Nawet nie skapnęli się kiedy nadszedł wieczór. Chłopacy byli właśnie w pokoju szatyna i szukali czegoś w co brunet się zmiesci, przez to że dzieliło ich siedemnascie cm nie było to tak łatwe, ponieważ albo coś było do połowy łydki albo odkrywało mu brzuch.
W końcu znaleźli jakąś najzwyklejszą oversize koszulkę i krótkie spodenki od piżamy.
- gdybyś nie był taki wyrośnięty nie musiał bym marnować dziesięciu minut mojego życia żeby znaleźć coś w co się wciśniesz - jęknęł szatyn opadając na łóżko.
- Wypraszam sobie to ty jesteś nad wyraz niski - oburzył się brunet kierując się do łazienki.
- tylko się nie utop! - krzyknął Will na odchodne.Tak właśnie został sam w pokoju. Cisza wypełniająca to była tak przyjemna, bo pomimo to, że uwielbiał Mike'a potrzebował swojej ciszy, tylko jego ciszy. Słyszał tylko charakterystyczny dzwiek zatkanego nosa i gwizd wiatru przez sztzreliny w oknie.
Rzymknał oczy i rozkoszował się samotnością. Byl jedną z nie wielu osób która lubiła samotność, nie dobijała go wręcz przeciwnie czuł się w niej jak w objęciach spokoju, czuł się wolny od wszystkiego czuł się po prostu dobrze.
Nie zdarzyło się jednak nią długo napawać bo po chwili do pokoju wrócił brunet z turbanem z ręczniak na głowie.
- zmykaj się kąpać bo mali czasu nam zostało - powiedział energicznie Mike lekko szturchając kolegę.
- No juz już - powiedział I powoli podniósł sie do góry.
- tylkoo się pośpiesz - dodał.
- nie ma sprawy panie niecierpliwy - zarzucił i wyszedł z pomieszczenia.****
Gdy oboje byli już po zrobieniu swojej wieczornej rutyny usiedli razem na łóżku. Siedzieli tak blisko, że stykały ise ramionami w normalnym przypadku młody Byers już dawno odsunac się na dwa metry od tej osoby i wyśpiewał wszystkie klątwy jakie zna by ją uśmiercić. Lecz mu pozwalał na kontakt fizyczny. Nawet sam go chciał. Potrzebował go. Siedzieli w ciszy ale przyjemnej ciszy. Lubili taką.
Często po prostu sobie we dwójkę siedzieli i nic nie mówili.
Jednak coś, są raczej ktoś przerwał im wspaniała ciszę.
Ojciec Will'a niespodziewanie wrócił z wrzaskiem do domu, przez co pani Byers również podniosła swój głos, słyszalnie bardzo nie zadowolona z powrotu jej męża.To był ten moment w którym szatyn tak bardzo chciał żeby Mike poszedł do domu, ale tak cholernie chciał żeby był przy nim. Jego oddech zaczął był nie równy, a w oczach pojawiły się zły. Tak bardzo nie chciał, żeby jego przyjaciel tego słuchał.
- Mike, starsznie przepraszam byłem pewny, że najwcześniej jutro wróci. - zaczął nie spokojnie przepraszać.
- ejj csiii spokojnie, to nie twoja wina. - zaczął go uspokajać w tym samym czasie gładząc jego ramię.
- przepraszam, że wszystko się zepsuło - dodał już trochę spokojniej, lecz poczucie wstydu mocno w nim buzowało.
- Nie do końca, masz siłę żeby wyjść? - zapytał I delikatnie się uśmiechnął, na co szatyn odpowiedział skinięciem głowy.
Brunet wyciągnął w jego stronę ręką, którą szatyn bez zawahania chwycił.Wyższy szybko pomógł wyjść chłopakowi przez okno po czym sam przez nie przeszedł.
- nie mamy butów, a jest wilgotno - zauważył szatyn.
- No i co będziemy razem leżeć chorzy - odpowiedział I ponownie chwycił rękę niższego I pociągnął go w stronę już bardzo dobrze znanej im uliczki.****
- może dziś też zrobi się romantyczny nastrój? Wiesz deszcz i te sprawy? - zażartował brunet próbując poprawić przyjacielowi humor.
- Nie wziąłem chusteczek - odpowiedział jednak nadal bez humoru.
- akurat pomyślałem o tym, madmuazel -ukłonił się z paczką chusteczek w ręce.
- idiota - przewrocił oczami zabierając przedmiot z rąk drugiego. Mimo, że Will miał skuloną głowę w dół Mike mógł dostrzec delikatny uśmiech wywołujący u niego rumieńce.
- dla ciebie mogę nim być - odpowiedział niespodziewając się ze wypowie to na głos.
-ciekawe, twoje ego ci na to pozwala? - zaśmiał się.
- narazie tak więc wykorzystaj to - powiedział I położyła się na zimnym betonie.
- co ty robisz? - zapytał zmieniając temat.
- ogladam gwiazdy, dołączysz czy będziesz się głupio gapić? - odpowiedział, a szatyn bez odpowiedzi położył się na tyle blisko bruneta by ich ramiona się stykały.Leżeli tak dłuższą chwilę wpatrujac sie w miesiące się gwiazdy na niebie.
Dookoła dobiegały jedynie odgłosy wiatru wpadającego do starych zabudowań i jakiś nocnych zwierząt.
Czarnowłosy nagle odwrócił się bokiem do szatyna I zaczął się w niego wpatrywać.
Niższy powtórzył czynności drugiego.
Wpatrywali się sobie w oczy.
Byli na tyle blisko siebie, że zabierali sobie nawzajem powietrze z ust.
Niby patrzyli sobie w oczy, ale tak naprawę wzrok obu był zapatrzony w usta tego drugiego, lecz żaden nie przyzna się do tego.
W ich głowach były te same pytania i chęci.
Mogę go pocałować?
To ta chwila?
Ciekawe jak smakują jego usta.
Chce go poczuć.
Żaden nie chciasie odważyć zrobić pierwszego ruchu, więc tkwili w tym beż ruchu, do czasu.
- twoje oczy są ładniejsze od gwiazd - wyszeptał brunet.
- pocałujesz mnie wreszcie czy będziesz dalej pieprzyć? - powiedział na pewno nie cicho po czym przybliżył się jeszcze bardziej do twarzy bruneta przez chwila górując nad nim. Rola szybko się zmieniła i czarnowłosy przerzucił ich po czym delikatnie i krótko zlaczył ich usta.To było jak błysk oboje znaleźli się we dwójkę w innym wymiarze ignorując wszystko wokół. Pocałunek był jeszcze lepszy niż ten, który sobie wyobrażali.
Gdy oderwali się od siebie ich twarze nadal znajdywały się na bliskiej od siebie odległości, a chłopacy patrzyli sobie nawzajem prosto w oczy.
Żaden nic nie powiedział, ale oboje wiedzieli, że drugiemu się podobało.
Po chwili wpatrywanie się w siebie ich usta znów się spotkały tym razem w dużo dłuższym i mocniejszym pocałunku.
Leżeli na sobie na srodku ulicy gdzie wszyscy mogą ich zobaczyć nie przejmując się tym za bardzo dopóki nie usłyszeli znajomego głosu.
- No nieźle - usłyszeli damski głos, po którym od razu się od siebie oderwali żeby ujrzeć tajemniczą postac którą okazała się.Maxine Mayfield że szlugiem w ręce?!
📚
Hejkaa, zachciało mi się byler kiss to se napisalam🥰✌️
W ogóle zauważyłam że dostaję wane zawsze jak pisze ze jej nie mam i nie będę pisać (dziwne)
Ale nom😃👍🏻
Słowa:977💀Miłego dnia /wieczoru /ranka lub Miłej nocy 💞💞💞
CZYTASZ
Bad Day with you is Good Day ~Byler
Fanfiction"Czemu zimne dni są nazywane złymi dniami? Przez deszcze? Pochmurne niebo? Wiatr? Nie wiem, Will też nie wie. Zimne dni są cudowne, jest wspaniale wilgotne powietrze, jest chłodno więc się nie pocisz, jest ciemno a ciemnosc jest piekna. Same pozyty...