.
Duża Wru i Mała Wru zdobyły moje serce! Także dziwny staruszek zyskał moją sympatię swoją pogodą ducha i uporem do wciskania Werze czekolady. Wera ani razu jej nie wzięła, a zastanawiało mnie, co by się stało, gdyby jednak jej spróbowała. Upór staruszka sugerował, że ma ona jakieś specjalne właściwości. Co prawda Wera oblizała ręce, gdy się ubrudziła, ale być może mała ilość była niewystarczająca.
„— Nie lubię czekolady.
— Nonsens. Uwielbiasz czekoladę."
Największym zgrzytem była wspomniana już wcześniej ucieczka z jutra. Mówi o niej piłeczka i zasugerowana jest, gdy Wera czuje się w swojej sytuacji znajomo. Przeczą temu natomiast słowa stworka w spiczastej czapce, który powiedział, że z jutra nie ma ucieczki. Kto w takim razie ma rację?
Innym niedopatrzeniem wydaje mi się czekoladowa ziemia. Kiedy Wera wzięła Dużą Wru na spacer, przypiekało słońce, przez co rozpuściła się obroża. Mimo to Wera nie grzęzła w czekoladowym bagnie.
Błędy w pisowni są drobne i nieliczne, jak chociażby „pustkowi" zamiast „pustkowie". Nie przeszkadzają one w czytaniu.
W zdaniu: „Rozkłada ręce w geście rezygnacji i zaczyna wydawać z siebie niezidentyfikowane dźwięki" wymieniłabym słowo niezidentyfikowane na inne, bo ono nic nie mówi. Nie wiadomo, jak wyobrażać sobie niezidentyfikowane dźwięki.
Na zakończenie wspomnę, że końcówka również jest niezła. Dynamiczna i refleksyjna jednocześnie. Z tych oto powodów zachęcam więc gorąco do znalezienia wolnej chwili i przeczytania.
CZYTASZ
Gwiazdy Wśród Szamba | KONKURS | 2023
DiversosPrzeglądając wattpada w celu znalezienia jakiegoś konkursu, na który mogłabym zgłosić pełnowymiarowe opowiadanie, nie znalazłam niczego aktualnego. Dlatego postanowiłam to zmienić! Kim jestem? Na wattpadzie - prostym pisarzem jak wy, w prawdziwym ży...